TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 13:53
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Medialne życie eksperymentu Kentlera

Medialne życie eksperymentu Kentlera

Kilka dni temu media w Polsce, a jak się można zorientować również w innych krajach, obiegła wiadomość o pedofilskim procederze, jaki przez 30 lat uprawiano w majestacie prawa w Berlinie. Jak możemy przeczytać choćby na portalu PCH24 pod koniec lat 60.

Senat w Berlinie wdrożył w życie projekt opracowany przez Helmuta Kentlera, niezwykle głośnego i szanowanego profesora psychologii z Hanoweru. „Kentler twierdził, że oddawanie chłopców z trudnych rodzin w ręce pedofilów jest dobre dla obu stron. Dziecko zyska troskliwego opiekuna, a pedofil będzie mógł zaspokajać się seksualnie. Według uczonego nie było w tym nic złego, o ile tylko stosunki z dziećmi będą odbywać się za obopólną zgodą. Utrzymywał, że dzięki temu dojdzie do bardzo dużego wzmocnienia „rodzinnej” relacji: pedofil-opiekun, licząc na „wzajemność”, będzie bardzo troskliwie opiekować się dzieckiem”.
Sprawa nabrała rozgłosu w ubiegłym roku, kiedy Der Spiegel opisał sprawę dwóch mężczyzn, którzy byli wykorzystywani przez pedofila w latach 90., a trafili do niego właśnie z inicjatywy Kentlera, skądinąd dobrego znajomego oprawcy. Fritz H. wcześniej opiekował się już innymi chłopcami. „Marco i Sven spędzili u niego dziesięć lat. Wychowywali się jak bracia. Według ich relacji byli regularnie gwałceni - zwłaszcza w pierwszych latach pobytu u Fritza (a mieli wtedy odpowiednio 7 i 8 lat). Początkowo chłopcy nie protestowali. Trafili do Fritza prosto z Jugendamtu, który odebrał ich głęboko patologicznym i pełnym brutalnej przemocy rodzinom. Czuli wdzięczność, że oprawca chce się nimi w ogóle zajmować; poza tym pedofil przekonywał, że to, co z nimi robi, to zwykła praktyka w normalnych rodzinach. Dla sprawy jest kluczowe, że Jugendamt cały czas kontrolował proces wychowawczy; urzędnicy zauważyli nieprawidłowości, ale nie zareagowali, bo Fritz H. był przyjacielem Kentlera. Dziś Marco i Sven domagają się od władz Berlina dużego odszkodowania”. Jak się okazało z opublikowanego niedawno raportu Uniwersytetu Hildesheim „eksperyment Kentlera”, jak nazywano ten proceder, był później przez dziesięciolecia wykorzystywany przez Jugendamty, które przekazywały chłopców w ręce „potężnych i wpływowych samotnych mężczyzn”, którzy mieli silną pozycję „w świecie akademickim, organizacjach badawczych, środowiskach edukacyjnych”. Podobną sytuację można było zaobserwować na przykład w Odenwald w Hesji, gdzie w latach 1966-1989 wykorzystano seksualnie 900 uczniów. Profesor Kentler znalazł więc licznych naśladowców. Można jeszcze wymieniać inne przykłady organizacji, które zabiegały o uznanie pedofilii jako akceptowalnej formy seksualności, czy też tzw. szanowanych naukowców czy polityków, którzy wręcz chwalili się swoją pedofilską przeszłością, ale posłuży to tylko ukazaniu, że Kentler nie był kimś wyjątkowym i że w sumie, było to zwykłe pokłosie rewolucji seksualnej. Co rzeczywiście jest prawdą. Pedofilię bardzo agresywnie promowano choćby w Stanach Zjednoczonych, gdzie jeszcze w 1991 roku ukazała się książka: „Męska intymność międzypokoleniowa: Perspektywy historyczne, społeczno-psychologiczne i prawne” pod redakcją Holendra Edwarda Brongersmy, gdzie męska pedofilia była przedstawiona w niezwykle pozytywnym świetle. Dzisiaj wydaje się, że nikt tak otwarcie nie promuje pedofilii, w deklaracjach wszyscy z nią walczą, ale być może tym razem zabrali się za to od drugiej strony. Bo trudno się oprzeć wrażeniu, że nachalne sugerowanie seksualizacji dzieci, uczenie ich masturbacji od najmłodszych lat, a nawet zachęcanie do podejmowania współżycia z innymi, jest wodą na młyn właśnie dla pedofili.
Ale w sumie zabrałem się za ten temat, nie tylko dlatego, że to straszne, że coś takiego w świetle prawa mogło się dziać w tak przecież uporządkowanych Niemczech. Zastanawiam się, dlaczego ten temat był tak przemilczany aż do tej pory. A teraz nagle boom! Przecież materiały na ten temat pojawiały się znacznie wcześniej w Niemczech, w Irlandii (w 2016 r. w dzienniku The Irish Times było wszystko podane „kawa na ławę”), nawet w Wikipedii jest biogram Kentlera, gdzie mamy wszystko, choćby to: „Podczas przesłuchania przez Frakcję FDP w roku 1981 Kentler donosił: Ci ludzie tylko przyjęli do siebie tych niepełnosprawnych umysłowo chłopców, ponieważ byli w nich zakochani i lubili ich. W opinii biegłego dla Komisji senatu ds. Rodziny, Kobiet i Młodzieży opisał on w roku 1988 wyniki eksperymentu jako „pełny sukces”. W tym czasie na skutek przedawnienia się Kentler nie musiał obawiać się prawnych konsekwencji. Także podczas swojej działalności wykładowczej w Hanowerze utrzymywał kontakty z ofiarami eksperymentu, jak i pedofilami, a w opinii biegłego dla berlińskiego sądu rodzinnego w początku lat 90. zalecał pozostawienie wykorzystywanego młodocianego dalej u swego rodzica adopcyjnego – pedofila, którego opisywał jako „naturalny talent pedagogiczny”. Kentler był kawalerem, homoseksualistą, miał trzech adoptowanych synów i jednego wychowanka”. Albo to: „Skandal był publicznie dyskutowany w roku 2015. Grupa do spraw nieletnich z ramienia Senatu zleciła Teresie Nentwig
z Uniwersytetu w Getyndze zbadanie tematu i ocenę odpowiedzialności władz”. Dlaczego światowe media przebudziły się dopiero teraz? A może one się wcale nie przebudziły, tylko ktoś zadecydował, że teraz to należy odpalić. A w takim razie kto?

ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!