TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 07:02
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

HOROSKOPY z toalety

FAŁSZYWI PROROCY DOBY INTERNETU (1)

HOROSKOPY z toalety

Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkamicytuje słowa Jezusa w swej Ewangelii św. Mateusz. Czy w XXI wieku jest w ogóle możliwe, by dać się uwieść fałszywym prorokom? I czy owi prorocy to tylko osoby, czy również szeroko rozumiane ideologie, które głoszą? Tym problemom chciałbym poświęcić niniejszy cykl. Zacznijmy od horoskopów. Nie od dziś wiadomo, że wiara w horoskopy jest grzechem. Czy wiemy jednak, jak tworzy się te, które z wypiekami na twarzy wielu z nas czyta w gazetach?

Kilka lat temu poszukiwałem pracy. Pewnego dnia, umówiony na rozmowę kwalifikacyjną, stanąłem przed osobą, która zajmowała się naborem pracowników. Położyłem przed nią teczkę z dokumentami i w kilku słowach przedstawiłem siebie i swoje kwalifikacje. „Dobrze, dobrze – przerwano mi nagle. – Proszę powiedzieć, spod jakiego jest pan znaku zodiaku?”. Gdybym nie doświadczył tego na własnej skórze, nigdy nie uwierzyłbym, że coś podobnego mogłoby zdarzyć się naprawdę. 

Gdy odpowiedziałem na pytanie, pani zza biurka skrzywiła się: „Oj, to niedobrze”. Nieco zdenerwowany zapytałem, jakie to ma znaczenie. Przyszedłem do poważnej firmy i nie spodziewałem się równie niedorzecznych pytań. „To bardzo ważne – odpowiedziała kobieta. – Wkrótce pana okradną, a poza tym ludzie spod tego znaku, co pan... No, cóż...” Zapytałem krótko, czy mam szansę na pracę, czy może mój znak zodiaku już przesądził negatywnie sprawę? Dodałem, że nie wierzę w horoskopy i z pewnością nikt mnie nie okradnie. „Niech pan nie będzie taki pewny. A co do pracy, zadzwonimy” – usłyszałem w odpowiedzi. Jak można było przewidzieć, nie zadzwonili.

Na pierwszy rzut oka wyżej opisana sytuacja wydaje się absurdalna. Jednak tak naprawdę pokazuje, do czego doprowadzić może niewinne z pozoru zainteresowanie astrologią. 

* * *

Z Anną Waszak (imię i nazwisko zmienione, przyp. MW), która przez wiele lat pracy dziennikarskiej przyglądała się tworzeniu horoskopów od tzw. kuchni, rozmawia Michał Widurski.

 

Dlaczego przestałaś czytać horoskopy?

Przede wszystkim dlatego, że miałam wyrzuty sumienia, jestem wierząca, chodzę do kościoła i czytam horoskopy... Coś mi nie pasowało. Kiedyś pewien ksiądz powiedział mi, że powinnam się spowiadać z tego, że je czytam. Powiedziałam, że przecież nie wierzę w nie, na co ksiądz: to po co je czytasz? Później przeczytałam wywiad z egzorcystą, który mówił, że horoskopy mogą prowadzić nawet do opętań. Ale to nie jedyny powód, choć oczywiście bardzo istotny. Jestem dziennikarką i od kiedy zaczęłam pracować, widziałam, jak powstają horoskopy. Owszem, istnieją redakcje, które zatrudniają „profesjonalnych” astrologów, ale zdążyłam się zorientować, że większość z nich, zwłaszcza redakcje lokalnych gazet, szukają oszczędności i na ogół tego nie robią, bo zwyczajnie je na to nie stać. Zatem w astrologa bawi się jakiś dyżurny dziennikarz. Układanie horoskopu wygląda w taki sposób, że siedzący przed komputerem człowiek po prostu pisze to, co mu przyjdzie akurat do głowy. Często dookoła niego stoją inni dziennikarze i wśród wybuchów śmiechu wymyślają coraz to większe niedorzeczności! Dla nich to świetna zabawa. Natomiast dla niektórych czytelników te głupawe proroctwa to sprawa niezwykle poważna. Od ułańskiej fantazji dziennikarzy uzależniają różne ważne decyzje. Są przekonani, że wszystko wyczytał z gwiazd astrolog, obdarowany nadprzyrodzonymi zdolnościami. Znałam też dziennikarza (było to w czasach, kiedy w redakcjach nie było jeszcze komputerów), który był wyznaczony przez naczelnego do pisania horoskopów. Dzień przed zamknięciem numeru, zawsze na głos oznajmiał nam, że idzie pisać horoskop: brał notes, długopis, papier toaletowy i szedł do wc. A gdy wracał, materiał był gotowy.

 

Dlaczego właściwie publikuje się horoskopy w gazetach?

Dla podniesienia sprzedaży. Podobnie jest z programem telewizyjnym. Badania rynkowe dowodzą, że ludzie kupują najchętniej te gazety, w których jest program TV, horoskop i krzyżówka. A teraz jeszcze jakiś prezent: płyta CD, DVD albo budyń błyskawiczny.

 

A jeśli pismo zatrudnia prawdziwego astrologa czy prawdziwą wróżkę?

A kto jest prawdziwą wróżką? Skąd się bierze jej wiedza? Albo wiedza astrologa? Na pewno nie od Boga. Wróżbiarstwo, czytanie z gwiazd, czy nawet tak nowoczesne metody, jak komputerowe kosmogramy, to przecież grzech przeciwko pierwszemu przykazaniu: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”. Kiedyś spotkałam się z twierdzeniem, że astrologia nie jest przeciwko Bogu, bo może Bóg chce objawiać swoją wolę ludziom właśnie przez gwiazdy. I widziałam, że wielu ludzi to twierdzenie zastanowiło, wielu przekonało. To było z pozoru bardzo sprytne! Ale w Piśmie Świętym jest wiele zapisów kategorycznie stwierdzających, że Bóg brzydzi się wróżbiarstwem, czytaniem z gwiazd itp. Zresztą redakcje, które stać na „profesjonalnych” wróżbitów traktują ich, za ich plecami, co najmniej niepoważnie. Myślę, że gdyby czytelnicy zobaczyli, jak to wszystko wygląda od kuchni, raz na zawsze zerwaliby z horoskopami.

 

Co to jest kosmogram?

Kosmogramy stawia się komputerowo. Jest do tego stworzony nawet jakiś specjalny program. Kosmogramy jako horoskopy „wyższej generacji” są bardzo popularne wśród inteligencji w dużych miastach. Poza tym ludzie, którzy je stawiają, są często związani z New Age. Często legitymują się tytułami naukowymi i twierdzą, że ich kosmogramy powstają w oparciu o naukę. Na podstawie dokładnej daty urodzenia przewidują, co określonej przyszłości wydarzy się w czyimś życiu. Znałam kogoś, kto tak się zasugerował kosmogramem, że sam go zrealizował, a potem był zachwycony, iż komputer potrafi przepowiadać przyszłość.

 

A co takiego przewidział?

Według kosmogramu czekała go jakaś miła podróż. Zastanawiał się, dokąd ta podróż, jak się to wszystko urzeczywistni. Wreszcie sam zaczął odwiedzać biura turystyczne i pojechał w świat. Na własny koszt i własne życzenie.

 

Czy Ty również pisałaś horoskopy dla którejś z gazet?

Nie i z pewnością nigdy tego nie zrobię. Pomijając kwestię wiary, jest to po prostu robienie sobie głupich żartów z czytelników. To wprowadzanie w błąd człowieka, utrzymywanie go w tym błędzie, to zarabianie na czyjejś naiwności.

 

Dziękuję za rozmowę.

Michał Widurski

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!