TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 14:44
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Naczynia pełne oliwy

Naczynia pełne oliwy

Przepowiednia Bożej interwencji na pustyni Edomu stała się wstępem do całego szeregu znaków Bożej mocy, które dokonały się za pośrednictwem Elizeusza. Czynił je wierząc w moc Boga. Tego ducha wiary chciał też budzić w ludzkich sercach.

Niezwykłe wydarzenia miały wskazywać ludziom zapatrzonym w codzienność na obecność Boga pośród nich. Niektóre z nich zostały zapisane na świadectwo wiary dla przyszłych pokoleń i sławę Bożego proroka.

Prośba wdowy
Pierwsze z nich wiązało się z ludzkim nieszczęściem. Eliasz dokonał znaku w związku z prośbą pewnej wdowy. Jedynym co odziedziczyła w spadku były długi. W dodatku wierzyciel był lichwiarzem. Nie liczył się z prawem Boga, które zabraniało lichwy i bezwzględnie żądał tego, co uważał za swą należność. Ona zaś nie miała z czego spłacić długu i odsetek. Nie dlatego, że była leniwa czy rozrzutna. To nie przez takie życie znalazła się w tej sytuacji. Ani ona, ani jej zmarły mąż. Byli ludźmi prawymi i uczciwymi. Szanowali Boga i ludzi. Wypełniali wszystkie swoje obowiązki. Nawet wtedy, gdy inni kpili sobie z tego i kombinowali jak swe należności przerzucić na innych, byleby tylko mieć jak najwięcej dla siebie. Tak goniący za bogactwem, poprzez liczne oszustwa przerzucili swe obciążenia na ubogich. Dlatego ci dźwigając ciężar obowiązków, narzuconych ponad miarę, popadli w długi. Taki los stał się udziałem owej wdowy. Teraz wierzyciel bezwzględnie zażądał pieniędzy. A ponieważ nie miała już nic postanowił odebrać jej dwójkę dzieci i sprzedać w niewolę. Nie miała jak się obronić. Chciano odebrać jej najcenniejszy skarb: tych których kochała nade wszystko i w których miała jedyną nadzieję na podporę w swej starości. Nikt nie stanął w jej obronie. Mogła liczyć tylko na Boga. Dlatego przyszła prosić o pomoc Eliasza. Był prorokiem jak jej zmarły mąż, który uczył ją i jej dzieci pokładać ufność w Bogu. Tylko to jedno jej pozostało.
Eliasz zanim cokolwiek uczynił, zapytał ją o to czego konkretnie potrzebuje. Poprosił również, by powiedziała mu o tym, co posiada w swym mieszkaniu. Pytał, jak gdyby chciał upewnić się o szczerości jej prośby. W odpowiedzi usłyszał, iż kobieta w domu swoim nie ma już nic prócz baryłki oliwy, której używa do namaszczenia. Wtedy nakazał jej udać się do swych sąsiadów i poprosić ich o pożyczenie jej pustych naczyń. Kazał, by zgromadziła bardzo wiele tych naczyń. Gdy to uczyni ma zamknąć za sobą drzwi swego domu i wraz z synami nalewać do nich oliwę z naczynia, które miała w domu. Napełnione naczynia miała odstawiać na bok.

Doświadczyli mocy Boga
Kobieta po wysłuchaniu tych słów odeszła. To, co zostało powiedziane przez proroka mogło wydawać się absurdalne. Co powiedzą ludzie widząc jej zachowanie? Czy nie stanie się pośmiewiskiem dla całej osady? Jak można napełnić z małej baryłki całą stertę naczyń? Po co chodzić i prosić sąsiadów o puste naczynia? Jak im wytłumaczyć swą prośbę? Ona jednak nie pytała, lecz wysłuchała z wiarą słów proroka. Uczyniła wraz ze swymi synami wszystko tak, jak jej powiedział. I tak doświadczyli mocy Boga. Bowiem z chwilą, gdy podstawiła pod swoją baryłkę pierwsze naczynie zaczęła z niej płynąć oliwa. Naczynie napełniło się aż po brzegi, a oliwa płynęła dalej. Potem wypełniło się następne naczynie. I dalsze. Tak działo się aż do chwili, gdy poprosiła swego syna o podanie kolejnego naczynia. Gdy on powiedział, że nie ma już naczyń, oliwa przestała płynąć. Wszyscy troje patrząc na zgromadzone naczynia wypełnione oliwą byli zdumieni tym, co się zdarzyło. Dziękowali Bogu za otrzymaną łaskę. Cieszyli się, że nie stawiali oporu słowu Boga, że nie zlekceważyli danego polecenia i zgodnie współpracując przygotowali tyle naczyń, ile było tylko możliwe. Gdy ochłonęli z pierwszego wrażenia owa kobieta znów udała się do proroka. Była mu bardzo wdzięczna, ale też chciała się zapytać go o to, co ma dalej czynić ze zgromadzoną oliwą. Elizeusz nakazał jej sprzedać oliwę, a następnie zwrócić swój dług, a resztę pieniędzy przeznaczyć na utrzymanie siebie i swoich synów.

Pomoc od sąsiadów
Cud dokonany za pośrednictwem proroka zdumiewa. Nieprawdopodobne rozmnożenie niewielkiej ilości oliwy. Ale on w istocie wskazuje na rzeczy jeszcze bardziej niezwykłe, które rozegrały się
w ludzkich sercach. To cuda rozlewające dar życia obficiej niż owa oliwa wylewająca się do zgromadzonych naczyń.
Pierwszy cud to wiara wdowy. Ona mimo wszelkich przeciwności jakie ją spotkały, nie odwróciła się od Boga i u Niego szukała pomocy. Nie kierowała ku Bogu litanii pretensji, choć spotkało ją w życiu wiele zła. Ufała, że nie pozwoli, by jej życie zostało zniszczone. Zawierzyła także człowiekowi posłanemu przez Boga – prorokowi. Nie zwątpiła w sprawiedliwość i ludzką dobroć, chociaż ze strony innych ludzi spotkało ją tak wiele krzywd. Drugim cudem była miłość macierzyńska i synowska. Przecież ta kobieta mogła sobie powiedzieć: dobrze, oddam mych synów w niewolę. Tak spłacę dług. A potem jakoś ułożę sobie życie. Nie będą mi balastem. Bez nich łatwiej znajdę sobie męża. Może nawet będę miała inne dzieci. Ale tak nie powiedziała. Wręcz przeciwnie. Upominała się o ich życie, los i wolność. Dla nich i siebie przyszła prosić o ratunek Elizeusza. Oni zaś, gdy potrzebowała pomocy - choć zadanie jakie postawiła było bardzo dziwne - poświęcili swe siły, by zrobić to, czego od nich oczekiwała. Nie odrzucili prośby swej matki, nie wyśmiali jej wiary. Wręcz przeciwnie. Z miłością i wiarą przyszli jej z pomocą. I trzeci cud. To sąsiedzka pomoc. Każdy poproszony o puste naczynie użyczył go tej kobiecie i jej synom. Otrzymała od ludzi pośród których mieszkała to, co w danym momencie było jej najbardziej potrzebne. Nie mogli dać jej pieniędzy, żywności czy odzieży, ale dali co mieli: puste naczynia, a tylko one mogły napełnić się oliwą. Nie udzielali przemądrzałych rad. Nie zamknęli przed nią swych drzwi. Dali to, o co zostali poproszeni uznając, że tego potrzebuje. Byli z nią solidarni, choć prośba mogła wydawać się co najmniej niezrozumiała. To wszystko otworzyło w ludzkich sercach miejsce na działanie Boga. Bóg nie tylko wyzwolił ich z nieszczęścia, ale i dał oparcie na resztę życia. Fundamentem stała się łącząca ludzi miłość, która wypełniła ich życie jak oliwa puste naczynia. Dzięki niej mogli pozostać razem i cieszyć się życiem. A lichwiarz? On pozostał sam z garstką wydartych ludziom pieniędzy.

Ks. Krzysztof P. Kowalik

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!