TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 13:25
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Na dachach domów

Na dachach domów

ziemia swieta

Namiot był doskonałym schronieniem dla wędrowców, ale nie wystarczał tym, którzy prowadzili osiadły styl życia. Uprawa ziemi i tworzenie potrzebnych do niej narzędzi zatrzymywały dawnych wędrowców w jednym miejscu. Wznoszono stałe budowle: mieszkania, warsztaty pracy, pomieszczenia do gromadzenia zapasów żywności. Po najstarszych pozostały niewielkie ślady, ale mimo to pozwalają nam one na odtworzenie kształtu domów zamieszkałych przez starożytnych Hebrajczyków. By tak uczynić musimy się cofnąć do czasów kananejskich. 

Choć Izraelici po wyjściu z Egiptu wyparli ludy, które wcześniej zamieszkiwały Ziemię Obiecaną, to jednak przejęli niektóre elementy z ich stylu życia, zanim wypracowali własne. Tak było z budowaniem domów. Kananejskie domostwa miały kształt prostokątnej izby. Po dłuższej stronie muru znajdował się otwór. Tu były drzwi. Był to jedyny otwór w ścianach pomieszczenia. Nie miało ono okien. W ten sposób chroniono się zarówno przed nadmiarem światła słonecznego, chłodem nocy, a także różnymi intruzami, którzy chcieliby się wedrzeć do wnętrza domostwa. Drzwi służyły nie tylko do wchodzenia i opuszczania pomieszczenia (tu przez tysiąclecia nic się nie zmieniło), ale również do jego rozświetlenia lub zacienienia. 

Dookoła ścian znajdowała się niewielka gliniana lub kamienna ława. Służyła jako miejsce do siadania, a także pełniła rolę półki. Wewnątrz pomieszczenia na podłodze umieszczano płaską płytę. To był stół. Nie miał nóg, dlatego o zasiadających do posiłku można było powiedzieć, iż kładli się dookoła stołu lub też siadali „po turecku”. Warto jeszcze zwrócić uwagę na zagłębienie w podłodze. Na nim opierał się słup, który podtrzymywał dach domu. Tutaj bądźmy bardzo ostrożni. Jeśli nieopatrznie go przewrócimy dach może nam spaść na głowę, a schronić się nie będzie łatwo, gdyż domy miały wysokość zbliżoną do wzrostu dorosłego człowieka. Sufit był tuż nad głową.

Kolejne pokoje

Z czasem ambicje mieszkańców domostw wzrastały. Do pomieszczenia dobudowywano dziedziniec. Na nim znajdował się piec do pieczenia chleba. Gdy udało się jeszcze wydrążyć studnię, to do szczęścia już nie wiele było trzeba. Zamożniejsi zaczęli dzielić pomieszczenie na kilka izb lub dobudowywali kolejne pokoje. Nie zawsze posiadali odpowiednią ilość gruntu, ale od czego głowa. Jeśli nie można dobudować w poziomie, to dlaczego nie w pionie! I tak zaczęły pojawiać się pomieszczenia na piętrze. Pierwotnie można było się dostać do nich po drabinie. Z czasem pojawiły się schody. Hebrajczycy stopniowo wypracowali własny plan domostwa. Składało się ono z prostokątnej izby. Do jej dłuższego boku dobudowywano sukcesywnie trzy mniejsze. Zaczęto także stosować niewielkie ,,okna”. 

Z czego budowano? Materiał dyktowało otoczenie. Podstawowy budulec to kamień. Zazwyczaj ten, który występował w okolicy. Na terenie Ziemi Świętej jest to skała wapienna, a niekiedy piaskowiec. Wznoszone z niej budowle odznaczają się nie tylko białym kolorem, ale przepięknie lśnią w słońcu. Trochę inaczej jest na północy, w okolicach Jeziora Galilejskiego. Tam domy wznoszono z czarnego bazaltu. Każdy, kto w upalny dzień znajdował się w budowli wykonanej z tego nieco porowatego materiału doskonale wie, jak szybko się ona nagrzewa... Z kamienia wykonana była pierwsza – parterowa kondygnacja budowli. Natomiast piętro wznoszono z drewna lub glinianych cegieł. Te zazwyczaj suszono na słońcu, stąd dla ich wzmocnienia glinę mieszano ze słomą. Choć swymi rozmiarami były one znacznie większe od dzisiejszych, nie były zbyt wysokie. Miały za to dużą, płaską powierzchnię. Łączono je smołą lub zaprawą. Takie gliniane budowle nie zawsze były trwałe. Warto wspomnieć, że we współczesnych wioskach egipskich, domy zbudowane z gliny wymagają ciągłych napraw i są wiecznym placem budowy. 

Solidny fundament i dach

Istotnym elementem domu był fundament. Jego rozmiary były znaczne. Na nim spoczywał ciężar budowli, a przecież przez długi czas mur budowano z dopasowanych kamieni, bez użycia zaprawy. Przygotowanie fundamentu stanowiło ważną czynność. Jesteśmy przecież w kraju górzystym. Trzeba dokopać się do skały. I nie wolno ulec pozorom. Wystarczy jedna ulewa, która zbocze góry zmienia w rwący potok. Ten porywa ze sobą piach i kamienie. Kilkuminutowa „lawina” potrafi zmieść wszystko, co spotka na swej drodze. Także dom, jeśli ten nie będzie miał solidnego fundamentu zakotwiczonego na skale.

Kolejny element to głowica węgła. Jest nią narożnikowy kamień. On swym ciężarem wiąże ściany budowli. Bloki kamienne są układane jedne na drugim. Jeśli wyjmiesz wiążący je kamień, to wszystko może się rozlecieć. Gdy nie zostanie on solidnie ułożony, jeśli brak mu odpowiedniej wagi, to może się zdarzyć, że silny podmuch gwałtownych wichrów, jakie wieją podczas zmian pór roku, może nie tylko solidnie zatrząść ścianami domu, ale całkowicie go zburzyć. 

Wreszcie pozostaje zadaszenie budowli. Dach jest płaski. Ściany wiążą drewniane belki. Przestrzeń między nimi wypełnia się mułem, poszyciem leśnym lub liśćmi palmowymi. W razie potrzeby taki dach można łatwo rozebrać. Ewangelia opowiada o ludziach, którzy przynieśli paralityka. Pragnęli, by Jezus go uzdrowił, ale nie mogli się dostać do domu, gdzie On nauczał. Wtedy zrobili spory otwór w dachu i opuścili przez niego nosze z chorym przed Jezusa (Mk 2, 1-12). Płaski dach stanowił również miejsce odpoczynku i rozmów. Również tam spożywano wieczerze. Jak mocno koncentrowało się na nich życie, niech świadczy przepis zawarty w Księdze Powtórzonego Prawa, nakazujący, by dach żydowskiego domu był zabezpieczony balustradą, tak by nikt z przebywających na nim nie spadł na ziemię (Pwt 22, 8). 

Ponieważ domy były położone blisko siebie, zazwyczaj wystarczyło głośniej rozmawiać, by sąsiedzi przebywający na dachu swego domu słyszeli wszystko. Często tak przekazywano sobie ważne wiadomości lub plotkowano. Do tego zwyczaju nawiązuje Jezus w Ewangelii św. Mateusza mówiąc: „coście w izbie szeptali do ucha będą głosić na dachach” (Łk 12, 3b). 

ks. Krzysztof P. Kowalik

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!