Dwie połówki pomarańczy
Co wybrać - małżeństwo czy związek bez ślubu? Bo czy małżeństwo ma sens? A może to tylko papierek ograniczający wolność? Może wspólne zamieszkanie przed ślubem zwiększa prawdopodobieństwo, że będziemy pasować do siebie jak dwie połówki jabłka albo, jak kto woli - dwie połówki pomarańczy? A tak naprawdę, jaki wpływ na dwoje ludzi i ich miłość ma legalizacja związku, a jaki sakrament?
Z badań przeprowadzonych przez Fundację Mamy i Taty wynika, że mniej więcej trzy czwarte Polaków uważa „trwały związek za źródło prawdziwego szczęścia” i że „miłość na całe życie jest możliwa”. Większość Polaków deklaruje także, że rodzina jest dla nich najważniejszą wartością. Ważniejszą niż zdrowie, praca i pieniądze. I pewnie nie oburzą się na to nawet ci, którzy nie uznają statystyk za prawdziwe źródło informacji o otaczającej nas rzeczywistości. Jednak rzeczywistość weryfikuje te deklaracje.
Okiem socjologa
Nie wiadomo dokładnie, ilu młodych ludzi wybiera zamiast związku małżeńskiego mieszkanie bez ślubu. Jedni liczą ich w setkach tysięcy na wiele milionów małżeństw, inni mówią, że jest ich więcej. Na pewno w Polsce sporo par żyjących razem decyduje się na małżeństwo. Ale w młodym pokoleniu trwałość i wartość małżeństwa poddawana jest coraz częściej w wątpliwość. - To przekonanie młodych ludzi, wchodzących w dorosłość, oddaje krążący po sieci obrazek dwojga starszych ludzi, trzymających się za rękę z podpisem: „Bo widzi Pan, urodziliśmy się w czasach, kiedy jak coś się psuło, to się naprawiało, a nie wyrzucało do kosza” - zauważa Fundacja Mamy i Taty.
Dlaczego tak jest? Socjolodzy mówią, że zjawisko to ma związek z liberalizacją postaw, łatwą dostępnością środków antykoncepcyjnych, akceptacją społeczną dzieci pozamałżeńskich, spadkiem autorytetu Kościoła, kryzysem rodziny. Konkretne pary żyją bez ślubu, bo po prostu są zwolennikami wolnych związków. Inni nawet uważają się za wierzących, ale nie akceptują nauczania Kościoła. Mówią: jesteśmy wierzący, ale księża nie mogą wtrącać się w to, z kim i kiedy mieszkamy i sypiamy.
Według socjologów inną przyczyną bycia w wolnym związku jest wpływ mass mediów. Aktorzy, piosenkarze, ludzie z pierwszych stron gazet rzadko mówią o długoletnich związkach małżeńskich, wiernych żonach i mężach. Coraz częściej opowiadają o tzw. partnerach życiowych, czy zdradach małżeńskich. Wpływ na postawy młodych mają też ich obserwacje rodzin w dzieciństwie.
Sami o sobie
Ks. Mikołaj, wikariusz jednej z ostrowskich parafii spotyka ludzi żyjących w związkach bez ślubu w czasie kolędy. Bo i oni otwierają drzwi swoich mieszkań przed duszpasterzem. – Przyjmują i czasami myślą, że skoro przyszedł młody ksiądz to nie podejmie takiego tematu – dzieli się ks. Mikołaj. Kiedy pyta się, dlaczego jeszcze nie zdecydowali się na małżeństwo i żyją ze sobą kilka lat bez ślubu, a nie ma przeszkód, by zawarli sakramentalny związek, tłumaczą się względami finansowymi związanymi ze ślubem i weselem. Tylko czy huczne wesele jest w życiu aż tak ważne? Monika i Rafał mieszkali razem u jego rodziców i czekali ze ślubem kilka lat. Mieli liczną rodzinę, a nie mogli liczyć na pomoc bliskich w przygotowaniu wesela na sto osób. Monika wytrwale dążyła do ślubu, bo brakowało jej sakramentów. W końcu nadszedł wymarzony przez nią dzień. Była suknia za kilka tysięcy, super garnitur, wynajęta restauracja i ponad stu gości. Potem niedługo byli razem. Znowu tłumaczyli to względami finansowymi. Trzeba wyjechać za granicę, by zarobić na wymarzony dom. Ona pracowała w innym mieście niż on, bo tam dostali pracę. Ale co z ich małżeństwem? Spotykają się tylko w weekendy, choć minęło już kilka lat. Bo ciągle czegoś brakuje w ich wymarzonym domu. Oby im się udało poskładać razem swoje życie i z ich domu nie pozostały tylko mury, bez ukochanej osoby..
Pewna para na kolędzie przyznała: mieszkamy razem, bo po prostu wtedy łatwiej zapłacić czynsz, rachunki. Innych połączyło pojawienie się dziecka, ale nie zdecydowali jeszcze o ślubie. Może pobiorą się w przyszłym roku. Ktoś inny tłumaczył konkubinat tym, że chcą się nawzajem sprawdzić, chcą sprawdzić swoją miłość. Ale czy to da im gwarancję trwałego związku nie wiedzą. Nawet nie biorąc pod uwagę statystyk mówiących, że małżeństwa poprzedzone „związkiem na próbę” częściej rozwodzą się niż inne, czy warto angażować się uczuciowo i nie tylko w związek z kimś, do kogo nie mam zaufania, tylko muszę go sprawdzić mieszkając z nim?
- Dzisiaj są takie czasy, że nie chce się podejmować decyzji wiążących na całe życie. Ogromny jest z tym problem. Mnie niepokoi, że jest dużo młodych osób mieszkających bez ślubu. Nie mają przeszkód, by zawrzeć sakramentalny związek małżeński, a jednak czekają z decyzją – wyjaśnia ks. Mikołaj. Zdarza się, że pytają: dlaczego nie możemy otrzymać rozgrzeszenia w czasie spowiedzi, nie możemy przyjąć Komunii Świętej? Nie mogą, bo sakrament pokuty zakłada zerwanie z grzechem, żal za grzechy i postanowienie poprawy. Kościół ich nie odrzuca, nie zamyka przed nimi drzwi, tylko czeka na przemianę życia. Mogą uczestniczyć we Mszy św., modlić się i jeżeli poważnie traktują te znaki wiary wejść na drogę małżeństwa. - Do kościoła w większości nie chodzą. Nie widzą swojego życia w perspektywie wiary. Bo normalnie, jak pisze Jacek Pulikowski, druga osoba w związku jest po to, by mnie uświęcić. Pan Bóg mi ją dał, aby wejść na drogę zbawienia. Oni tego tak nie widzą – kontynuuje ksiądz Mikołaj.
Jednak małżeństwo
Są też tacy, którzy decydują się przyjąć dar małżeństwa, chociaż nikt nie dał im dokładnej recepty na szczęśliwy związek. To co piękne w miłości i małżeństwie zauważyli Małgosia i Iwo. Studiowali razem na tym samym kierunku i na dodatek na jednym roku. Nawet wynajmowali pokoje obok siebie. Trzy lata temu zostali parą i postanowili, że nie mogą mieszkać tak blisko, przez ścianę. Pomyśleli, że takie życie jest zbyt proste. Teraz są małżeństwem od ośmiu miesięcy. - Zdecydowaliśmy się zawrzeć związek małżeński, ponieważ małżeństwo daje poczucie stabilizacji, zapewnia większe poczucie trwałości, a zatem i bezpieczeństwa. Małżeństwo wydaje się logiczną konsekwencją rozwoju relacji. Nie ukrywamy, że w naszej decyzji o ślubie znaczenie miały też tradycja i kultura, a w szczególności aspekt religijny – tłumaczą Małgosia i Iwo.
Ważne dla nich było również to, że ich wolę bycia razem aż do śmierci mogli wyrazić publicznie na oczach świadków, w obecności swoich rodzin i przyjaciół przed Bogiem. Ich zdaniem taka deklaracja, przysięga pieczętuje związek, ma pewną moc, a ci, którzy ją składają w obecności innych osób, robią to dlatego, że traktują związek poważnie. - Znamy różne pary, osoby żyjące w małżeństwie, a także osoby żyjące w wolnych związkach. Mam takie spostrzeżenie, że osoby, które decydują się żyć ze sobą na tzw. „kocią łapę”, z jakąś dziwną niepewnością mówią, że „po co nam ślub?, przecież to się może rozpadnie”. I to mnie zastanawia, bo te osoby mówią to w taki sposób, jakby to rozstanie zakładały, jakby było ono jedynie kwestią czasu. Takie mam wrażenie. I że te osoby się boją – zauważa Małgosia. - Biorąc ślub oczywiście nie wiedzieliśmy, czy małżeństwo przetrwa, ale mimo tej niewiedzy nie zakładaliśmy, że się rozpadnie. Zamieszkaliśmy razem po ślubie mając nadzieję, że tak już pozostanie – wyjaśniają młodzi. Ważne było dla nich to, że od chwili zawarcia małżeństwa formalnie i materialnie tworzą wspólnotę, posiadają wspólne rzeczy.
- Budujemy naszą teraźniejszość i przyszłość wspólnie - nie każdy dla siebie samego, ale już dla siebie nawzajem. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy teraz mieli rozdzielać nasze rzeczy i kłócić się, co jest czyje. Naszym zdaniem tworzenie małżeństwa i rodziny daje większą stabilizację i bezpieczeństwo dzieciom – podkreśla Małgosia. - My chcemy naszym dzieciom to dać. Po to wzięliśmy ślub – dodają razem.
Renata Jurowicz
Komentarze
Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!