TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 14:46
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Kamienny kościół na Kotłowskim Wzgórzu

Kamienny kościół na Kotłowskim Wzgórzu

Kotlow

„To na tym miejscu stanął pierwszy kościół, gdy Syn Boży grozę pogaństwa podeptał i swej świątyni powstanie obwieścił”. To zdanie wprowadzające, autorstwa pastora Arthura Rhode jest kwintesencją świątyni w Kotłowie. Kościoła, który pod względem wieku może stawać w szranki z najstarszymi świątyniami w Polsce, stojąc niewzruszenie na miejscu przez niezliczone ilości wojen, zarazy i inne katastrofy. Niewiele jest takich miejsc, gdzie wierny może dotknąć ponad 900 lat historii.

Według kronikarza Jana Długosza kościół w Kotłowie został ufundowany w 1108 roku przez Piotra Włostowica zwanego również Duninem. Legend o powstaniu kościoła kotłowskiego jest kilka, mają one jednak wspólny mianownik - walkę dobra i zła podczas budowy świątyni. Ks. Michał Perliński w swojej książce z 1920 roku podaje taką wersję: „Za dawnych czasów stało tam, gdzie dziś Mikstat, kilkanaście starych dębów, a w nich mieszkały złe duchy i kusiły w całej okolicy. W Kotłowie, tam, gdzie dziś na wzgórzu stoi kościół kamienny, była świątynia pogańska. Duchy z całego świata wyprawiały tam wielką rozpustę. Przybyli aniołowie i zaczęli w Kotłowie i Mikstacie wyszukiwać kamieni i znosić je na to wzgórze i budować kościół kamienny, bo nastała w Polsce wiara święta. Ale co aniołowie zbudowali we dnie, to w nocy złe duchy mikstackie zniszczyły. Działo się to ciągle i kościoła nie można było zbudować. Aż razu jednego przybył wielki rycerz zbrojny z księdzem i z wojskiem pod owe dęby, ksiądz święconą wodą kropił owe dęby i modlił się, a złe duchy rycząc i wyjąc uciekły w świat. Wtenczas ten rycerz rzekł żeby te dęby ściąć, ociosać, użyć na dach kościoła w Kotłowie i na ogrodzenie cmentarza i zbudowanie mieszkania dla księdza. Co aniołowie zaczęli, to ludzie dokończą. I tak zbudowano kościół kamienny w Kotłowie”. Tego typu budowle wzniesione na wzgórzu z ciężkich ociosanych kamieni od zawsze wzbudzały zainteresowanie ludzi, nic więc dziwnego, że wymyślali oni różne fantastyczne historie dotyczące ich początków. Podobne historie opowiadano o opisywanych już na łamach „Opiekuna” kościołach w Wysocku Wielkim i Chełmcach.

Z romańskiego kościoła do naszych czasów zachowała się kompletna nawa, a prezbiterium zostało przeniesione bardziej na wschód podczas jednej z przebudowy. Prace wykopaliskowe prowadzone we wnętrzu obiektu w latach 2009-2011 odkryły XII - wieczną kryptę pod posadzką  rozbudowanej części, obecnie te najstarsze relikty są bezpiecznie schowane pod drewnianą podłogą. Świątynia, jak wiadomo, ewoluowała przez wieki, każda epoka pozostawiła po sobie jakiś ślad - na szczęście kościół nie stracił przy tym swojej pierwotnej urody. Na początku XVII wieku dobudowano do świątyni wieżę, którą następie w wieku kolejnym zastąpiono nową. Dopiero w 1905 roku dokonano największych zmian. Rozebrano wówczas absydę, dobudowano ceglany transept oraz niewielkie przybudówki mieszczące kruchty, zakrystię i skarbczyk. Z kamienia rozbiórkowego zbudowano nowe prezbiterium. Dalsze lata to okres licznych napraw. Szczególnie intensywne prace prowadzone były całkiem niedawno, dzięki zaangażowaniu ks. kanonika Adama Kosmały oraz całej parafii. Oprócz takich prac jak remont dachu czy wieży odremontowano także prawie całe wnętrze. Obecnie zabytki zgromadzone we wnętrzu, głównie z XVII i XVIII wieku, prezentują się wręcz wzorowo. Najcenniejszym obrazem jest cudowny wizerunek Matki Boskiej Kotłowskiej z 1605 roku. Warto przypomnieć, iż 13 września 2009 roku obraz ten został koronowany przez metropolitę poznańskiego arcybiskupa Stanisława Gądeckiego oraz ks. bp kaliskiego Stanisława Napierałę. Cechą charakterystyczną obrazu jest dwustrefowy układ kompozycyjny. Górna część stworzona została z obłoków, to tutaj autor umieścił Matkę Bożą z Dzieciątkiem. Postaci te unoszą się nad głowami skupionych na ziemi adoratorów - św. Wojciecha i św. Stanisława.
Wnikliwy obserwator dostrzeże wiele ciekawych znaków na kotłowskim kościele. We wnętrzu można wypatrzeć „wizerunek przedstawiający oblicze ludzkie, cokolwiek skrzywione, drugi zwierzę, jakiś potwór, niedźwiedzia lub coś podobnego”. Ten króciutki opis z XIX wieku przedstawia fragmenty romańskiego portalu zniszczonego podczas przebudowy w 1721 roku - elementy te dopiero później zostały wmurowane w nawę kościoła. Niektórzy uważali, iż kamienne rzeźby pochodzą jeszcze z czasów pogańskich. Budowniczowie celowo umieścili tego typu wizerunki, miały być one niejako dowodem na istnienie zła. Wejście do kościoła znajdowało się od strony południowej, uważanej za bezpieczną, natomiast portal zachodni ozdobiony był tajemniczymi figurami, które symbolicznie pozostawały na zewnątrz, aby wierni mogli bezpiecznie przekroczyć próg świątyni. Tego typu wierzenia naturalnie z biegiem wieków całkowicie się zatarły. Przed dawnym wejściem do kościoła znajdziemy inne dziwne ślady wykonane ostrym narzędziem w twardym kamieniu. Jak głosi miejscowa tradycja: „podczas potopu szwedzkiego wojska Karola X Gustawa zorganizowały na Kotłowskiej Górze punkt obserwacyjny. Panorama stąd daleka i rozległa, toteż mogli Szwedzi dojrzeć stamtąd wszelkie ruchy wojsk polskich. Najbardziej jednak rozsierdził tutejszych mieszkańców fakt, że żołnierze szwedzcy ostrzyli swoje szable o mury starej romańskiej świątyni, przez co zbezcześcili święty przybytek. Wtedy mieszkańcy skrzyknęli się razem i z Bożą pomocą najeźdźców rozgromili. Na murach świątyni można do dzisiaj zobaczyć ślady szwedzkich szabli”. Ślady faktycznie są do dzisiaj widoczne, jednak pytanie, czy zrobili je Szwedzi? Bardziej prawdopodobne jest to, że jednak związane z naszymi polskimi szlachcicami kontynuującymi starą tradycję, która z czasem zanikła.

Sanktuarium Matki Bożej Kotłowskiej z roku na rok odwiedza coraz więcej wiernych. Wielu udaje się po pomoc do Matki Bożej, inni chcą zobaczyć piękno surowych ścian romańskiej świątyni, jeszcze inna grupa doceni niezwykłą atmosferę miejsca zlokalizowanego na szczycie wzgórza, z którego roztacza się piękny widok na całą okolicę. Tworzeniu dobrego klimatu dla odwiedzających na pewno sprzyja fakt otwarcia świątyni dla wiernych o każdej porze. W ten sposób możemy w skupieniu podziwiać niezwykły zabytek zbudowany w czasach, kiedy polska państwowość  dopiero raczkowała.

Tekst i foto Aleksander Liebert

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!