TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 05:39
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Korona króla

Korona króla

Historia, którą teraz przedstawimy, wydarzyła się na Węgrzech. To właśnie w tym kraju śladami największego z węgierskich świętych - króla Stefana wędrowali pielgrzymi z parafii pw. św. Pawła, Apostoła w Ostrowie Wielkopolskim.

Kiedy przejeżdża się przez miasta i wioski w kraju naszych „bratanków” prawie każda z nich ma swój własny kościół, w nim zaś nie do wyobrażenia byłby brak obrazu lub figury św. Stefana.

Węgierska święta rodzina
To, co o nim wiemy, zachowane zostało w średniowiecznym żywocie. Według tego dzieła Stefan urodził się ok. 969 roku w Esztergomie, wtedy stolicy Węgier. Był synem księcia Gejzy i wychowywał się pod opieką duchownych, a sakramentu bierzmowania udzielił mu sam św. Wojciech.
W roku 995 poślubił bł. Gizelę, siostrę cesarza Henryka II. Para doczekała się tylko jednego dziecka – św. Emmeryka. Bardzo zależało mu na tym, by mieszkańcy Węgier, którzy za czasów jego ojca przyjęli chrześcijaństwo, zostali utwierdzeni w nowej dla nich wierze. Pomimo opozycji fundował zatem nowe kościoły i klasztory, tworząc dobrze zorganizowaną administrację kościelną. Talent administracyjny króla ukazał się również w sprawach cywilnych. Wydane przez niego dekrety zapewniły luźnej federacji węgierskich plemion ład i dobrobyt. W nagrodę za zasługi, za zgodą papieża Sylwestra II,
w  Boże Narodzenie roku 1000 Stefan został koronowany na króla Węgier. Jak często jednak w życiu bywa, po paśmie sukcesów nadeszły również i porażki. Największą tragedią dla rodziny królewskiej była śmierć św. Emmeryka podczas jednego z polowań. Wydarzenie to pobudziło do działania opozycję wobec króla i przyspieszyło jego śmierć, która nastąpiła w roku 1038. W pamięci Węgrów do dzisiaj żyje on jako mądry i sprawiedliwy prawodawca oraz pobożny chrześcijanin. Jego kult, pomimo upływu tysiąca lat, nadal jest żywy.


Trzy pamiątki
Zawierucha historyczna, która miała miejsce na terenie ziem węgierskich sprawiła, że w dniu dzisiejszym możemy zobaczyć jedynie trzy z wielu pamiątek, jakie pozostały po św. Stefanie. Pierwszą z nich i najważniejszą są relikwie jego ręki, umieszczone w złotym relikwiarzu w najważniejszej bazylice poświęconej królowi i znajdującej się w Budapeszcie.
Według legendy św. Stefan, wielki czciciel Maryi, załamany po śmierci swojego syna i dostrzegający możliwość wybuchu wielkiej wojny po jego odejściu z tego świata, klęcząc przed wizerunkiem Bogarodzicy, zdjął z głowy swoją koronę i prawą ręką wzniósł ją ku górze w błagalnej prośbie, by od tej pory ona sama opiekowała się jego krainą. Drugą ważną pamiątką po św. Stefanie (budzącą jednak największe historyczne wątpliwości) jest jego korona, którą zakładali podczas koronacji wszyscy władcy Węgier. Dzisiaj spoczywa ona pod centralną kopułą majestatycznego budapesztańskiego parlamentu. Trzecią pozostałością po świętym królu jest dokument nazywany po łacinie Admonitiones – zbiór pouczeń skierowanych do następcy tronu św. Emmeryka. Do dzisiaj zaskakuje trafność spostrzeżeń doświadczonego życiem władcy. W dokumencie czytamy m. in. uwagi króla przekazane swojemu synowi: „Proszę Cię i nakazuję, byś we wszystkich sprawach i okolicznościach kierował się wielkodusznością (…). Bądź miłosierny względem wszystkich cierpiących przemoc, zachowując zawsze w sercu przykład dany przez Pana. (…) Bądź cierpliwy dla wszystkich, nie tylko możnych, ale i słabych. W końcu bądź mężny, niech pomyślność nie czyni Cię wyniosłym, ani przeciwności nie odbierają ducha. Bądź pokorny, aby Bóg wywyższył Cię teraz i w przyszłości. Bądź umiarkowany. Nikogo nad miarę nie karz ani nie potępiaj. Bądź łagodny, tak abyś nigdy nie uchybiał sprawiedliwości. Bądź szlachetny, abyś nikomu w pierwszym odruchu nie wyrządził zniewagi. Bądź czysty, abyś zdołał oddalić wszystkie pokusy pożądliwości. Wszystkie te wymienione zalety tworzą koronę królewską; bez nich nikt nie może tutaj ani królować, jak należy, ani dojść do królestwa Bożego”. Taki katalog postępowania nawet dzisiaj każdy chrześcijanin, nie tylko król czy książę, mógłby uznać za własny.


Węgierski świat
W naszym kraju dość często używamy powiedzenia: „Polak, Węgier – dwa bratanki”. Udając się na wypoczynek do naszych dawnych sąsiadów można jednak odkryć, że ono stanowi bardziej slogan, niż rzeczywistość. Tak naprawdę więcej nas dzieli, niż łączy. Zarówno język, jak kultura ,czy nawet zwyczaje kulinarne daleko odbiegają od naszych standardów. Inne również są krajobrazy, które można zobaczyć podróżując po węgierskiej ziemi – przeważnie widzieć będziemy niekończące się pola uprawne, sporadycznie łąki i góry. Zabudowa miast i wsi również różni się nieco od tego, jak wygląda ona w Polsce. Budapeszt w części reprezentacyjnej jest przepiękny (zwłaszcza nocą), jednak w dzielnicach oddalonych od centrum jest wciąż odczuwany powiew dawnego ustroju.
Choć różnic jest wiele, wartościami, które nas łączą są: patriotyzm i wiara. W tych kwestiach rozumiemy się bez słów. Na przestrzeni wieków oba narody wzajemnie się wspierały, pomimo niesprzyjających okoliczności. Zaś nasi wspólni katoliccy święci, w tym również św. Stefan, są mostami przerzuconymi nad dwoma krajami, po których w przyjaźni wędrują - Węgrzy do Polaków, Polacy do Węgrów.

 Ks. Łukasz Zawidzki

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!