TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 18:17
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Ks. Aleksander ?Wujek? Zienkiewicz

Ks. Aleksander „Wujek” Zienkiewicz

nowogrodek

Ks. Zienkiewicz był rektorem kościoła farnego w Nowogródku

 

Jedenaście strzałów echo w las poniosło

Poszły umrzeć aby żyć mógł ktoś…

Tamte dni i lata dawno mchem porosły

Zagubiony świat znów na czyjś czeka dar 

Jakże mu dopomóc - Umęczone Siostry

Jak do wszystkich domów Boży zanieść żar.

 

Tak wspominają męczeństwo sióstr z Nowogródka współczesne nazaretanki, ich współsiostry. Śpiewają te słowa ze wzruszeniem i rozrzewnieniem. Dzisiejszy zagubiony świat czeka na świadków. Potrzebuje świadków. Bóg w odpowiedzi na ludzkie wołania i prośby nieustannie odsłania swoich umiłowanych synów i córki, którzy żyli tylko dla Niego i dla Niego w drugim człowieku oddawali całe swoje życie.

Jedenaście sióstr nazaretanek z Nowogródka realizowało charyzmat swojego zgromadzenia prosto i zwyczajnie, jak w tym pierwszym, najświętszym Nazarecie. Szerzyły królestwo Bożej Miłości wśród siebie i tych, do których posłał je Pan. Rozszerzały je poprzez pracę, modlitwę, wychowanie, nauczanie, pracę w szpitalu, w parafii, pomagały ludziom starszym i samotnym. Były dla ludzi oparciem i ostoją, a oni dzielili się tym, co ich spotykało, co bolało i odbierało nadzieję. Udręczeni uciskiem reżimu hitlerowskiego nowogródczanie szukali pociechy i ukojenia w nowogródzkiej farze, gdzie siostry razem ze swoim kapelanem ks. Aleksandrem Zienkiewiczem, jedynym kapłanem w tej okolicy, codziennie modliły się zawierzając Bogu ludzkie cierpienia. Siostry łącząc się w bólu płaczących matek, żon dojrzały do złożenia ofiary ze swojego życia za uwięzionych i za Księdza Kapelana. Bóg przyjął ofiarę z życia. Zostały rozstrzelane w nowogródzkim lesie 1 sierpnia 1943 roku. Skazanych na śmierć wysłano na pracę przymusową w Niemczech. Wrócili do swoich domów. Ocalał ks. kapelan Zienkiewicz i siostra Małgorzata Banaś. Ks. Zienkiewicz mówił zawsze, że siostry zastąpiły go na ofiarnym stosie. Ofiara sióstr zaowocowała obficie i wydaje piękne owoce. Opatrzność poprowadziła ocalonego Kapłana i jego życie według swojej woli. Kim był ks. Aleksander Zienkiewicz?

Urodził się 12 sierpnia 1910 roku we wsi Lęmbówka na Wileńszczyźnie jako najstarszy syn z jedenaściorga dzieci Kazimierza i Janiny. W domu rodzinnym panowała zawsze atmosfera życia religijnego oraz przywiązania do polskich tradycji. Dom był wypełniony radością, śpiewem i tańcem. Po ukończeniu studiów teologiczno-filozoficznych 3 kwietnia 1938 roku przyjął święcenia kapłańskie. W 1939 roku został mianowany na rektora kościoła farnego w Nowogródku oraz kapelana sióstr nazaretanek i prefekta Gimnazjum w Nowogródku. Po ocaleniu w 1946 roku znalazł się w Polsce, na Dolnym Śląsku. Posługiwał w Gorzowie, Żaganiu i Sycowie. Następnie został skierowany do Wrocławia i tutaj pozostał do końca swojego życia. W diecezji wrocławskiej zajął się katechizacją młodego pokolenia doświadczonego boleśnie II wojną światową i narażoną na panoszący się komunizm. Docierał do ludzkich serc niosąc nadzieję i otuchę. Powołaniu pracy z młodzieżą pozostał wierny do końca. Potrafił ją godzić z pełnionymi funkcjami: kapelana sióstr nazaretanek; rektora Arcybiskupiego (Wyższego) Seminarium Duchownego (1953-1958) we Wrocławiu; rektora Katolickiego Instytutu Naukowego; wykładowcy Studium Katechetycznego. W 1976 roku został odznaczony godnością prałata honorowego. Był cenionym kaznodzieją, rekolekcjonistą, diecezjalnym ojcem duchowym kapłanów, spowiednikiem alumnów i wykładowcą w seminarium. Jako archidiecezjalny duszpasterz akademicki wypracował specyficzny model ośrodka kultury religijnej dla studentów. „Czwórka” była dziełem jego życia. Był inicjatorem Tygodni Kultury Chrześcijańskiej we Wrocławiu i członkiem Komisji Episkopatu (do spraw młodzieży i rodziny). Odszedł do Pana w opinii świętości 21 listopada 1995 roku we Wrocławiu, w dniu, w którym zmarła też założycielka sióstr nazaretanek.

W tym roku mija 15. rocznica od dnia śmierci i 100. od narodzin ks. prałata Zienkiewicza. Metropolita Wrocławski ks. arcybiskup Marian Gołębiewski w Liście do wiernych Dolnego Śląska 1 listopada 2010 roku napisał: Mimo upływu czasu kult jego świątobliwego życia rozszerza się w kraju i poza jego granicami. Jego dobre imię niosą ze sobą byli uczniowie i studenci, którzy poznali go w Centralnym Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego we Wrocławiu.Głoszą prawdę o pięknym życiu przepełnionym miłością Boga i troską o człowieka. 20 listopada rozpoczęła się w katedrze wrocławskiej uroczysta, publiczna sesja procesu beatyfikacyjnego i sympozjum poświęcone osobie sługi Bożego ks. Aleksandra Zienkiewicza.

Wychowankowie ks. Aleksandra, ludzie rozsiani dzisiaj po całej Polsce i świecie, dzielą się mądrością wyniesioną ze spotkań z „Wujkiem”. Dają przepiękne świadectwo o kapłanie, którego życie było całkowicie poświęcone i oddane dla Boga, o życiu przepełnionym miłością Boga i miłością człowieka. W ich wspomnieniach ks. Zienkiewicz był cały dla Boga. Ocalone przez nazaretanki życie w czasie II wojny światowej zamienił na miłość, którą rozdawał hojnie, po ojcowsku, wrażliwie i z radością. 

Został dany Kościołowi wrocławskiemu na bardzo trudne czasy jako nauczyciel wiary, moralności, przepełniony duchem autentycznym i patriotycznym. Ks. kardynał Stefan Wyszyński napisał o nim: Lata 1951-1956 były ciężkie dla Wrocławia. Tarcia ideologiczne były ogromne. Komunizm natrętnie wciskał się do Seminarium, ale szczęściem od Boga był ks. prałat Aleksander Zienkiewicz – słońce życia kapłańskiego – nie pozwolił, by młodzieży seminaryjnej stała się krzywda. Takiego rektora zazdroszczą wam inne diecezje w Polsce.

Był mocno oparty na Bogu i zakorzeniony w modlitwie. Szedł przez życie dobrze czyniąc i zostawiając bezpieczny ślad prowadzący do Niego. Niczego nie zatrzymywał dla siebie. Otrzymywane dary rozdawał hojnie swoim podopiecznym. Dla niego wystarczyła wytarta sutanna, płaszcz i beret. Jego zawołaniem było: Mniej dyskutować o Chrystusie, więcej nim żyć. Być jak Chrystus i od Niego uczyć się miłości cierpliwej, ufnej, wyrozumiałej, znoszącej wszystko i zdolnej przetrwać wszystko.  W swoim testamencie z 1993 roku napisał: Zawierzcie Jezusowi… Trzymajcie Jego dłoń w swojej dłoni. Nie wypuśćcie Jej nigdy ze swojej dłoni, bo On wtedy tylko od was odchodzi, gdy oddajemy swą dłoń bogu cudzemu, bożyszczowi, idolowi.

W swoim wspomnieniu o ks. Zienkiewiczu ks. prof. Waldemar Irek mówi, że: Ks. prałat Zienkiewicz, mimo iż nie posiadał formalnych stopni naukowych, był znakomitym teologiem. Uprawiał teologię modlącą się, teologię świadczącą, teologię pokorną, teologię entuzjazmu, teologię drogą sercu Kościoła. Jego słowa zawsze uczyły, cieszyły, dawały nadzieję, wskazywały kierunek, poszukiwały prawdy i wymagały opowiedzenia się po stronie Boga. Wyboru Boga nie z przymusu, ale jako Ojca i Pana życia. Zawsze podejmował tematy zasadnicze, fundamentalne, nie lubił tematów zastępczych, udawania i pozy. Rzeźbił ludzkie sumienia i promował cierpliwą pracę nad sobą. Dla Niego najważniejsza była codzienna Eucharystia, której nie odprawiał, ale przeżywał. Budował mosty i łączył ludzi. Żył dla tych, wśród których postawił go Bóg i ewangelizował, zachwycając swoich wychowanków Chrystusem, który rozumie i kocha człowieka. Jako duszpasterz akademicki napisał kiedyś: Cała praca wychowania i samowychowania była zorientowana na model chrześcijanina o głębokim życiu wewnętrznym, zaangażowanego apostoła i obywatela nie tylko swego Ośrodka, lecz Kościoła, Ojczyzny i świata. Dla swoich wychowanków był po prostu Wujkiem.

Z miłości ofiarowanej mu przez nowogródzkie Męczenniczki uczynił hymn wdzięczności dla swojego życia i dla tych, dla których żył. Mawiał bardzo często, że: Miłości trzeba się uczyć jak każdej sztuki. Miłość to nie wpatrywanie się w siebie, ale wspólne patrzenie w jednym kierunku. Miłość prawdziwa boi się grzechu i drugiego człowieka przed nim ostrzega, bo grzech jest największym wrogiem miłości – rani ją albo zabija – jest anty-miłością. Wiedział, że miłość uskrzydla, nie pozwala stać w miejscu. Ona prowadzi dalej, wzwyż, do nieba. Zachęcał do włączania się w akcję troski o życie nienarodzonych, ale też błagał, by nie tracić z oczu grzechów rozwiązłości i nieczystości, które stanowią pokusę do zabijania poczętych istnień ludzkich.

W pamięci wszystkich wychowanków pozostanie jako „Wujek”, dla niektórych jako „własny”, „mój” ksiądz, w którym odnajdywano prawdziwe oblicze Boga. Dla innych tęsknota, by spełniło się pragnienie ich serca - wyniesienia ks. Aleksandra do chwały ołtarzy, by mogli z dumą wobec wszystkich zaświadczyć, że był ich spowiednikiem, ojcem, bratem, nauczycielem, wychowawcą.

Wielu z tych, którzy znali ks. Zienkiewicza ze wzruszeniem opowiada każdą przeżytą chwilę z „Wujkiem” na Mszy św., w konfesjonale, na pielgrzymce, wycieczce, wakacjach z wielkim wzruszeniem i pietyzmem. Ośmielają się do niego modlić i prosić Go o wstawiennictwo z nieba. Świadectw o wspaniałym życiu tego kapłana wciąż przybywa. A On z nieba powtarza jeszcze raz swoje wołanie zostawione w testamencie: Do wszystkich wątpiących w Boga, w Jezusa, w Odkupiciela i życie wieczne wołam z całych sił i przekonaniem: jest Bóg Osobowy, jest życie wieczne; wołam z całą pewnością, bo tych prawd i tego świata doświadczam… Nie dość tego: Zawierzcie i zaufajcie Chrystusowi! Trzymajcie jego dłoń zbawczą w swojej dłoni, nie wypuszczajcie jej nigdy!

Rozpoczynający się proces beatyfikacyjny jest dla nas darem, a także i zaproszeniem, by w dzisiejszym zagubionym świecie wołać o ratunek do tego wielkiego i świątobliwego Kapłana. Wzywać jego wstawiennictwa i przez niego nieść do wszystkich rodzin, domów żar Boży. Prosić, by Boża miłość zwyciężyła każde zło i najciemniejszą noc. Starać się być ewangelizatorem, a nie komentatorem - jak często powtarzał sługa Boży ks. Aleksander.

s. Gertruda Wojtowicz, nazaretanka


Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!