TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 08:10
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Miejsce na mapie

Miejsce na mapie

patriotyzm

Młodzi ludzie potrafią dostrzec wartość historii i dziedzictwa

„…to miejsce na mapie, tu gdzie kończy się papier, gdzie farba się zmywa, Polska się nazywa…”, „mamy tu Meksyk o jakim nawet nie śnisz, wierz mi to świat trzeci, ale lubię własne śmieci”, bo „przecież to jest mój kraj, to jest moja Polska”. 

Tak o naszym miejscu na mapie śpiewają Happysad, 52 dębiec czy Uliczny Opryszek. Dla siebie jesteśmy już nieco mniej łaskawi. Ale czy tak trudno się w tych słowach odnaleźć? Gdy Defekt muzgó śpiewa „to właśnie my, To Polacy, to ja i Ty, chyba tylko wojny czas może znów połączyć nas”, Dezerter dorzuca: „zapuszczam wąsy wyciągam szablę, pędzę na koniu po śmierć i chwałę, żadna myśl nie mąci w głowie, bo tu emocje podsycają ogień”. Na co dzień natomiast mamy szarą rzeczywistość, która wyłania się z tekstu Ulicznego Opryszka: „urodziłem się w kraju łapowników i złodziei, a żyję w kraju degeneratów, mijam codziennie pijane stada ludzi, dla których wszystko dawno jest już przegrane”. Można byłoby podać jeszcze kilka nieco mniej cenzuralnych czy przyzwoitych przykładów z tekstów wyżej wymienionych twórców, dorzucając do tego jeszcze „Polskę” Kultu, „Polaków” Big Cyc czy „Polaka wyjątkowego” Hansa.

 Zdanie o Polsce moich rówieśników (pracujących w pocie czoła lub w pocie czoła szukających pracy) mogłabym podsumować jednym zdaniem – chory kraj chorych ludzi. I chociaż dla jednych dysfunkcją będą pomysły rządu, a dla innych wciąż nierefundowane In vitro, to mianownik wspólny jest. Mianownik pesymistyczny całkiem, że nie żyjemy w normalnym miejscu. Wpisuje się w to także nieco przekorne stwierdzenie pewnego zakonnika, że u nas nawet patologie są bardziej patologiczne. Jednak w tym kraju, gdzie „żyjąc walczysz”, sami nie jesteśmy – są i starsi (tudzież dużo starsi) i młodsi (coraz więcej także dużo młodszych). W swoich poszukiwaniach skupiłam się jednak na nieco młodszych – tych, którzy nie walczą jeszcze zawzięcie o byt, ale już niedługo i te boje będą ich udziałem. Czym jest dla nich to miejsce? Co odpowiedzieliby na pytanie postawione w piosence Happysad „kochanie raz jeszcze przemyśl to, zostajemy przeczekamy czy uciekamy stąd”?

To miejsce na mapie nie jest dla nich chore. Raczej nie chcą z niego uciekać. Mimo wszystko. I mimo wszystko dostrzegają jego piękno, wartość historii i dziedzictwa. Na pewno nie zamieniliby tego kraju na inny. Tak po prostu. Bo to ich miejsce. Chociaż widzą, że „Polska to kraj coraz większych podziałów, nie tylko tych materialnych; gdzie wszystko się dzieli: na lewaków i prawdziwych patriotów, na pisowców i lemingi, na tych, którzy na pewno odniosą sukces i na tych, którzy nie mają szans wyjść z bram”. Natomiast wobec Polaków, jak muzycy, nie grzeszą wyrozumiałością. Jacy zatem jesteśmy? Brak nam kultury osobistej, co chętnie pokazujemy na obcych ziemiach, ugruntowując skutecznie stereotypy. Jesteśmy „zawistni, zazdrośni, zaściankowi, często zakłamani, rządni władzy i pieniądza”. Do tego można jeszcze dorzucić egoizm, naiwność i nadużywanie alkoholu. Ponadto jesteśmy narodem, który ceni wartości „dopiero wtedy, gdy je straci albo kiedy stają się zakazane”. Jednocześnie jesteśmy inteligentni i życzliwi. Oczywiście jednoczymy się we wszelkich nieszczęściach, plagach i kryzysach, co uznawane bywa niekiedy jednak za coś wartościowego. Cóż – naród sprzeczności, w których sami uczestniczymy. Wciąż nie dorastamy do wielkości naszego kraju i naszych ideałów. Ale wiemy, dlaczego nie dorastamy. Każdy świetnie potrafi wskazać choroby toczące społeczeństwo, postawić diagnozę, a czasem nawet wydać zalecenie. Bo przecież w naszych głowach „siedzi przekonanie o tym, jak jesteśmy beznadziejni, bo kradniemy, korumpujemy się, nie mamy dobrej drużyny piłkarskiej, generalnie czego się nie tkniemy to spieprzymy. Z jednej strony husaria, z drugiej kompleks Polaka na zmywaku u Anglika”. I idziemy z tym przez świat. Ale idziemy też z czymś innym – z naszym potencjałem, mocą i wielkimi możliwościami. Tak wygląda to miejsce na mapie według tych trochę młodszych. Ale mimo wszystko, czy nie jest tak, że ma rację Janusz Radek, gdy śpiewa:

Ja to mam szczęście,
że w tym momencie
żyć mi przyszło, w kraju nad Wisłą…
Ja, to mam szczęście…

Katarzyna Strzyż

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!