TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 00:32
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

O krok dalej

O krok dalej

Pięć lat temu miałam ledwo skończone 18 lat, dowód osobisty, wynajęty pokój w obcym mieście i wielkie plany. Wyobrażałam sobie, że moje studiowanie będzie niczym z amerykańskiego filmu, że będzie to bajka piękna, kolorowa, a wszystko będzie takie… proste.

Nic nie było proste. Zdałam tyle egzaminów i kolokwiów, że nawet nie wiem, ile ich było dokładnie. Pewnie kilkadziesiąt. Kilkadziesiąt też nieprzespanych nocy, stresów, nauki dniami, nocami i porankami. Niejednokrotnie na sali wykładowej podczas prelekcji profesora lub profesorki, zamyślałam się nad zupełnie innymi sprawami, niż historia języka lub literatura baroku. Czas na znienawidzonych zajęciach ciągnął się nieubłaganie… W piątek od ósmej do jedenastej rozmawialiśmy o lekturach pozytywistycznych. Katusze. Ratowała mnie mocna kawa i komunikowanie się z koleżanką na marginesach zeszytu lub starych kserówkach. Jeśli minuty wtedy tak wolno płynęły, to dlaczego pięć lat uciekło tak szybko? 

Obce miasto, nie wiadomo kiedy, stało się oswojone, jak własne podwórko. Jestem teraz u siebie. 

Tylko i aż pięć lat. Wielkie plany zostały tylko planami (rozśmieszyłam nimi Pana Boga aż tak, że trzymał się za brzuch i płakał…), a zrealizowałam coś zupełnie innego. Znalazłam pasję, która przynosi mi radość. Może uda się coś więcej? 

Wydarzenia niczym spoiwa łańcucha połączyły się ze sobą. Dotarłam w to, a nie inne miejsce. Tak po prostu miało być. Wierzę, że to była dla mnie najlepsza droga. 

Niektórzy odeszli z własnej woli. Odeszli, choć kochali. Ale też byli tacy, którzy odeszli, kochali i kochają nadal. Kiedy spotka się bratnią duszę i ma się nieocenioną piękną więź miłości, kilometry i śmierć nie mają znaczenia. Zawsze jest się razem. To lepsze niż mieć kogoś na krześle obok i mieć wrażenie, że jest w innym świecie. 

Dopiero co zakończyłam pewien ważny etap w życiu. Ubrano mnie w togę i włożono na głowę biret. Czułam się przekomicznie, ale gdy wokół mnie było kilkuset takich samych komików, było mi lżej. Dostałam dwie różyczki i słodkie kulki w płatkach kokosowych. To ostatnie bardziej z okazji Dnia Dziecka. Zrobiono mi wiele zdjęć, ale na wszelki wypadek wzięłam do ręki telefon i wysłałam wiadomość mms do osoby, która nie mogła być ze mną. Spodziewałam się wiadomości zwrotnej z reakcją ciężkiego ataku śmiechu i kilku słów kpiny, ale… byłam bardzo  zaskoczona. 

Chyba troszkę mi zazdrościł, bo gdy sam skończył studia, nie miał absolutorium. Pogratulował i napisał zdanie, które otworzyło mi bramy do zdobywania świata:

Wszystko wydaje się już za tobą, a przed tylko to, czego zechcesz… 

Na koniec dodał, że wyglądałam jak wróżka. 

Nie jestem Małym Księciem. Może faktycznie troszeczkę małą wróżką. Nie zwalnia mnie to jednak z obowiązku bycia czujną, kogo pozwalam sobie oswoić. Gdy już się przywiążę, ciężko jest zerwać. Ciężko mi odejść i nie wrócić do miejsc, w których mi dobrze. Ciężko znowu wchodzić w pustkę bez wspomnień i budować od nowa. Nie umiem zostawić ludzi, którzy mają mnie w sercu i pamięci. To trudne tym bardziej, że jestem z natury sentymentalna i (rzekomo) romantyczna. 

Nie można stać w miejscu. Ze strachu, że gdzieś lub ktoś może rozczarować. Każda historia ma swój początek i koniec. Jeśli relacja się zaczyna, to i musi się skończyć. Nie lubię pożegnań! Mogę przysiąc, że jeśli nie będę pisać tekstu, to i tak słowa będą go układać w duszy.

Kasia Smolińska

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!