Miejsce wybrane przez Maryję
Kawałek klonu, na którym objawiała się Matka Boża. Znajduje się on w podstawia kapliczki
Objawienia Matki Bożej w sanktuarium w Gietrzwałdzie to jedyne w Polsce, które zostały oficjalnie uznane przez Kościół. Maryja zjawiła się tam po raz pierwszy 27 czerwca 1877 roku i była to środa, tak jak w tym roku. Pani Gietrzwałdzka prosiła o codzienne odmawianie różańca.
Gietrzwałd to niewielka miejscowość położona niedaleko Olsztyna, na skraju południowej Warmii. Jeżeli ktoś wybierze się tam samochodem z Kalisza, czy Ostrowa Wielkopolskiego musi liczyć się z tym, że pojedzie nawet sześć godzin. Sprawdziłyśmy to z redakcyjną koleżanką nie tylko teoretycznie, ale i praktycznie. Mogłyśmy odkryć to, co tam się kryje dzięki otwartości i uprzejmości obecnych gospodarzy sanktuarium, księży z Zakonu Kanoników Regularnych Laterańskich.
Rzeczywiście to miejsce nie jest przereklamowane. Każdy, kto szuka miejsca modlitwy w ciszy i spokoju znajdzie je właśnie w Gietrzwałdzie, który nie poddał się komercjalizacji.
Przed laty to miejsce wybrała Maryja na spotkanie ze swoimi dziećmi. Najpierw poprzez cudowny obraz przedstawiający Madonnę okrytą ciemnoniebieskim płaszczem, trzymającą na lewej ręce Dzieciątko Jezus ubrane w długą, czerwoną suknię, który umieszczony został w gotyckim kościele. Potem przyszedł czas na maryjne objawienia.
Pani na klonie
W czasach objawień Matki Bożej Gietrzwałd należał do państwa pruskiego. Władze walczyły tu z wszelkimi przejawami polskości. Obowiązywał kulturkampf. Księża mówiący kazania w języku polskim byli zamykani do więzień. W niektórych parafiach brakowało kapłanów. Właśnie w tym czasie, 27 czerwca 1877 roku po raz pierwszy na klonie pojawiła się Maryja. Objawienia trwały prawie trzy miesiące, do 16 września.
Głównymi wizjonerkami były trzynastoletnia Justyna Szafryńska i dwunastoletnia Barbara Samulowska. Obie pochodziły z polskich rodzin. Matka Boża mówiła do nich po polsku. Maryja objawiła się pierwszy raz Justynie, kiedy dziewczynka wracała z matką po zdaniu egzaminu przed przyjęciem I Komunii Świętej. Następnego dnia „Jasną Panią” siedzącą na tronie z Dzieciątkiem Jezus pośród aniołów nad klonem przed kościołem, w czasie odmawiania Różańca zobaczyła też Barbara Samulowska.
Na wieść o objawieniach władze pruskie od razu zareagowały negatywnie. Miejscowa administracja i prasa niemiecka uznały je za manifestację polityczną, polską demonstrację narodową, oszustwo i zabobon, niebezpieczny dla państwa. W stosunku do pielgrzymów polskich, kapłanów, a przede wszystkim do miejscowego proboszcza Niemca, mówiącego doskonale po polsku ks. Augustyna Weichsela, zastosowano różne kary: zamykano ich w więzieniu, nakładano grzywny i zawieszano w pełnieniu posługi duszpasterskiej.
Wydarzeniami gietrzwałdzkimi zainteresował się ówczesny biskup warmiński Filip Krementz. Wydelegował do Gietrzwałdu kanoników kapituły katedralnej, by uczestniczyli w nabożeństwach różańcowych, obserwowali zachowanie wizjonerek i spisali ich zeznania. Zachowanie dzieci badała też komisja lekarska. Autentyczność objawień została zatwierdzona po stu latach.
Recepta na problemy
Maryja przekazała dziewczynkom swoje przesłanie, które zawiera tylko to, co znamy już z Ewangelii. - Wymienię cztery podstawowe wezwania Matki Bożej: modlitwa różańcowa, trzeźwość, pokuta, zawierzenie i ufność w jej opiekę. Pytania, które stawiały dzieci były bardzo szczegółowe, a Matka Boża na nie odpowiadała. Na pytanie o rozwiązanie problemów moralnych, politycznych, patriotycznych, odpowiedź była taka: „odmawiajcie Różaniec”. Gdy dzieci pytały, czy księża zostaną zwolnieni z więzień, odpowiedziała: „tak, odmawiajcie Różaniec”. Na pytanie, czy Prymas Polski kard. Ledóchowski zostanie uwolniony z więzienia, Maryja odpowiadała: „odmawiajcie Różaniec” – mówi mieszkający w Gietrzwałdzie ks. Józef Stramek z Zakonu Kanoników Regularnych Laterańskich, którzy po II wojnie światowej przejęli opiekę nad sanktuarium w Gietrzwaldzie. Wezwania Matki Bożej były bardzo skuteczne. Od chwili objawień w Gietrzwałdzie zaczęto odmawiać codziennie wszystkie części Różańca: rano, w południe i wieczorem. Bez echa nie przeszło też wezwanie do trzeźwości. Po objawieniach pijaństwo w Gietrzwałdzie przestało istnieć, karczmy zbankrutowały. Powstało też Bractwo Trzeźwości, do którego zapisali się prawie wszyscy mężczyźni. - To przesłanie zostało wypowiedziane dawno temu, ale jest ponadczasowe – zauważa ks. Józef.
Kaplica z figurą
W czasie objawień Maryja poprosiła jeszcze o jedno. Zażyczyła sobie postawienia w tym miejscu kaplicy lub męki Pańskiej tzn. krzyża. Figura Maryi została zamówiona w Monachium. Dzień 8 września 1877 roku miał być ostatnim dniem objawień. By nie robić zbiegowiska tylko delegacja przeszła do cudownego źródełka, które pobłogosławiła Matka Boża. To tu dzieci miały objawienie i usłyszały wtedy słowa: „Nie smućcie się, bo ja będę zawsze z wami”. Tłum ludzi, który na nich czekał przy kościele był świadkiem dziwnych zjawisk atmosferycznych, które wywołały ich niepokój. Słyszano też dziwne głosy. - To diabeł strasznie się złości, kiedy się czci Matkę Boską – podsumowuje zdecydowanie ks. Józef. Tego dnia miała też być ustawiona figura Matki Bożej, ale dotarła dopiero 12 września. - Kiedy Justynka Szafryńska i Basia Samulowska zobaczyły figurę, to się rozpłakały i powiedziały, że ona jest brzydka, że nie jest tak piękna, jak Matka Boża, którą widziały. Matka Boża powiedziała, że figura jest dobra – opowiada ks. Stramek. Dzieci rozmawiały jeszcze z Maryją do 16 września, czyli do dnia poświęcenia figury, która stoi w Gietrzwałdzie do dziś. W uroczystości wzięło udział około 15 tysięcy ludzi. Ostatnie słowa, jakie przekazała nam Maryja za pośrednictwem wizjonerek to wezwanie: „Odmawiajcie gorliwie Różaniec”.
Woda i płótna
Oprócz figury w sanktuarium Maryja pozostawiła jeszcze pobłogosławione źródełko i pewną obietnicę dla chorych. Od początku trwania objawień Justynka i Basia pytały Maryję, czy chorzy pielgrzymi będą uzdrowieni. Matka Boża podkreślała, że zawsze potrzebna jest modlitwa, poprawa życia, czasem zamówienie Mszy Świętej w intencji chorego. Maryja 8 września obiecała im, że pobłogosławi źródełko pod laskiem. I właśnie tego dnia, kiedy odmówiono modlitwę „Anioł Pański”, potem Litanię loretańską, Matka Boża pobłogosławiła źródełko i wszystkich obecnych. Uczyniła to znakiem krzyża, takim, jakim ksiądz błogosławi na zakończenie Mszy Świętej. Po odśpiewaniu „Salve Regina”, „O Sanctissima” i „Magnificat”, wszyscy spod źródełka powrócili pod kościół na nabożeństwo różańcowe. Do dzisiaj właśnie z tego źródełka pielgrzymi czerpią wodę, którą przynosi ulgę cierpiącym i liczne uzdrowienia. Ale jak mówiła Niepokalanie Poczęta, pielgrzymi równocześnie modlą się na Różańcu prosząc Boga o zdrowie. Woda płynie teraz w kamiennej studzience, a nad źródełkiem umieszczono trzy marmurowe płaskorzeźby, ukazujące Mojżesza, dotykającego laską skałę, z której wytrysnęła woda i Izraelitów, pijących wodę na pustyni.
Jest jeszcze coś. Maryja w czasie objawień pozwoliła kłaść w tym miejscu płótna, środki opatrunkowe dla chorych proszących o uzdrowienie. Rzeczywiście ludzie przynoszą je nadal, kładą obok lub na kaplicy objawień. Pamiętają jednak, że to tylko przedmioty, bo przede wszystkim potrzebna jest wiara i modlitwa. Więcej o objawieniach i sanktuarium w Gietrzwałdzie można znaleźć na www.sanktuariummaryjne.pl.
Renata Jurowicz
Oaza modlitwy i spokoju
Gietrzwałd ze swym sanktuarium był świadkiem objawienia Matki Bożej wzywającej do odmawiania Różańca. W rozmowie z ks. Tomaszem Piotrem Ratajczakiem, rektorem sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej o wczoraj i dziś miejsca, w którym nadal można spotkać się z Maryją, i w którym wciąż dzieją się cuda za jej wstawiennictwem.
Ludzie kojarzą Gietrzwałd z objawieniami Maryi, ale w sanktuarium jeszcze wcześniej był czczony obraz Matki Bożej. Proszę powiedzieć: jak aktualnie wygląda kult cudownego obrazu?
Ks. Tomasz Ratajczak: Przyjmuje się, że jest to obraz pochodzący ze szkoły wielkopolskiej. Prawdopodobnie namalował go malarz z Kościana, bo tam jest podobny obraz. W Gietrzwałdzie kult obrazu istniał od XVI wieku, potem przyszedł okres wyciszenia, a od czasów powojennych, kiedy obraz umieszczono w ołtarzu głównym odżył na nowo. Na pewno nie można mówić o podziale, że część pielgrzymuje tu tylko ze względu na kult obrazu, a cześć tylko ze względu na objawienia Maryi. Pielgrzymują do Matki Bożej, która tutaj się objawiła i która tutaj jest na obrazie. To jedna i ta sama Matka Boża.
Na pewno w XIX wieku, kiedy trwały objawienia Matki Bożej ruch pielgrzymkowy był bardzo duży, a obecnie?
Już w czasie objawień było tu dużo ludzi. Przyjeżdżali do Gietrzwałdu (należącego wtedy do Prus) z Polski, bo informacja bardzo szybko tam dotarła. Ruch pielgrzymkowy trwał zawsze, na pewno z mniejszym natężeniem w okresach wojennych. Obecnie jest coraz większy. Trwa głównie od Wielkanocy do końca października. Jest coraz więcej pielgrzymów indywidualnych. Może jest to związane z możliwościami korzystania ze środków transportu, bo kiedyś ludzie nie mieli tylu samochodów. Oczywiście przyjeżdżają też autokary. Co roku jest ich kilka tysięcy. Pielgrzymów można łatwo odróżnić od turystów, bo turyści wchodzą do kościoła na zasadzie - obejrzeć i wyjść. Natomiast pielgrzymi pozostają tu trochę dłużej. Nieraz jest sporo ludzi, ale rozejdą się w różne miejsca i nie przeszkadzają sobie nawzajem. Jest spokój, który nastraja do modlitwy i wyciszenia.
Obecnie pielgrzymi mają się gdzie zatrzymać. Wprawdzie jestem dopiero czwarty rok rektorem sanktuarium, ale zacząłem przyjeżdżać do Gietrzwałdu od 1980 roku jako kleryk. Przez te 32 lata mogłem od czasu do czasu patrzeć na to, co dzieje się w Gietrzwałdzie i obserwować zmianę infrastruktury. Dzisiaj jest tu Dom pielgrzyma im. Jana Pawła II, dom rekolekcyjny archidiecezji warmińskiej, ośrodek szkolno-wychowawczy Fundacji Przyjaciół Sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej. Ludzie mają tutaj prywatne kwatery.
W sanktuarium powstają jeszcze nowe kaplice różańcowe...
Jeżeli chodzi o kaplice różańcowe, jesteśmy w fazie projektu. Prace, taką mam nadzieję, rozpoczniemy wiosną przyszłego roku. Pierwotnie miały być postawione tak, jak stare w alei różańcowej, grabowej. Po konsultacjach z Wydziałem Sztuki Kurii Archidiecezjalnej chcemy wyjść z tej alei i kaplice umieścić na nowej alei, równoległej do starej, także prowadzącej do źródełka. One zamkną cały teren, bo od góry jest Droga krzyżowa, na dole będzie Droga różańcowa, a dalej jest źródełko i ołtarz polowy. Wtedy będą lepiej widoczne. Poza tym teraz Aleją różańcową ludzie chodzą, modlą się, inni rozmawiają i to się miesza. Tam, gdzie powstaną nowe kaplice będzie miejsce dla tych, którzy chcą odmawiać Różaniec. Powstanie dwadzieścia kaplic z czerwonej cegły na wzór kaplic warmińskich. Płaskorzeźby do kaplic są już wykonane.
Czego szukają ci, którzy przyjeżdżają do Gietrzwałdu?
Każde sanktuarium ma swoją specyfikę. Na pewno Gietrzwałd ma coś, co odróżnia go od innych sanktuariów. Specyfika tego miejsca wynika z wezwania Matki Bożej do odmawiania Różańca, która mówiła: „Chcę, abyście codziennie odmawiali Różaniec”. Tutaj od czasu objawień codziennie mówi się cały Różaniec: rano, w południe i wieczorem po jednej części. Tak długo, jak będzie sanktuarium, będzie on odmawiany.
Do Gietrzwałdu przyjeżdża dużo ludzi po prostu, by się pomodlić. Pielgrzymi mówią, że to miejsce im odpowiada, bo tutaj odnajdują spokój. W kościele jest spokój, tam gdzie jest Droga krzyżowa też jest i nikt nikomu nie przeszkadza. Na szczęście drogę łączącą Olsztyn z Ostrudą trochę nam odsunięto i jeżdżące samochody też nie przeszkadzają. Chodzi o to, by ludzie dobrze się tutaj czuli pod względem duchowym.
Które z miejsc w sanktuarium ludzie uważają za najważniejsze zaraz po przyjeździe?
Mnie się wydaje, że najpierw idą do kościoła przed obraz Matki Bożej Gietrzwałdzkiej. Potem przy kaplicy na miejscu objawień mówią Różaniec, przynoszą środki opatrunkowe, kładą je na nią i modlą się. Tak jak było w czasie objawień. Matka Boża mówiła, że można kłaść na ziemi w tym miejscu środki opatrunkowe i od tego czasu jest ten zwyczaj, że ludzie przyjeżdżają ze środkami opatrunkowymi, kładą na kaplicy i modlą się o uzdrowienie.
Co objawiania wnoszą w życie współczesnych pielgrzymów przybywających do Gietrzwałdu?
Myślę, że chrześcijanin analizując to, co mówiła Matka Boża w czasie objawień, może poprawnie ułożyć swoje życie. Jej przesłanie było krótkie, ale pomagające po chrześcijańsku uporządkować życie: Msza św., modlitwa, pokuta i trzeźwość. Według tej hierarchii najważniejsza jest modlitwa, a potem woda ze źródełka, potem środki opatrunkowe. Maryja mówiła – niech one będą, ale zawsze najważniejsza jest modlitwa różańcowa. Kiedy pytano, co trzeba zrobić, żeby ktoś był uzdrowiony, odpowiadała: niech się modli na różańcu. A czy ma ktoś używać wody i płótna? Niech używa, ale przede wszystkim niech się modli. I tego staramy się tutaj uczyć ludzi, że najważniejsza jest modlitwa, a woda z cudownego źródełka jest rzeczą drugorzędną. Niech woda będzie jako zewnętrzny znak, bo człowiekowi takie znaki są potrzebne. Niech będzie kaplica z figurą Matki Bożej, która już stała w czasie objawień. Niech one będą i niech ludzie kładą tam środki opatrunkowe, ale najpierw potrzebna jest wiara wyrażona modlitwą. Bo nic nie dadzą: bandaż, gaza, woda, jeżeli nie będzie wiary. W przeciwnym razie trzeba iść do lekarza, a nie tutaj.
Gietrzwałd nazywany jest polskim Lourdes. Czy jest dużo udokumentowanych uzdrowień?
Aby powrót do zdrowia można było uznać za cud w świetle prawa kościelnego, trzeba mieć zeznania, dokumentację medyczną, opinie lekarskie. Czy to jest tu konieczne? Wielu ludziom niepotrzebne jest udokumentowanie cudu. Oni doświadczyli go na sobie, w rodzinie i to im wystarcza. Ktoś był ciężko chory, czy umierający i nagle jest zdrowy, to wystarcza. Oczywiście przywożą też dokumenty lekarskie. Mówią: proszę popatrzeć: tak było, a tak jest teraz. Przychodzą sami uzdrowieni i mówią: było tragicznie, a teraz proszę popatrzeć na mnie, jak wyglądam.
W tym roku np. były dwa przypadki uzdrowień dzieci. Jedno z nich wypadło z balkonu. Lekarze mówili, o ile przeżyje, to będzie kalekie. Teraz wyszło ze szpitala i jest potrzebna tylko niewielka rehabilitacja. Tutaj była zaangażowana grupa ludzi w modlitwę, były odprawiane Msze Święte. Niebawem przyjadą, bo jeszcze jadą na rehabilitację i wtedy opowiedzą dokładnie wszystko.
A drugi przypadek dziecka, o którym Ksiądz wspomniał?
W czasie wakacji spotkałem rodzinę z Bydgoszczy, która kilka dni później przysłała mi maila z prośbą o modlitwę. Kolega ich synka z przedszkola bawił się i uległ ciężkiemu wypadkowi. Gdy go przywieźli do szpitala lekarz powiedział: ,,przykro mi, ale to jest przypadek śmiertelny, ja mogę tylko zabezpieczyć, by dziecko nie cierpiało. Tu już nic nie możemy poradzić”. To była rodzina bardzo religijna i ona zaangażowała wielu ludzi, którzy modlili się. Przez miesiąc codziennie w Gietrzwałdzie była odprawiana Msza Święta w intencji tego dziecka. Potem przysłali mi maila ze zdjęciem chłopca, który jest już w domu. Nie umarł i nie ma wielkich powikłań. Takich przypadków mamy naprawdę dużo. Z jednej strony spotykam ludzi w skrajnej rozpaczy, a z drugiej strony ludzi uradowanych, bo było źle, a jest dobrze. Tu chodzi zarówno o zdrowie fizyczne, jak i duchowe w rodzinach, małżeństwach.
Na pewno próśb do Maryi jest wiele, jak są one przedstawiane Matce Bożej?
Pamiętam z dawnych lat, kiedy przyjeżdżałem tu jako kleryk, że wtedy czytano wszystkie prośby. Była i jest dotychczas Msza św. w ostatnią sobotę miesiąca w intencji tych próśb i podziękowań. Dzisiaj nie bylibyśmy w stanie wszystkich przeczytać, bo są ich tysiące. Po prostu kładzie się je na ołtarzu w czasie Mszy Świętej. Dodam, że teraz można jeszcze wpisywać prośby poprzez naszą stronę internetową. Także te intencje polecamy wstawiennictwu Matki Bożej w czasie Mszy Świętej.
Wcześniej wspomniał Ksiądz wezwania Matki Bożej, a wśród nich trzeźwość. Ten element przesłania Maryi jest chyba wśród pielgrzymów trochę pomijany.
Jednak jest ten element trzeźwości, bo tutaj przyjeżdżają co roku rodziny z problemem alkoholowym i mają swoje rekolekcje. Kiedyś byli u Jana Pawła II, mówili mu o swoich problemach, o problemie alkoholowym w rodzinach, wtedy Ojciec Święty powiedział: ,,to jedźcie do Gietrzwałdu, tam jest wasze miejsce”. Od tego czasu zaczęli przyjeżdżać tu na rekolekcje. Wtedy cały dom jest wypełniony. U nas działa też duża grupa AA, spotykają się w każdą niedzielę. Mamy maryjne centrum pomocy. To jest punkt konsultacyjny, ale będący w stałym kontakcie z Ośrodkiem Terapii Uzależnień w Starych Juchach koło Ełku prowadzonym przez nasz zakon. To bardzo znany ośrodek w Polsce. Leczy się tam alkoholików i jest on naprawdę na wysokim poziomie (www.otu.pl).
Na koniec bardziej osobiste pytanie: jest Ksiądz rektorem właściwie jedynego w swoim rodzaju miejsca w Polsce: czym jest to dla Księdza osobiście?
Dla mnie jest to miejsce spotkania z ludźmi duchowo ciekawymi. Tu nie spotkałem jeszcze nikogo, kto byłby wrogo nastawiony do księdza, Kościoła, czy do wiary. Przyjeżdżają różni ludzie, nie zawsze wierzący, ale poszukujący i bardzo otwarci na rozmowę. Myślę, że nie ma też wśród naszych księży nikogo, kto by z dezaprobatą podszedł do takiego człowieka. Dla mnie Gietrzwałd to miejsce spotkania z maksymalnym przekrojem ludzi. Tu przyjeżdżają ludzie z całej Polski, w różnych duchowych potrzebach. Może różne jest ich podejście do wiary, ale nieustannie poszukają i jeśli możemy pomóc im naszą posługą - to jest najważniejsze.
rozmawiała Renata Jurowicz
Ks. Tomasz Piotr Ratajczak pochodzi z Bydgoszczy. Do Zakonu Kanoników Regularnych Laterańskich wstąpił w 1980 roku, święcenia kapłańskie otrzymał w Krakowie w 1987 r. Studia filozoficzno-teologiczne ukończył na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, później studia z prawa kanonicznego w Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Pracował w parafii Bożego Ciała w Krakowie, w Kurii i Sądzie Diecezji Ełckiej. Był prowincjałem zakonu, a od maja 2009 roku jest kustoszem sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej.
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!