O małym Fernando z Lizbony

ŚWIĘTE DZIECI (3)

O małym Fernando z Lizbony, który został świętym

Antonim z Padwy

Każdy święty, nim został świętym, był dzieckiem. Ale wśród świętych są i tacy, którzy stali się świętymi już jako dzieci. I o nich właśnie będziemy sobie opowiadać…

Ostatnio mówiliśmy sobie o świętej małej Rzymiance, o imieniu Antonietta. Dziś natomiast, powiemy sobie o świętym, który nosił imię Antoni i którego święto będziemy obchodzić już 13 czerwca. Nasz dzisiejszy święty, który przeszedł do historii jako św. Antoni z Padwy (a więc włoskiego miasta), przyszedł na świat jako mały Portugalczyk, mieszkaniec Lizbony (czyli stolicy Portugalii), a jego rodzice na chrzcie dali mu imię Ferdynand. Gdy chłopiec dorósł, został zakonnikiem i dopiero wtedy przyjął imię Antoni, poza tym, musicie wiedzieć, że wyjechał ze swej ojczyzny, trafił do włoskiego miasta Padwa i z czasem to miejsce właśnie zaczął nazywać swoją nową ojczyzną. I co bardzo ważne – św. Antoni jest patronem dzieci! Bóg, kiedy wybiera kogoś do szczególnych zadań, objawia się w Jego życiu czasami już w dzieciństwie i tak było właśnie ze św. Antonim. 

Pewnego wiosennego dnia 1205 roku, tata Antoniego musiał wyjechać w interesach i poprosił swojego synka, by ten pilnował zboża przed łakomymi ptakami na jednym z jego pól. Antoni (czyli jeszcze mały Ferdynand) pilnował pola cały dzień, ale kiedy zbliżał się wieczór i chłopiec chciał pójść do kościoła na nabożeństwo Nieszporów, nie wiedział, co zrobić. Bał się, że jeśli zejdzie z „posterunku” ptaki zaczną objadać kłosy z ziaren, a jeśli zostanie, Panu Bogu będzie smutno, że opuścił nabożeństwo. I wtedy wpadł na pomysł dogadania się z… ptakami. - Nie chciałbym być nieposłuszny mojemu ojcu, ale jeszcze bardziej nie chciałbym kazać czekać naszemu Panu – rzekł do szybujących nad polem pszenicy ptaków. – Tak więc, miłe ptaszki, bądźcie miłe i towarzyszcie mi na Nieszpory. I wiecie co się stało? Chłopiec ruszył w stronę kościoła, a za nim, w powietrzu orszak skrzydlatych stworzeń! Kiedy nasz święty był w świątyni, ptaki czekały na niego przed wejściem. Mieszkańcy Lizbony stwierdzili, że to cud, i że mały Ferdynand jest Bożym wybrańcem. I mieli rację.