TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 17:06
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Jak zdobyć i utrzymać wiarę

Jak zdobyć i utrzymać wiarę

Uczniowie Jezusa prosili Go „Wzmocnij naszą wiarę!” (Łk 17, 5), i tak samo dzisiaj, dla wielu ludzi wielkim problemem jest ich mała wiara, albo zupełny jej brak. To poważna sprawa, gdyż wiara jest według Biblii najważniejszym elementem w życiu człowieka. 

To dzięki niej została uzdrowiona większość chorych w Ewangeliach. To przez jej brak Jezus w jednym mieście nie mógł zdziałać wielu cudów. Nawet dzisiaj wiara okazuje się numerem jeden na współczesnym rynku, bo pracownik, który nie wierzy w to co robi, albo w swoją firmę, nie jest wart swojej pensji. Dlatego o wzmocnienie wiary zabiegają nie tylko chrześcijańscy „uzdrowiciele”, ale też wszystkie nowoczesne koncerny. 

Co zatem odpowiada Jezus na prośbę „Wzmocnij naszą wiarę”? Mówi, że moglibyśmy zrobić wszystko, gdybyśmy mieli wiarę „jak ziarnko gorczycy”. To dla nas bardzo dziwne stwierdzenie, bo wszystkim wydaje się, że do bycia prawdziwym mężem Bożym i czynienia wielkich cudów potrzeba raczej wielkiej wiary, nie cofającej się przed niczym. Jezus natomiast przedstawia nam zupełnie inną zasadę: nasza wiara może być bardzo mała, ale przede wszystkim ma być jak ziarnko, tzn. mieć tendencję wzrostową. Jaka więc ma być nasza wiara? Ma być większa niż wczoraj. To wszystko.

Jestem przekonany, że gdybyśmy znali Pismo Święte i wypełniali jego nakazy i wskazówki, oszczędzilibyśmy sobie masę niepotrzebnych kłopotów. Problem małej wiary jest jednym z nich. Biblia wiele razy powtarza pewien nakaz, który jest chyba najmniej zauważanym ze wszystkich, a bardzo przydatnym w sprawie pielęgnowania swojej wiary. Najpełniej wyrażony jest chyba w księdze Powtórzonego Prawa: „Nie obawiaj się ich! Przypomnij sobie tylko, co uczynił twój Bóg, Jahwe, faraonowi i całemu Egiptowi, te wielkie doświadczenia, które sam widziałeś, te znaki i cuda, przemożną rękę i wzniesione ramię, dzięki którym wyzwolił cię twój Bóg” (Pwt 7, 18-19). Ten sam nakaz pojawia się też w psalmie: „Pomnijcie na cuda przez Niego zdziałane, na Jego znaki i sądy ust Jego” (Ps 105, 5) i w wielu innych miejscach.

Solidne wypełnianie tego nakazu ostatecznie rozwiąże problem małej wiary. Wielkie cuda nie są bowiem codziennością nawet w życiu najgorliwszych chrześcijan, więc tym, co pomaga im wzrastać jest ciągła pamięć o tym, co Bóg uczynił w przeszłości. Niektórzy podchodzą do tego w bardzo praktyczny sposób i wszystkie nadprzyrodzone rzeczy, które zaobserwowali w swoim życiu, zapisują w specjalnym zeszycie. Ludzi wykorzystujących tę „technikę” umacniania swojej wiary znajdziemy nawet w Nowym Testamencie. Np. św. Piotr przekonując swoich adresatów o prawdziwości tego, co głosi, przypomina im i sobie: „Słyszeliśmy ten głos dochodzący z nieba, gdy byliśmy z Nim na górze świętej!” (2 P 1, 18). Chodzi tu o wydarzenie, które dzisiaj nazywamy „Przemienieniem na górze Tabor”, i widzimy, że wspomnienie tego dnia jest żywe w sercu Apostoła. Podobną pamięć zauważymy u św. Jana na początku jego pierwszego listu: „Piszemy wam o Słowie życia, o tym, które było od początku, któreśmy słyszeli i widzieli na własne oczy, w któreśmy się wpatrywali i którego dotykały nasze dłonie” (1 J 1, 1). Jan, jak widzimy, wynosi te wspomnienia na wyższy poziom. On już nie tylko słyszał i widział, ale też dotykał własnymi rękoma.

Jeśli więc Piotr lub Jan znaleźli się w takiej sytuacji (choć na pewno zdarzało im się to rzadziej niż nam), że gdy wstali rano i zwątpili w to, czy Bóg w ogóle istnieje, to prawdopodobnie od razu stukali się w czoło mówiąc „Przecież słyszałem ten głos dochodzący z nieba”, albo „Przecież słyszałem Go, widziałem, i nawet dotykałem rękoma”. Jestem przekonany, że to jest tak proste, bo sam to stosuję. W każdym momencie zwątpienia w istnienie Boga, albo chociaż w Jego chęć do działania w moim życiu przypominam sobie „cuda przez Niego zdziałane”, które widziałem. Chociaż żaden z tych cudów nie był w moim przypadku spektakularny, to jednak nie zostawiał we mnie żadnej wątpliwości w to, że Bóg istnieje, i przekonywał o Jego bliskości. 

Jeśli więc ty chcesz wzmocnić swoją wiarę, to rób to samo: pamiętaj o cudach, które udało ci się zaobserwować. Zapisanie ich też może być dobrym pomysłem, ponieważ najczęściej są one przekonywujące nie ze względu na swoją spektakularność, ale ilość. Bo jak zapewne wiesz, opowiedzenie jednego z nich człowiekowi niewierzącemu wywoła odpowiedź „To zbieg okoliczności, nic więcej”. Jeśli jednak przedstawisz mu cały wachlarz takich nadprzyrodzonych wydarzeń, na pewno podniesie brwi i otworzy swoje oczy trochę szerzej. 

Dlatego świadectwa ludzi nawróconych, w których opowiadają o tym, co Bóg uczynił w ich życiu mają dużo większą skuteczność niż wszystkie debaty filozoficzne o istnieniu Boga, albo dyskusje o tym, czy zmartwychwstanie Jezusa jest faktem historycznym. Jeśli bowiem Imię Chrystusa wpływa w konkretny sposób na otaczającą nas rzeczywistość, i możemy to pokazać, albo chociaż o tym opowiedzieć, to wszystkie inne metody nawracania ludzi przegrywają na starcie. Są zbyt czasochłonne i nieskuteczne. 

Dlatego właśnie Jezus nakazał swoim uczniom: „A gdy wejdziecie do jakiegoś miasta i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą, i uzdrawiajcie w nim chorych. I mówcie: przyszło do was królestwo Boże!” (Łk 10, 8-9). Gdyby zamiast tego polecił im „Przekonujcie ludzi na podstawie interpretacji Starego Testamentu i filozoficznych dyskusji” to chrześcijaństwo nie eksplodowałoby z taką siłą, jak to pokazuje historia. Sekret leży w potędze Imienia Jezusa, które oddziałuje na rzeczywistość.

Zaraz po tym nakazie Jezus oznajmia, że ludzie, którzy zobaczą mniej cudów, będą łagodniej sądzeni od tych, którzy widzieli ich więcej. Nie załamuj się więc, jeśli Twoja wiara raczkuje. Nie przypisuj sobie tytułu „niewiernego Tomasza”, który powiedział, że nie uwierzy w zmartwychwstałego Chrystusa dopóki Go nie zobaczy. Tomasz chodził z Jezusem przez trzy lata i widział więcej cudów niż większość z nas przez całe swoje życie, więc powinien bez wahania przyjąć fakt zmartwychwstania, gdy tylko dziesięciu Apostołów mu o tym opowiedziało, zwłaszcza, że Jezus to wszystko zapowiedział.

Jeśli natomiast nie widziałeś żadnego cudu, to zacznij modlić się o prawdziwą, wyraźną ingerencję Boga w twoje życie. On chętnie przyjmuje takie zaproszenie, bo przecież jest Ojcem, który kocha, i chce Cię prowadzić, a nie sprzedawcą z wygórowanymi cenami.

A gdy już Bóg da ci prawdziwy znak swojej obecności, to zapamiętaj go, a nawet zapisz, i wzrastaj w wierze, dbając tylko o to, żeby dzisiaj była ona większa niż wczoraj. I ciesz się swoją żywą relacją z Chrystusem i wszystkimi owocami, które z niej wypływają. A wszystko dzięki znajomości słowa Bożego i wypełnianiu wskazówek, które ono proponuje. Chwała Panu!

Tekst Mikołaj Kapusta
www.DobraNowina.net

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!