TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 16:58
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Moja i Twoja wola??się stała.

Moja i Twoja wola…

…się stała. 

Ufając Bogu należy dać Mu działać w swoim życiu. Trzymałam się kurczowo tej myśli, prosiłam o opiekę, cierpliwość, opanowanie i wierzyłam, że to, co niesie każdy dzień, jest dla mnie najlepsze i ma sens. Pewnego wieczoru nie wytrzymałam.

Było mi tak źle, tak smutno, że bolała mnie dusza. Po raz kolejny zawiodłam się w ten sam sposób. Nie miałam już siły mieć nadziei, iż kiedyś los się do mnie uśmiechnie. Jeśli nawet miałoby to nastąpić, wydawało mi się tak odległe, że aż nieosiągalne. Przyszłoby za późno. 

Opadłam bezsilnie na łóżko. Rozpłakałam się. Naprawdę miałam dość czekania na lepsze. To wbrew mojemu przeznaczeniu i wbrew Bogu? Nie wierzyłam, że tamten stan, to może być moje powołanie. Powołanie ma nam dać szczęście, spełnienie, codzienną radość życia, a ja byłam cały czas przygnębiona. Nie wierzę, by moim życiem z założenia Boga miał być smutek. A może On czeka, bym się z tym pogodziła i zrozumiała, że to dla mnie najlepsze?

Prosiłam przez łzy, by moje ścieżki zostały wyprostowane. Jeśli miałoby mnie czekać coś dobrego w przyszłości, niech zostanie przyspieszone. Bo naprawdę już nie mogę tak dłużej. Błagałam o wysłuchanie, o zrozumienie. Tyle razy przytrafiła mi się porażka, że tylko w Boskim planie widziałam ratunek. Ale Twoja wola, nie moja niech się stanie. Gdyby tak moim marzeniem była wola Boga… 

I stało się coś dobrego. Nie chcę się przechwalać ani mądrzyć, ale chyba troszkę wymusiłam płaczem. Zostałam wysłuchana, dzieje się dobrze. Czuję o połowę mniej ciężaru na sercu niż wcześniej. Oddycham spokojnie, nie wylewam już łez. 

To, co piękne, było od dawna obok. Musiałam sama wyciągnąć rękę, zaryzykować, odważyć się i spróbować. Życie to nie film. Nie było w najważniejszych momentach magicznej ścieżki dźwiękowej, radosnej melodii zwiastującej sukces. Nie było ruchów w zwolnionym tempie. Bez słodzenia, wesołego scenariusza, wymyślnych dialogów. Musiałam dać z siebie, żeby otrzymać coś w zamian. Nie jestem księżniczką, której wszystko wiedzie się wspaniale, całe królestwo ją uwielbia, a nienawidzi tylko jedna brzydka baba jaga. Co prawda pewna brzydka baba (akurat nie Jaga) istnieje naprawdę i mi utrudnia życie, ale jakoś sobie radzę. 

W mojej bajce nie ma dobrych wróżek, za to jest cała armia wrednych gremlinów. Tutaj księżniczki muszą tak samo jak inni walczyć o swoje. Podkładają sobie nawzajem nogi, robią na złość, są złośliwe i pamiętliwe. Czasem myślę, że gdybym miała miecz lub łuk i strzały zamiast dyplomu uczelni i inteligencji, byłoby mi łatwiej. Największy mój problem polega na tym, że jestem buntowniczką. Jeśli coś mi się nie podoba, chcę to zmienić. Nie godzę się! Jako księżniczka nie byłabym w stanie usiedzieć na tronie nawet pięciu minut, bo zbyt szybko by mi się znudziło, a korona by mi z pewnością przeszkadzała. Poza tym – kto by chodził dzień w dzień w gorsecie? Wolę przygody i dni wypełnione fascynującymi zdarzeniami. Mam nawet kompana. Rycerza (hmm… powiedzmy umownie), który ma nie jednego konia, ale 185 i z wielką pasją na nich szaleje. Nie poddaje się, choć nie raz było bum. Taki sam wariat, jak ja!

Może poprosiłam Boga w odpowiednim momencie? A może zlitował się nade mną lub zrobiło mi się żal małej buntowniczki. 

Kasia Smolińska

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!