TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 06:44
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Modlitwa motocykle, muzyka

Modlitwa motocykle, muzyka

Zlot motocyklowy Salve, organizowany przez księży motocyklistów z diecezji kaliskiej w tym roku odbył się już po raz dziewiąty. W przyszłym roku zlot będzie więc jubileuszowy. Tym razem w Mąkolnie koło Sompolna przy drewnianej świątyni pw. św. Andrzeja (co roku zlot odbywa się przy innym drewnianym kościele). Prawie dwa tysiące maszyn (co oznacza, że przynajmniej dwa razy tyle osób) z kilku województw zjawiło się tam, by realizować hasło spotkania ,,Modlitwa, motocykle, muzyka“. Już przed Koninem spotkałam na drodze grupy motocyklistów zmierzających w tym samym kierunku. Nikt na takie spotkanie nie jechał sam i jak podkreślają sami miłośnicy tych pięknych maszyn, to jest charakterystyczne dla ich środowiska, tzn. taka wspólnota, że wszyscy się znają i przyjaźnią, a także pomagają sobie. 

Najważniejszym i jednocześnie inauguracyjnym punktem programu była oczywiście Eucharystia. Sprawowali ją księża motocykliści z diecezji kaliskiej, gość z Niemiec oraz gospodarz parafii w Sompolnie. W przygotowanie liturgii włączyli się także uczestnicy zlotu. Na tę niedzielę przypadła Ewangelia o ziarnie zasianym na różnym podłożu i wydającym lub niewydającym plon. Także do tego nawiązał kaznodzieja w homilii. Mówił także o tym, że ,,salve“ to znaczy ,,witaj“, więc motocykliści powinni się radośnie z sobą przywitać, także ci, którzy się jeszcze nie znają. 

Wśród uczestników zjazdu byli tacy, którzy dopiero, co zaczęli interesować się motocyklami, jak choćby państwo z Kępna (posiadacze pięknej maszyny zaledwie od roku), ale i tacy, którzy niemal pół wieku przejeździli na motocyklu, bo jest to ich sposób na życie.

Niektórzy, jak na przykład Piotr spod Konina włożył wiele wysiłku i pieniędzy w odrestaurowanie swojego motocykla. Potrzebna mu była wytrwałość i cierpliwość. - Kiedy mąż przywiózł ten motocykl na lawecie był on w tragicznym stanie, całkowicie zardzewiały, można powiedzieć, że w proszku po prostu. Wszystko przy nim zrobił sam, niektóre elementy dał do chromowania. Jeździł na giełdy, żeby znaleźć jak najwięcej oryginalnych części. Siedział nad nim najczęściej zimą, wtedy miał trochę więcej czasu. - mówi Jolanta, podczas gdy jej mąż zabezpiecza maszynę na czas Mszy św.,
która rozpocznie się za pół godziny. - Motocykl jest skonstruowany na bazie silnika bmw, ale niestety nie mamy za wiele czasu, żeby sobie nim pojeździć - mówi Piotr spoglądając na żonę porozumiewawczo. 

Motocyklami z kaliską rejestracją przyjechały dwa małżeństwa. - Kilka lat temu Salve było organizowane obok drewnianego kościółka niedaleko Kalisza. Parada złożona z wielkiej ilości motocykli przejeżdżała nieopodal naszego domu. Mąż tak się zapatrzył na te wspaniałe maszyny, że postanowił, że też kupi motor. Z początku byłam temu przeciwna, robiłam mężowi awantury i wyrzuty. Jednak pewnego dnia poinformował mnie, że wybiera się motocyklem na dożynki, a ja pomyślałam sobie: ,,dlaczego mam siedzieć sama w domu”. Wsiadłam z nim na motor i pojechaliśmy, a jak już wsiadłam, to do dzisiaj nie mogę z niego zejść. I tak jeździmy od pięciu lat - śmieje się Maria. Jej mąż, Józef (37 lat po ślubie) śmieje się, że wygodniej jeździ się samemu, dlatego czasem żona zostaje w domu.
- Jeździmy razem na wycieczki, na weekendowe wyprawy, zloty. W tym roku byliśmy na pielgrzymce w Częstochowie na inauguracji sezonu motocyklowego. Jak się jedzie w taką dłuższą trasę trzeba trochę odpocząć, zrobić postój, rozprostować kości, a wtedy po drodze do Częstochowy nie było w zajazdach jednego wolnego miejsca, tylu nas tam jechało. Pod wałami Jasnej Góry na placu zebrało się około 30 tysięcy motocykli, więc nasze obawy, że się nie zmieścimy były uzasadnione, ale udało się. Robiło to niesamowite wrażenie - opowiada Maria. - Nasza pasja zaczęła się mniej więcej w tym samym czasie, około pięć lat temu. Motocykl to było męża marzenie z młodości. Zaprzyjaźniliśmy się z Marią i Józefem - mówi Teresa. Po Mszy św. poznałam jeszcze Izę, która przyjechała z... dziadkiem. Dla Henryka motocykle to całe życie, bo jeździ nimi ponad 40 lat. Na Salve widać, że motocykle to pasja, która łączy pokolenia i cementuje małżeństwa, ale też uczy cierpliwości. 

Potem było jeszcze poświęcenie maszyn i wspaniała parada do Sompolna, gdzie każdy mógł liczyć na posiłek, a po nim na dobrą zabawę na koncercie grupy Sztywny Pal Azji.

Tekst i foto Anika Djoniziak

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!