TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 02:02
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Fasola po alzacku

Fasola po alzacku

Fasola z hostii

Nastała pora zbiorów fasoli i w związku z tym chcę dziś opowiedzieć właśnie o niej. Nie będzie to jednak opowieść ani z gatunku ogrodniczych, ani kulinarnych (choć tytuł może to sugerować), ale o fasoli, która od niemal 230 lat jest pamiątką nadzwyczajnego cudu.

Cud ten nazywany jest czasem eucharystycznym, czasem podobnym do eucharystycznego, a czasami także cudem różańcowym. W mojej opinii zawiera w sobie i coś z eucharystycznego i coś z różańcowego. A skoro już przy cudach różańcowych jesteśmy, wiedzieć należy, że prócz niezwykłych wydarzeń z modlitwą różańcową w roli w głównej, istnieją też same różańce, jako przedmioty, które są bohaterami nadzwyczajnych zdarzeń. I właśnie dwa wieki temu, jeden z nich, po raz pierwszy wykonano z ziaren białej fasoli z brązowym rysuneczkiem. Rysuneczkiem, który powstał w cudowny sposób.

Fasolowa kryjówka
Najprawdopodobniej w 1789 roku, w małej alzackiej wiosce, której nazwy nikt dziś nie pamięta, a która w tamtym czasie znajdowała się w granicach ogarniętej Wielką Rewolucją Francuską Francji, pewien skromny proboszcz – którego nazwisko również niestety pochłonęły mroki dziejów – zachodził w głowę jak uchronić przed falą antykatolickiego, rewolucyjnego terroru Najświętszy Sakrament. Bo wiedzieć należy, że władze rewolucyjne Francji surowo zakazywały przechowywania Najświętszego Sakramentu. Wiejski duchowny nie mogąc znaleźć odpowiedniej dla Chleba Pańskiego kryjówki, zapytał od niechcenia swojej gospodyni, czy może ona nie ma jakiegoś pomysłu na Jego ukrycie. Gospodyni zaś, niewiele myśląc, zaprowadziła kapłana do swojego własnego ogrodu warzywnego, który tonął w wijących się po tyczkach  pnączach fasoli i zaproponowała ukrycie Najświętszego Sakramentu w zielonym, fasolowym gąszczu. Proboszcz, rad nie rad, zgodził się na jej propozycję, jednakże ukrywał Chleb Pański między gałązkami fasoli z przysłowiową duszą na ramieniu. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jeśli rewolucjoniści odnaleźliby kryjówkę, zarówno gospodyni, jak i jej rodzina, on sam, a może i cała wieś poniosłaby surową karę. Kiedy rewolucjoniści opuścili okolice i ksiądz razem z gospodynią wrócili do warzywniaka i przenieśli zabezpieczony Najświętszy Sakrament na właściwe, godne Mu miejsce. A później nadszedł czas zbiorów i łuskania fasoli. I wtedy stało się coś nadzwyczajnego. Gospodyni dostrzegła, że na każdym z wyłuskiwanych ze strąków ziarenek widnieje brązowy znaczek. Zdumiewało ją to, bo przecież pamiętała doskonale, że sadziła w swoim ogrodzie białą fasolę. Gdy przyjrzała się dokładniej fasolowym „znaczkom”, skonstatowała, że są one miniaturowymi rysuneczkami maleńkiej Hostii ukrytej w zdobionej monstrancji. Wrzuciła kilkanaście ziaren do kieszeni fartucha i pobiegła pokazać je proboszczowi, a ten oglądając je, stwierdził ze wzruszeniem:  „Droga pani, to jest podziękowanie za pani odwagę i głęboką wiarę. Gdyby Hostie z kościoła zostały odkryte w ogrodzie, gdzie je ukryliśmy, ja i pani zostalibyśmy rozstrzelani, pani dom spalony, a może i cała wieś”.

Cudowna fasola w doniczkach Polaków
Przez dwieście lat kolejne pokolenia Alzatczyków przekazywały sobie ustnie tę historię niczym cenne dziedzictwo. Spisał ją, niestety dopiero w 1989 roku, M.F. de Bussang. Niestety dopiero, bo w chwili, gdy to robił nikt już nie pamiętał ani nazwiska wspomnianego proboszcza, ani jego gospodyni, ani nazwy wioski, w której niesamowita fasola wyrosła po raz pierwszy. I niektórzy mogliby całą opowieść uznać za piękną, alzacką legendę gdyby nie fakt, że fasola z brązowymi rysuneczkami Hostii w monstrancji jest plonowana do dziś. Jej ziarna są przekazywane kolejnym chętnym do ich zasadzenia i pielęgnowania wyłącznie pojedynczo. Wiadomo też, że fasolę z monstrancją, nazywaną dziś już fasolą Najświętszego Sakramentu, wyhodowali także współcześni Polacy. Jedna z blogerek, która zasadziła ziarno cudownej fasoli, pisze, że „Każde z ziarenek ze znakiem Hostii, zasiane w ziemię, po dzień dzisiejszy owocuje z Bożym znamieniem jako odmiana niezwykle plenna i wytrzymała, asymilująca się w każdych warunkach i zachwycająca swoją niezwykłością.” I opisuje przy okazji na blogu rozwój zasadzonego przez siebie ziarna fasoli Najświętszego Sakramentu. Ziarna traktowane są przez ich właścicieli w sposób bardzo szczególny, niemal jak relikwie, w związku z czym nikt ich nie spożywa, lecz albo rozdaje innym do rozplenienia, albo hoduje z myślą, o wykonaniu z nich różańców.  Niestety, nie udało mi się jak dotąd dowiedzieć jak zdobyć takie ziarno, ale obiecuję, że kiedy tylko się dowiem, dam znać!

Tekst Aleksandra Polewska

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!