TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 17:12
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Kino i sport na barykadach

Kino i sport na barykadach

Mam dzisiaj dwa tematy, które pojawiły się w mediach i mediów dotyczą. A chodzi o kino i sport, czyli dwa najważniejsze nośniki popkultury, które przyciągają największą publiczność. Zacznijmy może od świeższego tematu.

Wielokrotnie dzieliłem się z Czytelnikami swoją opinią na temat kina, wiecie więc, że nie darzę wielką sympatią ostatnich wytworów polskiej kinematografii i zupełnie nie rozumiem, dlaczego są one jeszcze częściowo dotowane z publicznych pieniędzy. Wiecie też, że od ambitnego kina skandynawskiego czy hiszpańskiego, które wpędza mnie w depresję sto razy bardziej wolę amerykańską chałturę, którą przynajmniej przyjemnie się ogląda, można się zrelaksować i podszkolić angielski. Fakt, że w ostatnich latach nawet wytwory hollywoodzkiej Fabryki Snów trochę mnie denerwują przez nadmiar horrorów i filmów o superbohaterach, których nie oglądam wcale, a także polityczną poprawność, która czyni filmy coraz bardziej przewidywalnymi, ale nie myślałem, że ta ostatnia tendencja pójdzie aż tak daleko. Oto bowiem w roku 2021 zmienią się kryteria przyznawania najważniejszej nagrody amerykańskiej branży filmowej, czyli Oscara i może się okazać, że nawet Pedro Almodovar, który w swoich filmach próbował pokazać wszystkie możliwe dewiacje, nie marzył o takich standardach. Podam kilka nowych kryteriów, bo na wszystkie szkoda mi miejsca: minimum jeden z odtwórców głównych ról lub znaczącej roli drugoplanowej musi mieć inne niż białe pochodzenie rasowe, minimum 30 proc. aktorów w drugoplanowych rolach musi reprezentować co najmniej dwie spośród następujących grup: kobiety, mniejszości rasowe, osoby LGBTQ+, osoby z niepełnosprawnością fizyczną lub intelektualną, niedosłyszące. Podobnie główny wątek fabularny musi być związany z co najmniej jedną spośród tych grup. Dalej przynajmniej dwa działy produkcji (jest ich trzynaście, typu dźwięk, zdjęcia itp.) powinny być kierowane przez osoby z jednej spośród wyżej wymienionych grup. Wszystkie instytucje typu studia produkcyjne, dystrybutorzy, firmy reklamowe związane z filmem muszą mieć programy i płatne staże skierowane dla osób z tych grup. Jakby to skomentować, żeby nikogo nie obrazić? Nie będę komentował wcale. Tylko dwie kwestie. Po pierwsze będziemy mieli dużą płynność w wyborze płci i orientacji (kiedyś aktorzy do filmu chudli albo tyli, teraz zmiany muszą pójść głębiej, aby stanąć na wysokości parytetów), będziemy mieć rewizję historii i może się okazać, że Hitler na przykład tak naprawdę był czarnym homoseksualistą (chociaż nie wiem, czy będzie można obsadzać osoby z LGBTQ i Black Lives Matter w negatywnych rolach, film raczej przepadłby w przedbiegach jako rasistowski i homofobiczny). No a mnie pozostanie już tylko kino włoskie.
Drugi temat to właśnie globalna akcja Black Lives Matter. Ostatnio dość krucho z imprezami sportowymi, ale żaden wielki mistrz nie traci okazji, aby się dać otagować literkami BLM na znak solidarności z zabijanymi przez białych amerykańskich policjantów Afroamerykanami i w konsekwencji ze słusznymi manifestacjami przeciw prezydentowi Trumpowi. I tak na przykład tenisistka Naomi Osaka oczywiście dołączyła do tego ruchu, występując podczas US Open w siedmiu kolejnych maseczkach z nadrukowanymi nazwiskami siedmiu czarnych Amerykanów zastrzelonych na przestrzeni kilku minionych lat na amerykańskich ulicach, co oczywiście odbiło się szerokim echem na świecie, bo ciemnoskóra tenisistka reprezentująca Japonię wygrała ten turniej. Wszyscy ją chwalili nie tylko za grę, ale i za słuszne zaangażowanie i wrażliwość. Na szczęście są jeszcze osoby dociekliwe, pośród nich Krzysztof Osiejuk, który zadał sobie trud sprawdzenia wszystkich tych siedmiu nieszczęsnych Afroamerykanów z maseczek Osaki zabitych jakoby bez sensu przez zimnych białych drani z amerykańskiej policji. Nie będę przytaczał wszystkich faktów, ale proszę mi uwierzyć na słowo, że dwóch spośród siedmiu bohaterów ruchu Black Lives Matter nie zostało zastrzelonych przez policję, w kolejnych dwóch przypadkach policjanci nie byli biali, a we wszystkich przypadkach u podstaw prób zatrzymania bohaterów było złamanie prawa. Tego wrażliwa i zaangażowana Japonka chyba nie wiedziała, ale media, które ją opisywały powinny wiedzieć. Zresztą, jak się okazuje, biedna Japonka pewnie musiała te maseczki założyć pod wpływem swoich sponsorów, co wyszło na jaw po zdobyciu przez nią tytułu. Kiedy w swojej mowie w ogóle nie wspomniała o swoich maseczkach i akcji, którą tak kreatywnie i systematycznie poparła, jeden z oficjeli wystawił jej asystę i zapytał o te maseczki. Cytuję= jej odpowiedź za K. Osiejukiem: „Proszę sobie wyobrazić, że ona na to odpowiedziała, że ponieważ żyje w swego rodzaju bańce – tak się zresztą dokładnie wyraziła: „w bańce” – na tego typu rzeczach się nie zna, o wszystkim wie wyłącznie z Internetu i ma nadzieję, że ów Internet wszystko wkrótce wyjaśni”.
I tu też pozostawię Was bez komentarza. Ale pozostaje nadzieja, że być może nie wszyscy zwariowali. Kiedy nam się wydaje, że cały świat zwariował, warto pamiętać, że niektórzy po prostu są „w bańce” i wcale nie wierzą w to, co mówią i pokazują. Nie można też wykluczyć, że wielu zwłaszcza piszących, może być „na bańce”.

Ks.Andrzej Antoni Klimek

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!