TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 09:21
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Lourdes of America

Lourdes of America

To nieco przesadzone porównanie nie dotyczy bynajmniej znajdującego się w Meksyku sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe, ani nawet waszyngtońskiej bazyliki Niepokalanego Poczęcia. Nie objawiła się tu Najświętsza Panienka ani nie znajdziemy tu łaskami słynącego źródełka ze świętą wodą podobnego do tego w Lourdes. Mamy za to el Posito (Little Well) czyli Źródełko ze... świętym piaskiem. Welcome to Chimayo!

Oczywiście, nigdy wcześniej nie słyszałem o tym miejscu, i pewnie bym nie usłyszał, gdyby nie moja wyprawa do Nowego Meksyku i Cudownych Schodów w Santa Fe, o których pisałem w poprzednim reportażu. W niedzielny poranek, dzięki uprzejmości pochodzącego z Korei kapłana, mogłem sprawować wraz z nim Eucharystię w znajdującym się również w Santa Fe najstarszym na terenie Stanów Zjednoczonych sanktuarium poświęconym Matce Boskiej z Guadalupe zbudowanym przez franciszkanów w latach 1776 – 1796 na końcu tak zwanego Królewskiego Szlaku (Camino Real). Po Eucharystii proboszcz zapytał mnie, czy już byłem w Chimayo. Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że nie mam pojęcia o czym mówi, więc pokrótce wyjaśnił mi, że chodzi o niezwykle popularne w Nowym Meksyku sanktuarium jak się wyraził „of the Holy Dirt”. Na mój ubogi angielski znaczyło to „święty brud”, a w najlepszym przypadku „święte błoto”. Koreańczyk zauważył moje zmieszanie, uśmiechnął się, poklepał mnie po plecach i powiedział: „Nie martw się, nie trzeba tego jeść, ale naprawdę nie możesz pominąć tego sanktuarium, skoro już jesteś w Nowym Meksyku”. Ponieważ miałem jeszcze jedno wolne południe, posłuchałem rady kolegi kapłana i pojechałem. I nie żałuję.

Nie błoto, a piasek
Już sama jazda po pustynnych drogach Nowego Meksyku to wielka frajda, a kiedy zobaczyłem malowniczo położony prześliczny kościółek w Chimayo, stanąłem jak urzeczony. A wnętrze było jeszcze bardziej fascynujące: liczne drewniane ołtarze z charakterystycznymi postaciami świętych o indiańskich rysach. Po krótkiej modlitwie dostrzegłem liczne tabliczki surowo zakazujące fotografowania i przykro mi się zrobiło, że nie będę się mógł podzielić tymi wrażeniami z przyjaciółmi i Czytelnikami „Opiekuna”. Na szczęście w zakrystii z brewiarzem w dłoniach siedział kapłan. Rzuciłem na szale całą moją dziennikarską wiarygodność: „Proszę ojca, w Polsce nikt nie słyszał o waszym sanktuarium, którym jestem urzeczony. Czy w drodze wyjątku, nie mógłbym zrobić kilku zdjęć dla bardzo poczytnego katolickiego pisma...” ?„Tylko w drodze wyjątku i proszę postarać się, aby nie przeszkadzać ludziom w modlitwie” – odpowiedział kapłan, a ja już zza drzwi szeptałem „dzięki” i nieodzowne „God bless you”. Dopiero wtedy zauważyłem, że z głównej nawy kościółka jest wejście do bocznej kaplicy całej wypełnionej zdjęciami i wotami dziękczynnymi uzdrowionych, czy też obdarowanych innymi łaskami wiernych, z której z kolei przez niskie przejście wchodziło się do „Holy Dirt Room”, czyli miejsca w którym znajduje się tylko niewielki... dołek w podłodze o średnicy może 30 cm i 40 cm głębokości. To w tym „źródełku” znajduje się – teraz zrozumiałem, że nie chodzi o brud ani błoto – święty piasek. Skąd się tam wziął?

El Cristo Negro
Z pomocą, jak zawsze w takich przypadkach, przychodzi nam legenda. Otóż, pewnego dnia zakonnik należący do bractwa Penitnencjariuszy dokonywał na pustkowiu swoich praktyk pokutnych. Jego zgromadzenie było znane z wielkiej czci do męki i krzyża Pana Jezusa, więc jego pokutne ćwiczenia nie były niczym dziwnym czy niespotykanym, zwłaszcza w tamtych czasach. Niespotykane było natomiast światło, które ów zakonnik miał ujrzeć, gdy wydobywało się ono z wnętrza ziemi. Oczywiście zbliżył się do miejsca, z którego wydobywało się światło, padł na kolana i gołymi rękoma zaczął rozkopywać ziemię. W ten sposób odkrył ukryty pod warstwą piasku krucyfiks, który później uzyskał miano krucyfiks naszego Pana z Equipulas, albo Chrystusa Czarnego (El Cristo Negro). O ile to drugie imię da się wytłumaczyć kolorystyką krzyża i wiszącego na nim Chrystusa, który po dziś dzień znajduje się w malowniczym sanktuarium, o tyle geneza pierwszego imienia zmienia się w zależności od tego, kogo prosimy o jej wyjaśnienie. Nie będziemy więc przytaczać tych opowiadań, dość wspomnieć, że powszechnie znany był również w tamtych czasach pochodzący z Gwatemali kult krzyża nazywanego właśnie w taki sposób. Wracając do naszego zakonnika i świecącego spod piasku krzyża: trzykrotnie był on przenoszony w uroczystej procesji do pobliskiego kościoła i trzykrotnie… znikał w tajemniczy sposób, by powrócić do tego samego miejsca, w którym był odnaleziony. Stąd decyzja o budowie w tym miejscu sanktuarium. Ponieważ zakonnikiem, który wystąpił wówczas do władz kościelnych o autoryzację na budowę kościółka był niejaki Bernardo Abeyta, to wiemy już ze źródeł historycznych, więc pewnie to on odnalazł czarny krucyfiks. W roku 1816 powstaje sanktuarium, które prędko zyskuje sławę miejsca cudownego. Rozpoczynają się pielgrzymki, uzdrowienia i inne łaski, jednakże już w początkach jego istnienia cudowną moc przypisuje się nie krucyfiksowi, ale właśnie piaskowi, w którym został on znaleziony.

Instrukcja obsługi
Przypuszczalnie w początkach istnienia sanktuarium ludzie musieli w jakiś sposób spożywać ten piasek, ale dzisiaj na ścianie znajdujemy małą instrukcję obsługi:
1. Wprowadź milczenie do twego serca i umysłu. Spróbuj posłuchać siebie samego, twoich zmartwień i niepokojów. Jezus powiedział: „Nie lękajcie się“. Z lękiem w sercu nie możemy rozpoznać Pana i słuchać Go. ?2. Pokornie uznaj twoją słabość, błędy i grzechy.? 3. Powiedz Bogu, że Go potrzebujesz, Jego mądrości, Jego światła, Jego przebaczenia, Jego miłości i uzdrowienia.? 4. Podziel z Bogiem swoje pragnienia, ale proś Go także, by ci ukazał swoje plany co do ciebie.? 5. Proś Go o dar zrozumienia i odwagi w stawianiu czoła temu, co On dla ciebie zaplanował.? 6. Pocieraj świętym piaskiem tę część twego ciała, która potrzebuje uzdrowienia i wzywaj Imienia Jezusa jako twojego Pana i Zbawiciela.?
Myślę, że używając tej instrukcji naprawdę można się spodziewać wspaniałych rezultatów. Nawet bez świętego piasku, jakkolwiek pielgrzymkę do Chimayo i jego sanktuarium „of the Holy Dirt“ wszystkim polecam. Przepiękne!

Tekst i foto ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!