TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 18:07
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Marzenie o szpilkach

Marzenie o szpilkach

Komplet opon do tego auta to majątek. Nie zarobiłabym na nie przez rok. Aparat w moich rękach nie należy do mnie. Jest własnością Firmy i dla niej też owe zdjęcia wykonuję. Ile kosztuje obiektyw? Specjalnie przestałam słuchać, gdy o tym mówili. Chyba ze strachu. Wolę nie wiedzieć, ile ryzykuję (w złotówkach). Fotograf musi mieć wygodne buty. Mam na sobie trampki… 

Chłopak zamyka samochód. Idzie w moją stronę. Lewą ręką sięga do kieszeni spodni (słyszę dzwonek, więc to pewnie telefon), prawą zdejmuje okulary słoneczne. Na nadgarstku błyszczy zegarek. Nie znam jego marki. Ani okularów. Spodni też nie… Projektantów ubrań żon jego kolegów też nie umiem wymienić. To chyba świadczy o tym, że wszystko jest naprawdę ekskluzywne i niedostępne dla…

Mam na sobie trampki…

Zerkam w wizjer. Raz i dwa. Zoom i pstryk. Palec na spuście migawki. Snajperka czasu. Złapałam chwilę. Gdy w przypływie odwagi jednocześnie mam olśnienie i pomysł – proszę o uśmiech. Są mili i szczerzą się do mnie. Najbardziej radość rozpiera ich tuż po zejściu z podium, przysięgam. W sumie to wcale im się nie dziwię. Wtedy zdjęcia wychodzą najlepiej. Ich oczy błyszczą. Zwycięstwa uzależniają jak narkotyk. Może mają poszerzone źrenice? Kto wie? Mistrzowie Polski. Mistrzowie Pucharu Europy Centralnej. 

Mam na sobie trampki… 

Prócz tego, że są mili, doceniają moją pracę. Nie szczędzą słowa ,,dziękuję”. Nie traktują mnie jak powietrza. Po kilku kwadransach jestem dla nich niczym wieloletnia kumpela. Bez żadnego „panowania” i „paniowania”. Przez całe zawody nie usłyszałam od żadnego z nich żadnego wulgaryzmu! 

Boję się ludzi z przerośniętym ego. Tych z zadartymi nosami, patrzącymi na wszystkich i wszystko z góry. Tutaj tego nie ma. To jest inny świat. Siedzieliśmy wieczorem w gronie motowariatów i dywagowaliśmy, dlaczego tyle życia poświęcamy dla tego ekscytującego sportu. Jesteśmy ludźmi, którzy w pewnym momencie wpadli w wir wspólnego celu, pasji. Kręci nas to samo, dosłownie – koła – coś w tym musi być! Nie możemy doczekać się wyścigów, rajdów, treningów… choćby popatrzeć i posłuchać. Jeden konkretny wniosek? Kiedy przekraczamy bramę toru, zostawiamy za nią wszystkie problemy, trudne sprawy i komplikacje. Głowa jest oczyszczona, dusza czeka na pewną radość. Dlatego nie spieszy nam się specjalnie do domu, kochamy to i jest wyjątkowo. Trzeba się naprawdę mocno zmęczyć, żeby chcieć odjechać. Wiem i rozumiem, że od dłuższego czasu zawładnęło to moim życiem, straciłam kontrolę…, ale ciężko mi to zmienić. Czy możliwe jest to, żeby coś ulubionego z nadmiaru znudziło się i stało się czymś powszechnym lub znienawidzonym? 

Przejeżdżają obok mnie TIR-y z motocyklami lub samochodami w środku. Naklejki i banery nazw zespołów widać z daleka. Promowane są marki. Polityka to taki podstępny wirus, chodzi już o coś innego niż o puchar, czy zwycięstwo. W grę wchodzą pieniądze. I to duże. Wiadomo to już od bardzo dawna, prawie od zawsze. Namacalnie się o tym teraz przekonałam. A trampki dalej tam, gdzie były… 

Wpadłam w trans. Tak bardzo potrzebowałam pewnej radości, że wyjeżdżając z tego mojego magicznego świata nie zabierałam zza bramy prozy życia. Mało tego… zabrałam ze sobą tor. Chciałam mieć tę magię i pozytywną energię wszędzie wokół, by się nie kończyła.

Kasia Smolińska

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!