TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 15:02
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Jasna i ta druga strona księży(ca) - odcinek 305

- Proboszczu, zabieramy dzieciaki na Lednicę w tym roku? - zapytał Daniel.
- A co to w ogóle za pytanie, oczywiście że tak – żachnął się Mateusz przyglądając się podejrzliwie swojemu wikariuszowi.
- Zależy, jak na to spojrzeć, parę wątpliwości by się znalazło
– odpowiedział wymijająco Daniel.


- Daniel, jak ci się nie chce, albo nie możesz, to po prostu powiedz. Najwyżej pojedzie Dawid albo Szymon. Ja przecież też mogę pojechać. Wiesz, że nie lubię jak się dorabia do wszystkiego ideologię – Mateusz rzeczywiście najbardziej nie cierpiał wymówek, zamiast kawy na ławę.
- Nie wiedziałem, że proboszcz ma dar bilokacji, ale wiadomość przyjmuję z wielką radością, bo to nam rozwiąże wiele problemów w przyszłości – uśmiechnął się Daniel.
- Ajjjj... zupełnie zapomniałem o Pierwszej Komunii mojej chrześniaczki – przypomniał sobie nagle Mateusz, który początkowo nie bardzo wiedział, o co chodzi Danielowi. - Ale to nie zmienia faktu, że w razie czego Szymon albo Dawid mogą pojechać na Lednicę.
- No nie, proboszcz, to nie o to chodzi, że mi się nie chce. Natomiast wydaje się, że cała ta propaganda wymierzona w nas zaczyna przynosić jakieś efekty. Nie wiem czy bardziej u rodziców, czy bardziej u dzieci, ale fakty są dość jasne. Słyszał proboszcz o tych spotkaniach młodych „Niebo jest w nas”? W tamtym roku zgłosiło się ponad 400 uczestników, a w tym roku nie mogą dociągnąć 250, wyraźny spadek. A program jest na pewno bardziej atrakcyjny niż rok temu. Mój koleś chciał zabrać ministrantów na ogólnopolską pielgrzymkę ministrantów, on zawsze dużo z nimi jeździł, pieniądze z własnej kieszeni wykładał, a teraz zgłosiło mu się trzech. Znajomy salezjanin prowadzi świetlicę dla dzieci i był z nimi nad jeziorem, oczywiście w sutannie, nie powiem proboszczowi, jak go tam przy tych dzieciach wyzwali. Mam dalej wymieniać? - Daniel zawiesił głos.
- Jak dla mnie możesz wymieniać dalej, ale ja i tak nie widzę związku z naszą działalnością duszpasterską – odparł Mateusz starając się aby jego głos zabrzmiał mocno i pewnie, choć nie wszystkie fakty wymienione przez wikariusza były mu wcześniej znane. - Daniel, nie rozumiesz, że tym przeciwnikom Kościoła właśnie o to chodzi? Żeby nas zastraszyć, żebyśmy się wycofali z wszystkiego i zamknęli w swoich plebaniach? Co ja mówię, w jakich plebaniach, oni właśnie mają na celu również materialne zrujnowanie Kościoła, najchętniej zabraliby nam wszystko, ale to nie znaczy, że my mamy tańczyć, jak nam zagrają. Daniel, cokolwiek by się nie działo, my robimy swoje. Bo jeżeli zaprzestaniemy to znaczy, że albo robiliśmy wcześniej coś złego, albo się boimy, nie chce nam się, korzystamy z okazji, aby umyć ręce. Nie. My się nie wycofujemy z niczego. Kochamy dzieci i młodzież, pracujemy z nimi, zależy nam na nich, nikogo nie krzywdzimy, chcemy prowadzić ich do Chrystusa i dalej będziemy to robić. Kto popełniał błędy niech się kaja, niech przeprasza, ale my nie możemy zaprzestać naszej działalności duszpasterskiej – Mateusz zakończył swój wywód.
- A jak się zapisze mało osób? - zapytał Daniel.
- To zaoszczędzimy na autobusie – roześmiał się Mateusz. - A poważnie mówiąc pojedziemy z tymi, którzy się zapiszą. Co, jak jest mało osób to nie ma sensu dla nich się męczyć? Chyba nie myślisz w ten sposób.
- Oczywiście, że nie! Wiesz, proboszcz, ja już się nie mogę doczekać wakacji i urlopu. Naprawdę. Wyjątkowo mnie ten rok wymiętosił – westchnął Daniel.
- Kto wie, może to twój ostatni wikariuszowski rok, dlatego taki męczący – uśmiechnął się Mateusz.
- Czyżbyś proboszcz wiedział coś, czego ja nie wiem? - Daniel spojrzał na proboszcza podejrzliwie.
- Ależ skąd, przecież wiesz, że gdyby mnie Ksiądz Biskup sondował w temacie, na pewno bym ci powiedział – uspokoił go Mateusz.
- No nie wiem, nie wiem. Ksiądz Biskup mógłby proboszcza zobowiązać do milczenia – głośno zastanawiał się Daniel. - A tak poważnie, to zmęczył mnie ten rok wikariuszowski, ale wcale nie jestem pewien, czy chciałbym pójść na samodzielną placówkę – wyznał wikariusz.
- Nikt się proboszczem nie rodzi i nawet ci, którzy całymi latami uważają się za godnych i gotowych, potem bardzo często wysypują się na drobnych nawet problemach – uświadamiał go Mateusz.
- W moim przypadku to niemożliwe. Przecież ukończyłem kurs proboszczowski z świetnym wynikiem – zażartował Daniel. - Ja się nie obawiam o swoje kompetencje, ja się martwię, o swoje chęci – dodał już całkiem poważnie.
- Najwyraźniej żyjemy w czasach apokaliptycznych i zbliża się koniec świata: wikariusze nie rwą się do probostwa! O tempora, o mores! - Mateusz ogrywał rozpacz, ale gdzieś w głębi siebie pomyślał, że to wcale nie jest śmieszne. Słyszał od kolegów ze Stanów Zjednoczonych, jak ciężko tam namówić kogoś na biskupstwo, a i na probostwo coraz trudniej, ale myślał, że w Polsce to jeszcze śpiew dalekiej przyszłości, a tymczasem okazuje się, że naprawdę przyszłość przyszła zdecydowanie prędzej, niż się tego spodziewali.
- Spokojna głowa, młody. Jak już zostaniesz proboszczem, to będziesz miał tyle spraw na głowie, że nie będziesz miał czasu myśleć, czy ci się chce – dodał jeszcze Mateusz, przypominając sobie swoje początki.
- Ale naprawdę proboszcz nic nie wiesz? Powiedz mi tylko, czy są jakieś głosy – Daniel nie dawał za wygraną.
- Naprawdę nic nie wiem i nic nie słyszałem, żadnych głosów. Jak zacznę słyszeć jakieś glosy to pójdę się przebłagać, ale ciebie też poinformuję, bądź pewny – roześmiał się jeszcze raz Mateusz, który rzeczywiście nie miał żadnych informacji co do zmian wikariuszy w swojej parafii. - A póki co zacznij zbierać ekipę na Lednicę, bo jest już późno.
- No dobra, jutro puszczę wici na społecznościowych i wywieszę plakat – powiedział Daniel. - Za autobus jak zawsze płaci parafia? - upewniał się na koniec.
- Tak, nic się nie zmienia, jeszcze nas stać – uśmiechnął się Mateusz.
***
Kilka dni później Daniel wparował na plebanię z impetem tornada, a na twarzy rysowały mu się sprzeczne uczucia: z jednej strony był wyraźnie podekscytowany, ale też był jakiś grymas pretensji czy żalu.
- Wiedziałeś, proboszcz, przyznaj się, wiedziałeś! - wykrzyczał już w drzwiach.
- Co niby miałem wiedzieć? - zdziwił się Mateusz.
- Że idę na probostwo – już z uśmiechem wyjaśnił Daniel.
- Naprawdę nic nie wiedziałem, ale rozumiem że się cieszysz, więc gratuluję. Szkoda tylko, że mnie jeszcze nikt nie poinformował – powiedział Mateusz udając rozczarowanie, ale naprawdę się cieszył.
- Aj, bo to jeszcze jest nieoficjalne, puzzle muszą się jeszcze ułożyć, to na razie propozycja, ale bardzo bliska realizacji. Faktycznie miałem nic nie mówić, ale byłem święcie przekonany, że już wiedziałeś wtedy w piątek, jak z tym proboszcz wyskoczyłeś. Ale fakt, cieszę się! - uśmiechnął się Daniel.
- A przecież mówiłeś, że nie bardo masz chęć – wypominał mu żartobliwie Mateusz.
- Jak można nie mięć chęci na parafię prawie dwa tysiące wiernych, jeden kościół i wszystko świeżo wybudowane. I to dobrze wybudowane – zaśmiał się Daniel.
- Zawistowice? Naprawdę? Myślałem, że to nie jest parafia dla debiutantów – zdziwił się Mateusz.
- No na pewno nie dla pierwszego lepszego debiutanta – zaśmiał się Daniel.
***
Kolejny raz przyszło Mateuszowi żegnać wikariusza, który odchodził, ale po raz pierwszy szedł on na probostwo. W kościele było strasznie gorąco,więc z wszelkimi pożegnaniami i podziękowaniami przenieśli się na plac przed plebanią. Mateusz zakupił w prezencie dla Daniela na nową drogę ekspres do kawy i był pewien, że Daniel bardzo się ucieszy: nie mógł żyć bez kawy. A będzie tej kofeiny na pewno potrzebował. W imieniu młodzieży głos zabrała Dagmara.
- Księże Danielu, będzie nam ciebie brakować. Szkoda, że nie pojedziesz już z nami na Lednicę, zwłaszcza w tym roku, kiedy mam rekordową grupę prawie stu osób. To również efekt twojej pracy, nigdy o tobie nie zapomnimy!

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!