TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 03:21
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Druga młodość w Kościele

Druga młodość w Kościele

seniorzy

Pani Zofia i pan Jerzy nie wyobrażają sobie życia bez wspólnych wyjazdów na Lednicę Seniora. Do dzisiaj zachowali gazetkę, z której dowiedzieli się o tym spotkaniu

Nie potrafią usiąść w fotelu z pilotem od telewizora i nic nie robić, tylko przerzucać kanały wypatrując seriali. Za to można ich zobaczyć na Polach Lednickich, Mszy Świętej w parafialnym kościele, na spotkaniach grup charyzmatycznych, kobiet katolickich, kółek różańcowych i charytatywnych. Chcą pomagać innym i być bliżej Boga.

Piszę te słowa nie o ludziach młodych, lecz o seniorach, choć Polacy narzekają, że Panu Bogu starość się nie udała. A zmiany ostatnich kilkunastu albo nawet dwudziestu lat usunęły seniorów w cień. Dalej twierdzą, że starość równa się biedzie i chorobom, że to tylko samotność i cierpienie za zamkniętymi drzwiami mieszkań. Na szczęście są też tacy, którzy mają już sporo lat życia za sobą, ale są młodzi duchem i nadal kochają nie koncentrując się na sobie. A radością i zapałem potrafią przewyższyć nawet młodych.

Blisko Boga i ludzi

- Mam czwórkę dzieci, dziewięcioro wnuków i dwóch prawnuków, a trzecia prawnuczka jest w drodze. Urodzi się w listopadzie - zdradza mi siedemdziesięcioletnia pani Janina Guździoł z Wierzbna. Na czas rozmowy oderwała się na chwilę od pracy w parafialnej grupie charytatywnej, bo to właśnie jest dzień wydawania darów dla potrzebujących w ich parafii. Wszystkie panie z grupy, w tym kilka seniorek, mają ręce pełne roboty. Kto choć raz organizował taką akcję, wie jak wiele potrzeba na to czasu, sił i zapału. Ale na tym nie koniec.
- Teraz na niedzielę przygotowujemy pożegnanie lata, czyli festyn dla dzieci na zakończenie wakacji i tak od kilku lat. Wszystkie pieczemy pączki, przygotowujemy słodycze, lody i kiełbaski, do tego oczywiście zabawy – opowiada dalej pani Janka. W ciągu całego roku coś się dzieje. Nie jest ważne, czy to czas świąt Bożego Narodzenia, Wielkanocy, czy zwykły dzień, zawsze można pomóc potrzebującym.

Pani Janinie wystarcza jeszcze czasu i sił na zaangażowanie w kole gospodyń. - Najpierw od założenia koła w 1965 roku byłam skarbniczką, teraz od 1980 roku jestem jego przewodniczącą. Tu też bez przerwy działamy – dzieli się swoimi doświadczeniami pani Guździoł. Czasami pojawiają się w jej głowie myśli, że mogłaby zastąpić ją jakaś młodsza osoba, ale to tylko przez chwilę, bo trudno jej to wszystko zostawić.

Tak jak pani Janinie, seniorom sił do działania na pewno dodaje modlitwa i kontakt z Chrystusem. Są tacy, którzy codziennie modlą się na Różańcu przesuwając w palcach paciorki, jak sznur do nieba. - Jestem też zelatorką Kółka Różańcowego. Mam wszystkie członkinie, czyli dwadzieścia. Gdy któraś umrze, to trudno znaleźć kogoś na jej miejsce, ale zawsze mi się udaje i ktoś dołączy – przyznaje pani Guździoł. Jej życie, jak życie wielu seniorów jest znakiem, że w każdym wieku można być blisko Kościoła. Są blisko, ale czy Kościół w duszpasterstwie dostrzega seniorów? Pani Janina twierdzi, że na pewno. W parafii są organizowane Dni Chorego, specjalne spotkania opłatkowe i inne uroczystości. - Jeśli seniorzy chcą, to zawsze mogą z tego korzystać, tylko żeby chcieli przyjść albo ktoś im w tym pomógł – mówi. - Na stare lata człowiek częściej idzie do kościoła na Mszę św., czy nabożeństwo, przecież kościół mamy tak blisko. Wydaje mi się, że w okresie wakacyjnym powinno być więcej dorosłych i dzieci w kościele. Czasem człowiek boleje, kiedy na co dzień idzie do kościoła, a tam jest tylko osiem, dziewięć osób – zauważa. Dla niej to coś najnormalniejszego w świecie, że stara się być co dzień na Mszy Świętej. - Tylko jak zacznie się szkoła, to w poniedziałki rano nie mogę iść na Mszę św., bo trzeba wnuki „wyposażyć” do szkoły, kiedy dzieci idą do pracy – kończy. I trzeba przyznać, że czasami i w niektórych miejscowościach, gdyby nie seniorzy, Msza św. na co dzień byłaby odprawiana właściwie w pustym kościele. Oni są darem, bo często dbają, by wnuki, prawnuki chodziły do kościoła i uczą ich pacierza. Świadectwem swojego życia starają się przekonać młodych, by zawarli sakramentalny związek małżeński, ochrzcili dzieci i dobrze je wychowali.

seniorzy

Pani Janka działa aktywnie w parafialnych grupach i wspólnotach w Wierzbnie

Lednica razy dziesięć

Właśnie zaczyna się wrzesień, miesiąc, w którym seniorzy z całej Polski wyruszają na Pola Lednickie pod Bramę Rybę zaproszeni przez dominikanina ojca Jana Górę. Mają wspólnie wielbić Boga i umacniać swoją wiarę, bo wkrótce jubileusz 1050-lecia chrztu Polski. Do tej uroczystości na Polach Lednickich przygotowują się młodzi i seniorzy. Program spotkań jest trzyletni, bo są trzy Osoby Trójcy Świętej - Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty. Chodzi o to, by w 2016 roku wkroczyć umocnionym w wierze. Obecny rok przeżywamy pod hasłem -  „W imię Ojca”. 

Na to spotkanie 7 września już teraz cieszą się seniorzy z Ostrowa Wielkopolskiego i nie tylko. Niedawno przeczytałam ogłoszenie w ostrowskiej konkatedrze o organizacji wyjazdu na spotkanie lednickie. Na dodatek okazało się, że sprawę w swoje ręce wzięła seniorka. - Dlaczego organizuję w kościele wyjazd seniorów na Lednicę? - zastanawia się pani Zofia Ziętek. - Jestem we wspólnocie Odnowy w Duchu Świętym działającej przy konkatedrze. Mam 64 lata, więc też już jestem seniorką. Wiele lat temu, kiedy oglądałam transmisję ze spotkania młodzieży na Polach Lednickich moje serce zabłysło, chciałam tam też być i doświadczyć takiej radości ze wspólnego uwielbienia Boga – wspomina pani Zofia i pokazuje mi z mężem gazetkę, która jakiś czas temu trafiła w ich ręce. - Bóg spełnił moje pragnienie. Kiedy dziewięć lat temu na Jasnej Górze na czuwaniu modlitewnym młodzież rozdawała gazetkę lednicką, doznałam olśnienia. Ojciec Góra z młodzieżą zaprosił na pierwszą sobotę września seniorów na spotkanie modlitewne. Poczułam, że to było wyraźne zaproszenie dla mnie – mówi pani Ziętek i głęboko wierzy, że Bóg naprawdę spełnia nasze marzenia i bardzo nas kocha. - Pojechaliśmy wspólnie, grupą seniorów z konkatedry. W tym roku będziemy tam po raz dziesiąty. To taki nasz mały jubileusz – dodaje. Pani Zofia ufa, że to Bóg zaprosił ją najpierw do wspólnoty, odmłodził jej serce, a potem posłużył się nią, aby inni doświadczyli osobistej relacji z Bogiem we wspólnocie. Trzy lata temu pojawił się pewien problem związany z wyjazdem na Lednicę. W drugim autobusie pozostały wolne miejsca. - W czasie Nowenny prosiłam o pomoc Matkę Bożą i zaprowadziła mnie do pani Ewy, do świetlicy „Boże podwórko” przy konkatedrze. Zaproponowałam jej, że zabierzemy 12 dzieci, tyle ile jest wolnych miejsc. Od tego momentu zawsze jedzie z nami grupa dzieci i modli się o dobry rok szkolny – mówi pani Zofia. Nigdy nie rezygnuje z organizacji wyjazdu na Pola Lednickie, bo zawsze kiedy zbliża się termin spotkania osoby, które już tam kiedyś były mobilizują ją do organizacji kolejnego wyjazdu. A Bóg daje siły i pogodę ducha. Każde spotkanie na Lednicy pozwala im doświadczyć radosnego Kościoła. - Zapraszam wszystkich chętnych, bo seniorzy też potrafią pięknie wielbić Boga lednickimi śpiewami i tańcem – zauważa pani Zofia. Dodam, że zapisy trwają w Biurze parafialnym konkatedry, a pojechać może każdy. 

Tak jak każdy, niezależnie od wieku, mógł wyruszyć na rekolekcje z ojcem Johnem Bashoborą, z których właśnie wrócili państwo Ziętkowie. Pani Zofia przyznaje, że w Kazimierzu zakochała się w Chrystusie jeszcze bardziej i doświadczyła osobistej relacji z Nim. - Bardzo się cieszę, że byłam tam z mężem, bo w czasie rekolekcji o. John ukazał nam, jak mamy w starszym wieku nawzajem się cenić i otaczać miłością. Doświadczyliśmy tam wielkiej łaski – mówi pani Zofia i chwali męża, który ją wspiera we wszystkich działaniach. Pan Jerzy przyznaje, że rzeczywiście wszędzie jeździ z żoną. A w domu wspólnie modlą się i rozważają słowo Boże. Starają się też pomagać w swojej parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej. - Lubię coś robić dla innych ludzi, bo wtedy Bóg daje wielką radość życia i uskrzydla – przyznaje pani Zofia.

Mocni wiarą

Wiara i Kościół są także ważne dla pani Wacławy Garbacz z Kalisza, przewodniczącej oddziału Związku Kobiet Katolickich. -  Jak dobrze mieć oparcie w Jezusie i Jego Matce. Sama bym sobie nie poradziła – przyznaje pani Wacława. Kościół jest dla niej azylem, kiedy przeżywa życiowe porażki i wtedy, gdy pojawiają się sukcesy. W każdej sprawie prosi o pomoc Matkę Bożą i potem jej dziękuje. Kościół to dla niej także obiekty sakralne i dlatego zastanawia się, czy warto budować nowe, skoro część starych kościołów niszczeje z uwagi na brak środków finansowych. - Co jeszcze zmieniłabym w Kościele? - zastanawia się pani Garbacz. - Działania medialne Kościoła. Wydaje mi się, że potrzebna jest grupa duchownych - ekspertów, którzy będą doskonale przygotowani do wystąpień w mediach. Uważam, że obrazu Kościoła nie mogą budować duchowni wprowadzający zamęt wśród wiernych – wyjaśnia Kaliszanka wspominając czasy, kiedy ludzie bojąc się o swoje kariery ukrywali swoją wiarę. - Dzisiaj robią to z lenistwa lub małej wiedzy religijnej. Osobiście nigdy nie zapierałam się swojej wiary i o dziwo nie przeszkadzało mi to w karierze zawodowej, a w życiu wiara mnie zawsze bardzo wzmacniała – dodaje seniorka.

Mocni wiarą seniorzy przekonują, że trzeba i można (jak napisał Jan Paweł II w liście poświęconym problemom starzenia się ludności) „zabiegać o to, aby każda chwila ludzkiej egzystencji przeżyta została w pełni i z godnością”. I wtedy, kiedy jest się młodym i kiedy jest się seniorem. Tak jak panie Janina, Wacława, Zofia, czy pan Jerzy. Bo można mieć sześćdziesiąt, siedemdziesiąt i więcej lat, i być młodym duchem, zakochanym w Jezusie, mieć młode i radosne serce i dzielić się tym z innymi w Kościele. I jak niedawno zauważyła jedna z młodych redakcyjnych koleżanek - można mieć dwadzieścia albo dwadzieścia kilka lat i ciągle narzekać na wspólnotę Kościoła, a nawet ogólnie na wszystko, po prostu być „starym” wewnętrznie pomimo młodości. Bo zdarzają się młodzi starzy i seniorzy młodzi. Ci ostatni są darem, bez seniorów Kościół w Polsce na pewno nie byłby taki, jaki jest.

Tekst i foto Renata Jurowicz

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!