TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 08:03
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Dylematy Świętego Józefa

Dylematy Świętego Józefa

Interpretacja tekstu o zamiarze „potajemnego” oddalenia Maryi bywa kłopotliwa nawet dla duchownych. Tym bardziej warto przyjrzeć się temu, o co w nim naprawdę chodzi.

Ewangelista Mateusz pisze, że św. Józef, „który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić (swojej Małżonki) na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie”. W mniemaniu wielu ludzi słowa te odnoszą się do dylematu Józefa, rzekomo zastanawiającego się nad rozwodem w wyniku przypuszczalnej zdrady małżeńskiej swojej małżonki. Na tym tle odczytują też postanowienie Józefa, aby oddalić ją potajemnie i uniknąć możliwych przykrości – włącznie z możliwą karą ukamienowania przewidzianą przez prawo Mojżeszowe – jakie mogłyby spotkać Maryję w wyniku poczęcia dziecka niebędącego synem jej męża. Tego rodzaju rozumienie słów Ewangelii jest tak powszechne – nawet wśród duchownych – że wydawałoby się, iż sprawa nie wymaga dalszych wyjaśnień. Przy dogłębnej lekturze tekstu biblijnego okazuje się, że jest inaczej.


Potajemne działanie Józefa
Podczas wędrówki Izraelitów na pustyni Mojżesz pozwolił żonatym mężczyznom rozwodzić się ze swoimi żonami (por. Pwt 24, 1-4). Pozwolenie to było tolerowane przez Pana Boga aż do czasów Chrystusa, który przywrócił małżeństwo do swojego pierwotnego stanu, czyli do nierozerwalnego związku jednego mężczyzny z jedną kobietą (por. Mk 10, 2-12). Idąc za prawem Mojżeszowym, judaizm umożliwił mężowi rozstanie się z żoną, ale tylko z inicjatywy męża i tylko w ramach procedury z orzeczeniem o charakterze publicznym.
Dlatego gdy czytamy, że Józef zamierzał oddalić swoją żonę potajemnie, mamy do czynienia z sytuacją niemożliwą z dwóch przyczyn. Po pierwsze, nie ma dla Żyda możliwości potajemnego rozwodu. Po drugie, wszelkie rozstanie męża z żoną, które nie jest rozwodem, wymaga publicznego uzasadnienia i orzeczenia w ramach publicznej umowy. Jest to konieczne nie tylko ze względu na zobowiązania wobec żony, wynikające z kontraktu małżeńskiego, ale również ze względu na rodziców lub innych najbliższych krewnych, którzy musieliby się o tę niewiastę zatroszczyć.
Jak więc mamy zrozumieć stwierdzenie Ewangelisty o potajemnym oddaleniu Najświętszej Maryi Panny przez jej małżonka Józefa?


Biblia księdza Wujka
Gdy napotykamy trudność w zrozumieniu tekstu biblijnego, należy spojrzeć na inne tłumaczenia. Od końca XVI wieku do roku 1965, kiedy powstało pierwsze wydanie Biblii Tysiąclecia, czołowe miejsce wśród polskich przekładów Pisma Świętego zajmowała Biblia ks. Jakuba Wujka. Nadal cieszy się ona uznaniem ze względu na jej literackie i translatorskie walory. Spójrzmy zatem, jak Biblia Wujka opisuje rozpatrywany przez nas werset: „Józef zaś, mąż jej, będąc sprawiedliwy i nie chcąc jej zniesławić, chciał ją potajemnie opuścić” (Mt 1, 19).
Różnica między tym przekładem a współczesnym przekładem Biblii Tysiąclecia jest kolosalna: o ile z nowego przekładu dowiadujemy się, że Józef zamierzał oddalić swoją małżonkę, o tyle Biblia Wujka podaje, że to on zamierzał oddalić się od niej. Są to dwa tłumaczenia, które przedstawiają nam jakby dwóch różnych Józefów – każdy z nich postępuje inaczej. Czyżby nastąpił błąd w tłumaczeniu?
Przekład Pisma Świętego powinien bazować na językach oryginalnych, czyli hebrajskim, aramejskim i greckim. Bywa, że słowo może mieć więcej niż jedno znaczenie. Wówczas tłumacz musi zadecydować, które znaczenie najbardziej odpowiada kontekstowi. W tym celu może korzystać z komentarzy Ojców Kościoła i starożytnych pisarzy oraz z innych tłumaczeń. Ks. Wujek postanowił przetłumaczyć decyzję Józefa jako oddalenie się małżonka od małżonki, a nie jako oddalenie małżonki przez małżonka.
Tłumaczenie Biblii Wujka jest zgodne z rozumowaniem niektórych starożytnych pisarzy i Ojców Kościoła komentujących ten werset, jak również z przekładem kilku tłumaczeń Nowego Testamentu na język hebrajski z XVI wieku. Nie chodzi zatem o błąd w tłumaczeniu, lecz bardziej o decyzję translatorską, która odzwierciedla fakt, że judaizm nie zna możliwości potajemnego rozstania się męża z żoną. Pozostaje więc tylko jedyna możliwość: Józef pragnie się oddalić od swej Małżonki. Ale dlaczego? Czyżby podejrzewał ją o zdradę?


Przemyślenia Świętego Józefa
Żaden z Ewangelistów nie podaje nam wprost przyczyny zamiaru oddalenia się św. Józefa od swej małżonki, chociaż z pomocą przychodzi nam anioł Boży, który mówi: „Józefie, Synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki”. Po raz pierwszy dowiadujemy się, że Józef się bał. Ale z jakiej racji miałby się bać wziąć swą małżonkę do siebie? Jeżeli bałby się wejścia w związek małżeński z Najświętszą Maryją Panną, to by jej nie poślubił. A jednak poślubił ją, a teraz się boi. Jak to wytłumaczyć?
Skoro byli osobami wybranymi przez Boga, aby zrealizować Boży zamysł założenia wspólnoty rodzinnej dla Syna Bożego, to trudno sobie wyobrazić, żeby takie osoby miały przed sobą jakiekolwiek tajemnice. Tym bardziej możemy przyjąć przekonanie, które pojawia się już w starożytności, że św. Józef został powiadomiony przez swoją dziewiczą małżonkę o Boskim pochodzeniu Dziecięcia poczętego w jej łonie. Było to wtajemniczenie, które się dokonało, zanim anioł ukazał się św. Józefowi po raz pierwszy. W takiej sytuacji słowa objawienia, które przyszły Opiekun Zbawiciela otrzymuje od anioła, nie są dla niego odkryciem czegoś nowego, lecz raczej potwierdzeniem i zachętą, aby nie potraktował tego, co już wie, jako przeszkodę. Inaczej mówiąc, anioł daje Józefowi do zrozumienia, że to, co postrzegał z lękiem jako przeszkodę do przyjęcia małżonki do swego domu, nie było ani przeszkodą, ani powodem do lęku. Wręcz przeciwnie: to właśnie on jest najbardziej odpowiednią osobą do podjęcia roli Małżonka i Opiekuna Syna Bożego na ziemi.


Obrońca dziewictwa i małżeństwa
Jakże zatem nie podziwiać pokory św. Józefa? On, którego Bóg uważał za najgodniejszego i najodpowiedniejszego człowieka, postrzegał siebie jako niegodnego. Pod tym względem widzimy wielkie podobieństwo między świątobliwymi małżonkami: łączy ich nie tylko świętość, ale również pokora, która zresztą jest warunkiem świętości. Po stronie Józefa ta pokora prowadzi do dwóch wniosków.
Po pierwsze, gdy św. Józef przyjmuje małżonkę do swojego domu, staje się nie tylko Opiekunem jej i jej Boskiego Syna. Staje się również Opiekunem i Obrońcą jej dziewictwa, a zarazem Opiekunem tajemnicy Wcielenia. Bo tylko on wie, że ta, którą poślubił, jest jednocześnie Dziewicą i Matką Syna Boga Najwyższego. W mniemaniu otaczającego ją społeczeństwa jest ona żoną mężczyzny, z którym ma dziecko. Ludzie nie potrafiliby zrozumieć tego, co naprawdę dokonało się w jej życiu, i na tym polegałoby przerażające niebezpieczeństwo jej zniesławienia. Święte i nadprzyrodzone rzeczy zostałyby wyrzucone jak perły przed wieprze. To, co święte, zostałoby wyśmiane i zredukowane do poziomu pomówień.
Dlatego też św. Józef słusznie jest nazwany przez Kościół Opiekunem Dziewic. On, jako Mąż Najświętszej Dziewicy, rozumiał i docenił wielką wartość jej dziewictwa. Nie byłoby to możliwe bez szczególnej łaski Bożej i oświecenia udzielonego mu przez Pana Boga. Pan Bóg zawsze przygotowuje tych, którym powierza zadanie do zrealizowania. Niemniej pokora Józefa była tak wielka, że czuł się niegodny tego, co od Boga otrzymał.
Po drugie, skoro Józef nie chciał ujawnić tajemnicy dziewictwa swojej Przeczystej Małżonki, jednocześnie dał wyraz swojemu myśleniu o rozwodzie. Dla niego rozwód nie był opcją, nie był żadnym rozwiązaniem, a zatem ów sprawiedliwy Mąż Boży pragnął pozostać mężem tej, z którą przed Bogiem zawarł związek małżeński. Dlatego też decyzja, aby oddalić się od niej potajemnie, była paradoksalnie jedynym rozwiązaniem, aby pozostać jej mężem! Inaczej mówiąc, z jednej strony Józef był przekonany, że Pan Bóg nie chce, aby człowiek tak niegodny jak on towarzyszył Osobie, w której Bóg dokonał tak wielkich rzeczy. Z drugiej strony wiedział, że to jest jego żona, nadal ją miłował i chciał pozostać jej mężem. Nie mógł więc postąpić inaczej. Musiał uciec, sprowadzając na siebie rozłąkę z tą, którą umiłował, z którą nie mógł pozostać, ale dla której – z miłości – pragnął pozostać mężem.


Ważne przesłanie
„Niechęć” św. Józefa do rozwodu jest sprzeczna z powszechnym podejściem wielu ludzi do rzeczywistości rozwodowej, często postrzeganej jako lekarstwo na problemy małżeńskie. Postawa Józefa jest nie tylko przesłaniem dla małżonków zastanawiających się nad podjęciem takiego kroku. Stanowi też naukę dla wielu kapłanów, do których przychodzi coraz więcej osób żyjących w związkach niesakramentalnych, mających za sobą wcześniejszy związek sakramentalny.
Niestety wielu kapłanów zbyt szybko proponuje takim osobom wejście na drogę stwierdzenia nieważności poprzedniego sakramentalnego ślubu w celu zawarcia małżeństwa z osobą, z którą teraz żyją. Rzadko zachęca się takich ludzi, aby się rozstali z osobą, z którą są teraz. Łatwiej jest przejść szybko do zachęty dotyczącej stwierdzenia nieważności małżeństwa i unikać trudnej rozmowy o ciężkim grzechu i wiecznym potępieniu. Sakramentalna przysięga małżeńska łączy dwie żywe świątynie Ducha Świętego w jedną świątynię. Do tej świątyni oprócz świątyń - małżonków nikt nie ma dostępu, bo nie da się podzielić Ducha Świętego, który te świątynie łączy.
Potrzeba nam wracać do przykładu św. Józefa, który swoją postawą woła do dziś: nie dla rozwodu! Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela.

Ks. Jacek Stefański 

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!