TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Kwietnia 2024, 15:42
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Jasna i ta druga strona księży(ca) - odcinek 275

Jasna i ta druga strona księżyca

Niby Wielki Post trwa czterdzieści dni i to jest naprawdę kawał czasu, zwłaszcza jeśli człowiek podejmuje postanowienie, czy wyrzeczenie to wydaje się, że nie ma on końca. Ale z drugiej strony, jeśli idzie o przygotowania do obchodów Triduum Paschalnego, to spadło to wszystko na Mateusza jak grom z jasnego nieba.
- Wiesz proboszcz jak jest, zima zaskakuje drogowców, świąteczny ruch na dworcach zaskakuje PKP, a Wielkanoc proboszcza - śmiał się Daniel.
- Ja nie mam pojęcia Daniel, czemu ciebie to tak śmieszy. No ja wiem, że może trochę późno się obudziłem, ale ty tu jesteś już pięć lat i miałem prawo chyba oczekiwać sugestii, w końcu dla mnie będą to pierwsze Święta Wielkanocy w tej parafii. U mojego kolegi, w parafii gdzie jest dwóch wikariuszy, on się wcale nie musi martwić takimi rzeczami jak Boży Grób, czy ołtarze na Boże Ciało, bo tym się zajmują wikariusze, a u nas jest was trzech, a o wszystkim muszę myśleć ja - Mateusz nie wiedział, czy jest bardziej zły na siebie, czy na chłopaków, ale nie potrafił się powstrzymać. – Jak ja siebie takiego nie znoszę! - jęknął.
- My też cię proboszcz takiego nie znosimy - powiedział Daniel i Mateusz nie wiedział, czy żartował czy mówił poważnie, zresztą nie miało to żadnego znaczenia, więc wolał nie ripostować.
- No to może kilka słów wyjaśnienia – po chwili podjął Daniel.- Księdza dostojny poprzednik miał przyjaciół, którzy co roku przygotowywali mu te dekoracje. To był zdaje się artysta plastyk we współpracy z kwiaciarką. Proboszcz im przedstawiał zarys idei, oni to rozpracowywali, robili szkic, czy projekt, proboszcz akceptował i oni działali. Przychodziliśmy w Wielki Czwartek rano, a w kościele wszystko już było gotowe. Oczywiście proboszcz im za to płacił, twierdził, że nie była to wygórowana suma, ale szczerze mówiąc nie mam zielonego pojęcia o jakich sumach mówimy. Z tego co wiem, to chyba było mniej więcej na styk, to znaczy to, co było w puszce na dekoracje do Bożego Grobu zwykle wystarczało. Nie mam co do tego żadnej pewności, bo sprawy finansowe trzymał proboszcz, on za wszystko płacił. W każdy razie pozytywne było to, że mieliśmy z tym święty spokój, przygotowywaliśmy tylko ministrantów - zakończył Daniel.
- No to czemu ci ludzie się w tym roku się nie zgłosili? - zapytał Mateusz, choć nigdy nie był zwolennikiem wynajmowania ludzi do dekorowania kościoła. Odkąd pamiętał, jeszcze jako dziecko i młody ministrant, uwielbiał tę wspólną pracę, jedzenie pizzy o północy, to było szalenie wspólnototwórcze. No ale teraz czas mu uciekł i chyba nie miał innego wyjścia.
- Po pierwsze to oni nie byli z naszej parafii, ale chyba z poprzedniej placówki ks. Floriana. A poza tym, to ostatnim razem była wielka awantura. Ks. Florian miał taki dość oryginalny pomysł na Grób Pański i rzeczywiście oni to bardzo ładnie zrobili. Ks. Proboszcz ówczesny był zadowolony i trochę się przechwalał tą dekoracją. Ale okazało się, że ci państwo można powiedzieć weszli na rynek i robili te dekoracje w różnych parafiach. Zresztą ks. Florian o tym wiedział, a nawet żartował, że powinni mu płacić procent od każdej dekoracji, bo dzięki niemu wypłynęli. Tak że to nie o to chodziło, że oni robią gdzieś indziej, bo zwykle realizowali wszędzie różne projekty. No ale w tamtym roku oni zrobili w sąsiedniej parafii identyczny Grób jak u nas, tylko znacznie większy. Więc chociaż to był projekt naszego proboszcza, to jednak nasz Grób wyglądał jak mała kopia tego u Zbawiciela. No i proboszcz się lekko obruszył. Nawet nie był jakoś strasznie wkurzony. Ale potem ten plastyk, zaczął się mądrować, że w ogóle proboszcz nie powinien mieć żadnego „ale”, bo jego była tylko luźna idea, a faktyczny projekt to niby zrobił plastyk, więc żadnych roszczeń proboszcz nie powinien mieć. No i wtedy to już się poważnie pokłócili i tamci się więcej nie pokazali. Na Boże Ciało musieliśmy w ostatniej chwili ratować się gotowymi banerami – zakończył Daniel.
- No to jesteśmy w kropce... - zasępił się Mateusz. - Szkoda, że mi o tym wcześniej nie powiedziałeś - spojrzał z wyrzutem na Daniela.
- Proboszcz nie pytał, a ja się przed szereg nie wyrywam - Daniel nie wydawał się w najmniejszym stopniu skonfundowany.
- Nie pytałem, fakt. Ale gdyby na przykład Dawid był tu dłużej niż ja, na pewno by mi powiedział - Mateusz jednak czuł pewien żal.
- Słuchaj proboszcz, Dawid to Dawid, a ja to ja. Skoro poradził sobie proboszcz z przygotowaniem dekoracji na Boże Narodzenie to myślałem, że tematu nie ma, że wszystko jest opanowane. To nie jest moja wina, że tutaj był proboszcz, który chociaż miał dwóch wikariuszy zachowywał się jakby był jedynym księdzem. Jak się człowiek od czegoś odzwyczai, to potem nie jest łatwo się do czegoś znowu przyzwyczaić. Ja nie jestem głupi i też widzę, jak ty sam, proboszcz, jeszcze nie potrafisz się przyzwyczaić, że pracujesz w zespole. Raz nas bierzesz pod uwagę, a raz nie. Sam musisz to, proboszcz, przyznać. Tak właśnie jest – Daniel nie spuszczał wzroku z Mateusza.
- Oczywiście, że tak jest, na każdym kroku podkreślam, że uczę się pracować w zespole i jeśli podejmę jakąś inicjatywę bez konsultacji z wami to się usprawiedliwiam, a nawet nieraz wycofuję. Zresztą nie zdarzyło się to aż tak często... Dwa razy, trzy? - gorączkował się Mateusz.
- No dobra. Nie będziemy teraz liczyć. Wiesz proboszcz jak ze mną jest. Mówisz i masz. Nie mówisz - nie masz. Ale ja nie wiem, czemu ja tutaj dyskutuję, przecież jest też Szymon. Trzeci rok w parafii, a poza tym, Szymon, chyba powinieneś coś powiedzieć, nie? - powiedział Daniel patrząc na Szymona, który dziwnie unikał jego wzroku.
- Niby co? - Szymon w dalszym ciągu nie patrzył na Daniela ani na Mateusza.
- Proboszcz może już z pamięcią nawalać, ale ja mam jeszcze dobrą. Dawid też na pewno pamięta nasze spotkanie na samym początku Wielkiego Postu. Kiedy robiliśmy program na rekolekcje, Drogi krzyżowe, itd. - Daniel cały czas wpatrywał się w Szymona, a Mateuszowi coś zaczęło się przypominać i wreszcie te strzępy zaczęły się układać w pewną całość.
- No dobra, zapomniałem! – powiedział Szymon.
- Zapomniałeś, o naszych ustaleniach, że to ty miałeś się tym zająć, czy zapomniałeś się tym zająć? - Daniel dociskał kolegę, który zawsze uchodził za bardziej pracowitego, podczas gdy jego generalnie uważano za tego, który nie lubi się męczyć.
- No daj już sobie spokój, Daniel, zapomniałem zupełnie, bo zawsze był ten plastyk. Dopiero jak proboszcz zaczął dzisiaj popołudniu pomstować, to mi się lampka w głowie zaświeciła - odpowiedział Szymon.
- Co za ulga! - Mateusz aż się uśmiechnął.
- Kamień spadł mi z serca.
- Ale to chyba nie jest ten kamień, którym zasunęli Grób Pański, bo Grobu Pańskiego nie ma, a jest Wielki Wtorek, nie wiem czym się proboszcz tak cieszysz - Daniel patrzył na Mateusza zdziwiony.
- Cieszę się, bo się okazało, że nie jest ze mną tak źle! Już się bałem, że mam taką sklerozę, że zapomniałem o Bożym Grobie i to by było naprawdę przykre. A jeżeli ktoś się tego podjął, to rzeczywiście spokojnie mogłem się tym nie przejmować, nawet jeśli zapomniałem komu to zleciłem. No dobra. Pomysły na stół! Tylko trzeba pamiętać, że na większą ilość kwiatów doniczkowych nie ma co liczyć, bo te się zamawia znacznie wcześniej - powiedział Mateusz.
- To ja ściągnę kwiaciarkę, która mieszka w naszej parafii i zawsze deklarowała chęć pomocy, ale się nie mogła przebić, bo ten plastyk miał zaufaną. Mam nawet do niej numer, bo ona co jakiś czas przynosiła wizytówkę – powiedział Daniel.
- Ja przejrzę z ministrantami w magazynie wszystkie sprzęty i graty co pozostały z poprzednich lat - powiedział Szymon - a Dawid niech się może skontaktuje z tym stolarzem, co mu zrobił nową ławę, bo on też się polecał na przyszłość. Jakieś deski i listewki na pewno ma na warsztacie.
- A ja? - zapytał Mateusz.
- Ty się proboszcz módl, żebyśmy zdążyli – odpowiedział Daniel.
- Podoba mi się ten podział pracy – uśmiechnął się Mateusz.
- Ale od pracy przy montażu się proboszcz nie wywiniesz - dorzucił Daniel. - Bo to jednak był twój interes, żeby się Szymona z tydzień temu zapytać, czy ma już jakiś plan.
- Masz rację. To był mój interes. Jakoś się zrehabilituję - powiedział poważnie Mateusz.
- Ja też - dodał Szymon.

***

- Powiem tak - Mateusz wpatrywał się w Grób Pański, a jakieś dwadzieścia par oczu wpatrywało się w niego oczekując na ocenę. - Jest pięknie! Ja nie wiem czy Pan Jezus w ogóle będzie chciał z niego wyjść...   

Jeremiasz Uwiedziony

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!