TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 13:15
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Jezus szukający

III Niedziela Wielkanocna Łk 24, 13 - 35

Jezus szukający  

Piękny jest obraz Jezusa, który szuka swoich uczniów. Nie pozwala im się rozproszyć, czy zagubić. Przychodzi, aby pomóc im uwierzyć w zmartwychwstanie. Dla nas bardzo ważne jest to, że przychodzi do dwóch uczniów nie znanych nam wcześniej z kart Ewangelii. Poznajemy imię tylko jednego z nich - Kleofasa, drugi pozostaje bezimienny. A to znaczy, że jego miejsce może zająć każdy z nas. Jezus po zmartwychwstaniu ukazuje się nie tylko Apostołom. On pojawia się na naszych życiowych drogach, pragnie, aby każdy mógł Go rozpoznać. Zobaczmy, w jaki sposób spotyka się z uczniami idącymi do Emaus.

Widzimy dwóch smutnych ludzi, którzy spodziewali się czegoś więcej po Jezusie z Nazaretu. Są w drodze, wracają do siebie, czują się przegrani, może nawet oszukani. Ale nie są zamknięci w sobie, rozmawiają ze sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Dzięki temu na pewnym etapie drogi Jezus może się do tej rozmowy dołączyć. To bardzo potrzebne i pomocne w trudnych doświadczeniach, żeby umieć wyrazić, wypowiedzieć przed zaufaną osobą to, co się czuje i przeżywa. To pozwala, pomaga przyjść z pomocą. Choć trzeba zauważyć, że w tej rozmowie owi uczniowie są bardzo skoncentrowani na własnych przeżyciach. Nie potrafią szerzej spojrzeć na to, co się wydarzyło, koncentrują się na własnym rozczarowaniu, mówią: „a myśmy się spodziewali”.

Tak bywa, gdy człowieka coś bardzo mocno dotyka, trudno wówczas myśleć szerzej, bardziej obiektywnie spojrzeć na całą sytuację, można wtedy mówić o pewnym zaślepieniu. I wówczas potrzeba kogoś, kto nam otworzy oczy. Tak jak uczynił to Jezus wobec dwóch uczniów. A warunkiem koniecznym jest otwarcie, podzielenie się swoimi przeżyciami, doświadczeniami. Gdyby uczniowie powiedzieli „co cię to obchodzi”, to nasza sprawa, nasz problem, zostaw nas samych. Wówczas nie rozpoznaliby Jezusa przy łamaniu chleba. A niestety z taką reakcją również możemy się spotkać w naszej codzienności. Zamknięcie, które skazuje człowieka na destrukcyjną samotność.

Jezus zaprasza nas dzisiaj do dialogu, zwłaszcza w sprawach wiary i w razie wszelkich wątpliwości z nią związanych. Uczniowie zamknięci, zapatrzeni w siebie, skoncentrowani na własnym, bardzo subiektywnym przeżywaniu śmierci Jezusa nie potrafili odnieść tych wydarzeń do prorockich zapowiedzi dotyczących Mesjasza. Dopiero Jezus musiał im wyjaśniać Pisma, przypominać to, co nie było im przecież obce. Wówczas ich serca zaczęły „pałać” pod wpływem słowa, które usłyszeli. Słuchali Jezusa, słuchali Bożego słowa, które On im wykładał, wyjaśniał. To co oni mówili i przeżywali zostało oświecone Bożym słowem. Tak rozpoczęła się ich przemiana prowadząca do rozpoznania Jezusa i uwierzenia w Niego. To dało im taką siłę i moc, że nie bali się wracać do Jerozolimy nocą, aby podzielić się z Apostołami tym, czego doświadczyli. Coś podobnego do spotkania i rozmowy Jezusa z uczniami idącymi do Emaus dokonuje się w każdej Eucharystii podczas liturgii Słowa. Kościół uczy, że gdy w liturgii czytane jest Pismo Święte sam Chrystus do nas przemawia. Chce oświecać nasze życie, podnosić z upadków, pokazywać, przypominać, że z każdej sytuacji jest wyjście. Przede wszystkim pragnie budzić i umacniać naszą wiarę, abyśmy jeszcze intensywniej doświadczali spotkania z Nim przy „łamaniu chleba”. A w konsekwencji, abyśmy w Eucharystii umocnieni Słowem i Ciałem Chrystusa, jak uczniowie idący do Emaus z radością i gorliwością świadczyli wobec wszystkich o Jego zmartwychwstaniu.

ks. Michał Pacyna

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!