TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 08:45
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Kim jest kobieta?

Kim jest kobieta?

Jest człowiekiem, ale co odróżnia ją od mężczyzny, poza budową anatomiczną? Jest żoną, matką,
partnerką, córką, siostrą, pracownicą, prezeską... Jak określić kobietę?

Każda matka to kobieta, ale nie każda kobieta to matka. Nie każda z pań jest też żoną, nie każda ma rodzeństwo (na przykład ja!), nie wszystkie pracują i zarabiają pieniądze. W zasadzie w dokumentach osobistych wpisaną mamy płeć, ale przecież i w tej kwestii mogą zajść zmiany.
Kim jestem? Patrzę na własną córkę i zadaję sobie pytanie - kim ona jest? Kim jesteśmy? To przecież zbyt proste, by od mężczyzn odróżniał nas tylko wygląd. Odmienne organy rozrodcze to wciąż za mało. Naukowcy udowadniają za pomocą badań rezonansem magnetycznym, że najbardziej charakterystycznym organem określającym płeć, jest mózg. Po prostu, gdy osoba przynosi lekarzowi obraz MR, ten wówczas wie, czy to pani Nowak czy pan Nowak. Świat cały czas odnajduje rzeczy, które dzielą obie płcie. Wciąż są to fizyczne i namacalne różnice. Oczywiście w kulturach na całym globie znajdziemy setki dowodów na podkreślenie kobiecości na wiele sposobów, które zostały ustalone przez społeczeństwa. W krajach arabskich mężczyzna może mieć wiele żon, ale prawie nikt nie słyszał o tym, że w Tybecie lub na Sri Lance kobieta może mieć kilku mężów.
Zanim stałam się kobietą, byłam dziewczynką. Łatwo było popchnąć mnie w stronę wzorowego zachowania w szkole i czerwonego paska na świadectwie. Dziewczynki zazwyczaj lepiej się uczą i są grzeczne. Nie przeklinają, nie broją zgrajami jak chłopcy, nie popychają, nie biją, raczej nie sprawiają problemów wychowawczych. Dlaczego tak jest? Hormony, a cóż by innego! Moje hormony zaczęły sprawiać problemy wyjątkowo wcześnie. Trądzik, wahania nastrojów, a później jakże popularna w dzisiejszych czasach tarczyca. Chyba cudem uniknęłam Hashimoto. Po piętnastu latach świadectwa zapewniające o nienagannym zachowaniu i wysokich stopniach z nauczania, leżą na półce i nie mają dla mnie żadnego znaczenia. Przypisano mi rolę dobrej uczennicy. Mogłam rozwijać swoją inteligencję, ćwiczyć pamięć, bo w domu czułam się bezpieczna. Rodzina wierzyła w to, że jestem na tyle mądra, by zdobywać najwyższe oceny. A zachowanie? Nie miałam powodu do buntu. Dzisiaj myślę, że cały ten system lat 90. to prowizorka, jak podrabiane palety cieni Huda Beauty z Chin.
Gdy dorosłam i poznałam najbardziej smutne i niebezpieczne możliwości scenariuszy życiowych, zaczęłam się bać. Słyszałam o kobietach, które uciekały z domu. Uciekały wraz ze swoimi dziećmi. Dom samotnej matki bywał lepszy niż własne mieszkanie. Chowa się siniaki, ale publicznie nie można przyznać się do chowanej urazy. Oczywiście wiedziałam, że oprawczyniami bywają żony i to mąż jest w bardzo przykrej sytuacji, ale jeśli chodzi o przemoc fizyczną, przeważają jednak partnerzy. Zastanawiałam się, dlaczego nigdy nikt w wiadomościach nie mówił o odważnej postawie sąsiadów, gdy słyszeli płacz i krzyk zza ściany i postanowili obronić matkę z dziećmi. Dlaczego agresor nie został usunięty z domu, a kobieta nie mogła w spokoju zostać w bezpiecznych czterech ścianach. Dlaczego się bałam? Nie chciałam zostać jedną z tych żon, które zabraniają dzieciom mówić, co się dzieje. Nie chciałam zasłaniać twarzy ciemnymi okularami, by nikt nie zauważył… Wiedziałam, że świat jest podły. Myślałam sobie – a co, jeśli ja trafię na takiego męża? Co wtedy?
Zapisałam się na kurs samoobrony. Czułam się pewniej. Już nie drżałam w środku, gdy ktoś mnie popchnął. Gdy w miejscu pracy szef przekraczał granice i naciskał na prywatne kontakty poza firmą, wielu z moich znajomych reagowało na te sytuację śmiechem. I znów wiedziałam, że tylko ja mogę się obronić. Czynem, słowem. Jeśli podupadam, to tylko ja sama mogę znaleźć w sobie siłę, by znów wstać. Jeśli jest źle, to tylko ja znajdę najlepsze dla mnie rozwiązanie. Wiem, że zawsze sobie poradzę. Choćby nie wiem, jak było ciężko, pod górkę i źle, przetrwam to. Kobiety są silniejsze niż jakiemukolwiek facetowi się wydaje i mądrzejsze niż one same o sobie myślą. Dzisiaj nie zasłużyłabym na cenzurkę z wzorowym zachowaniem, bo jestem pyskata, szczera do bólu i potrafię krzyknąć. Kiedyś, gdy znalazłam się w opałach, drżała mi broda, zbierało się na płacz, wycofywałam się i łkałam cichutko w kącie, by nikt nie widział.
Dziś, jako dorosła osoba, głośno i wyraźnie określam, jakie są granice kobiecej nietykalności. Może to się komuś wydać dziwne, ale prywatną strefę kobiety potrafi zburzyć także druga kobieta. Nie ma mojego przyzwolenia na to, by odbierać godność. Wulgarne epitety, niesmaczne żarty, zarzucanie braku inteligencji i wykorzystywanie własnego ciała, jako atutu? Uważam to za przemoc. Odbieram te ataki, jako marną eskalację kompleksów i frustracji. Kobietom należy się szacunek, bez względu na to, ile mają lat i skąd pochodzą. Jesteśmy mądre, zdolne, piękne, pełne charyzmy i siły.

Katarzyna Smolińska

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!