TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 18:05
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Jasna i ta druga strona księży(ca) część CV

Jasna i ta druga strona księży(ca) - część CV

- Księże Mateuszu, rozumie ksiądz, co do księdza mówię? Powtórzę: mam wobec księdza pewne plany, ale jest też na moim biurku prośba od biskupa z Włoch, w którego diecezji ksiądz pracował i widać nienajgorzej, skoro o księdza prosi, bo u nich jest dramat. Jeden ksiądz obsługuje dwie, trzy parafie, dzięki Bogu, u nas sytuacja jest o niebo lepsza. Czy oni tam w ogóle modlą się o powołania? Czy myślą, że tak będą zawsze z tych transfuzji się utrzymywać. Wie ksiądz, tak to właśnie ten biskup Giuseppe określił, że gdyby nie sobotnio-niedzielne „transfuzje” z Rzymu, czyli księża, którzy studiują na specjalistycznych kierunkach i przyjeżdżają pomóc w weekendy, to oni by musieli pozamykać połowę parafii - Ksiądz Biskup z niedowierzaniem kręcił głową.

- Z tego, co pamiętam, to modlą się o powołania i w tamtej diecezji to nawet mają co roku święcenia jednego, czy nawet dwóch neoprezbiterów, ale więcej księży umiera, a przez wiele lat rzeczywiście z powołaniami było tam kiepsko - tłumaczył zamyślony Mateusz. Stanęły mu przed oczami wszystkie te wspaniałe osoby i sytuacje, które związane były z jego włoskimi latami. Jak doświadczył na własnej skórze, co to znaczy, że Pan Jezus tym, którzy wybierają królestwo Boże ofiaruje po tysiąckroć więcej matek, ojców, sióstr, braci i domów. Na przykład taka Silvana, kobieta która mogłaby być jego matką, a która każdej niedzieli, po Mszy pytała, czy ma z kim zjeść obiad. Żeby broń Boże, w niedzielę nie był sam. 

- Jeśli nikt cię nie zaprosił, to idziesz do nas - mówiła zawsze.

Albo Luigina, która w niecałe dwie godziny od wiadomości, że jego mama miała zawał, przyszła z kopertą wypełnioną naprędce zebranymi banknotami.

- Przecież musisz mieć na samolot, a tak nagle nic taniego nie znajdziesz. No i na leczenie dla mamy - powiedziała. Albo Maria, która gdy się pochorował przynosiła mu rosół i niemal codziennie jego ulubioną gazetę Corriere dello sport... Rzeczy, które w Polsce mu się nie zdarzyły. I teraz stał przed pytaniem, czy chce do nich wrócić. Oczywiście, że chce! Choć teraz to pewnie będzie inna placówka, ale zawsze blisko przyjaciół. Pomyślał też o bliskiej rodzinie, która zawierała już bardzo wąskie grono osób. Ale jak mawiała jego bratowa, kiedy był we Włoszech częściej bywał u brata, niż od kiedy jest znowu w Polsce. Więc akurat dla nich nie byłoby żadnego dramatu. I kiedy już ten kalejdoskop twarzy niemal zanikał w jego wyobraźni, jako ostatnia i bardzo wyraźna pojawiała się twarz... Ani. I dzwoneczki w jej śmiechu. I znowu wszystko stanęło pod znakiem zapytania. A był już praktycznie pewien! Ania była jedną z najbliższych mu osób i szczerze współczuł jej rodzinnego dramatu z mężem alkoholikiem, który od kilkunastu miesięcy gdzieś zniknął, ale, na Boga, nie mógł przecież na tej przyjaźni opierać swojej decyzji. Przez chwilę zapragnął, aby po prostu Biskup zadecydował za niego i już. Czasami najłatwiej uciec się do posłuszeństwa. Błogosławione posłuszeństwo...

- Chciałby tam ksiądz wrócić? - zapytał raz jeszcze hierarcha.

- Rozumiem, że Ksiądz Biskup nie miałby nic przeciwko temu - powiedział ostrożnie Mateusz.

- Księże Mateuszu, powiem księdzu jak sprawy wyglądają. Jak ksiądz wie, co roku byłem skłonny wysyłać jednego księdza do tych krajów, gdzie mają braki, ale ostatnio to nawet nie było chętnych. W tym roku powiedziałem, że wyślę każdego kto się zgłosi. Ale jak ksiądz wie, jestem u kresu mojej kadencji. To nie byłoby eleganckie wobec mojego następcy. Przez kilka lat nikogo, a tuż przed odejściem jakaś masowa emigracja. Ponieważ już zgodziłem się na wyjazdy kapłanów do Azerbejdżanu, Rosji i Brazylii, więc myślę, że jak jeszcze jeden pojedzie do Włoch, to wystarczy. A następne decyzje w tych sprawach pozostawię następcy.

- Czyli ja do tych Włoch mógłbym pojechać, tak? - zapytał.

- Jeden może pojechać do Włoch. Czyli albo ksiądz, bo o księdza ten biskup Giuseppe prosi, albo... Bo wie ksiądz, mam jeszcze jedną prośbę, od naszego kapłana, który bardzo chce do Włoch wyjechać. Ponieważ ksiądz ma właściwie zaproszenie i otwarte drzwi, to ksiądz ma pierwszeństwo - powiedział Ksiądz Biskup.

- A czy mogę wiedzieć, który to ksiądz? - ośmielił się zapytać Mateusz.

- A jest ktoś taki, któremu by ksiądz swoje, że tak powiem, pierwszeństwo odstąpił? Bo ksiądz by chętnie pojechał, ja już trochę księdza znam... - Ksiądz Biskup totalnie go zaskoczył swoją odpowiedzią.

- Znam jednego księdza, który odkąd wróciłem z Włoch przychodzi do mnie czasami na konwersacje w języku włoskim. Myślę, że on bardzo chce i bardzo się nadaje. Ani by na siłę Włochów nie spolszczał, ani też, jak myślę, nie pozwoliłby sobą kręcić, co niektórzy Włosi świetnie potrafią. Nikt inny nie przychodzi mi do głowy. Mam na myśli księdza Romka Kota - powiedział Mateusz.

- No to ma ksiądz pełny obraz sytuacji - powiedział z uśmiechem Ksiądz Biskup, - bo to właśnie jego podanie jest na moim biurku.

- Żeby mieć pełny obraz sytuacji, musiałbym jeszcze wiedzieć co Ksiądz Biskup dla mnie planuje w przypadku pozostania w Polsce, ale tego Ksiądz Biskup mi nie powie i słusznie - uśmiechnął się Mateusz, a Biskup tylko skinął twierdząco głową.

Mateusz ponownie pogrążył się w myślach. Zaczął siebie usilnie przekonywać, że robi to dla Romka, szczerze lubił tego chłopaka i wiedział, jak bardzo mu zależało. Ale gdzieś w głębi serca czuł, że nie chodzi tylko o Romka.

- Księże Biskupie, skoro nie możemy pojechać obaj, to niech jedzie Romek. Na pewno nasza diecezja będzie mogła być z niego dumna - powiedział wreszcie jednym tchem.

- Powiem księdzu, że mnie ksiądz zaskoczył. Ksiądz Roman jest młodszy od księdza o 13 lat i jeszcze miałby na pewno nie jedną okazję. Dla księdza ta mogła być ostatnią - mówił z szacunkiem Ksiądz Biskup, a Mateusz czuł, że się czerwieni.

- To nie tak, Księże Biskupie... - próbował coś mamrotać.

- No to do rzeczy! Skoro ksiądz jest gotów do dalszej pracy w naszej diecezji, to ja mam dla Księdza godne wyzwanie. Oczywiście ksiądz już nie będzie wikariuszem, czas na probostwo - energicznie tłumaczył Ksiądz Biskup. - Jeśli dobrze pamiętam, to w tej włoskiej parafii coś tam ksiądz budował, prawda?

- Tak, ale to był tylko remont kościoła i taki malutki salonik parafialny, właściwie taka wiata, którą później zamknęliśmy - słabo tłumaczył się Mateusz, któremu pot wystąpił na czoło na samą myśl, że Ksiądz Biskup chce go wysłać na budowę. 

„Jeszcze tylko brakuje, żeby to była parafia z wikarym” - pomyślał.

- Czyli jakieś doświadczenie ksiądz ma. Bo widzi ksiądz, jest kościół w budowie, a właściwie, jakby to powiedzieć, jest plac i projekt zatwierdzony, no i ja jestem głęboko przekonany, że ksiądz temu podoła - powiedział Ksiądz Biskup, a Mateusz zbladł.

- A ja zawsze wolałem duszpasterstwo bardziej niż cegły... - zaczął słabiutkim głosem.

- Niech się ksiądz nie martwi, bo to jest dość spora parafia, ludzie tam są dobrzy, no i nie będzie ksiądz sam, bo to parafia z wikariuszem - uśmiechnął się Ksiądz Biskup.

„Chciałeś, żeby Ksiądz Biskup zadecydował, to masz! - myślał załamany Mateusz - Błogosławione posłuszeństwo! Tylko teraz, żebyś czasem nie miał pretensji do Ani!” - myśli galopowały mu przez głowę, ale kiedy popatrzył na twarz Księdza Biskupa, zauważył, że był on bardzo zadowolony, żeby nie powiedzieć dumny. I Mateusz nie mógł dociec, czy był taki pewny swojej decyzji, czy taki zadowolony, że kogoś znalazł na budowę.

- Ksiądz Biskup odchodzi na emeryturę, więc na szczęście nie będzie się musiał martwić konsekwencjami mojej porażki na tej budowie - powiedział Mateusz.

- Jakiej porażki??? Księże, ja odchodzę na emeryturę, ale myślę, że jeszcze Pan Bóg mnie do siebie nie odwołuje. I powiem księdzu więcej: ksiądz mnie zaprosi na konsekrację tego kościoła! Znaczy się na poświęcenie, niech im będzie tym liturgistom. No, ma ksiądz moje błogosławieństwo!

Jeremiasz Uwiedziony

CDN. Wszystkie imiona i fakty w powyższym opowiadaniu są fikcyjne i jakiekolwiek podobieństwo do rzeczywistości jest całkowicie przypadkowe i niezamierzone.

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!