TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 12:21
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Droga krzyżowa z osadzonymi

Droga krzyżowa z osadzonymi

W piątek, 26 marca wierni z parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego wraz osadzonymi w kaliskim oddziale zamkniętym uczestniczyli w Drodze krzyżowej wokół więziennych murów.
Rozważania do Drogi krzyżowej zaproponowali skazani z OZ zainspirowani zeszłoroczną Drogą krzyżową w Watykanie, wykorzystując także część rozważań z tychże przemyśleń. Dziewięć osób przygotowało rozważania męki naszego Pana Jezusa Chrystusa, odnosząc je do swojego życia.
- Rozważanie Kalwarii zza krat jest wyrazem wiary, że całe życie może się rozegrać w ciągu kilku chwil, jak to się stało z dobrym łotrem. Wystarczy wypełnić te chwile prawdy: skruchą za popełnione winy, przekonaniem, że śmierć nie jest dana na zawsze, pewnością, że Chrystus jest niewinny i niesprawiedliwie wyśmiany. Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy, gdyż również w mrokach więzień rozbrzmiewa pełna nadziei wieść: „Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego” (Łk 1, 37). Jeśli chwyci się Go za rękę, to ktoś, kto był w stanie dopuścić się najbardziej odrażającej zbrodni, będzie mógł stać się uczestnikiem najbardziej nieoczekiwanego zmartwychwstania – stwierdza ks. kanonik Jarosław Kołodziejczak, proboszcz parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Kaliszu - Szczypiornie.
- Mam na imię Marcin, mam 40 lat. W więzieniu przebywam prawie 21 lat - zabiłem człowieka z zimną krwią, z premedytacją. Nie ma dnia żebym nie żałował tego, co zrobiłem. Sam siebie za to nienawidzę. Ale nie jestem złym człowiekiem. Jest we mnie dużo dobra, miłości, empatii. Chciałbym dostać drugą szansę. Gdybym mógł cofnąć czas na pewno bym tego nie zrobił, a nawet zamieniłbym się z Przemkiem miejscami. Nie potrafię o tym zapomnieć, to do mnie często wraca. Wiem, że ludzie mnie skreślają. Widzą we mnie tylko to, co zrobiłem prawie 21 lat temu, a ja naprawdę nie jestem potworem. Panie Jezu, mimo głośnych okrzyków, które nas rozpraszają, dostrzegamy Cię w tłumie tych, którzy wrzeszczą, że powinieneś zostać ukrzyżowany. I może wśród nich jesteśmy również my, nieświadomi zła, które możemy być w stanie wyrządzić. Ze swoich cel chcemy modlić się do Twego Ojca za tych, którzy tak jak Ty są skazani na śmierć i za tych, którzy wciąż chcą być zastąpieni na Twoim sądzie ostatecznym - usłyszeliśmy wyznanie jednego z osadzonych przy pierwszej stacji. Przy kolejnej zaś Mateusz, który został skazany na rok więzienia za kradzieże, wyznał, że na wolności czekają na niego najważniejsze osoby - narzeczona, syn i córka, która niedługo się urodzi.
- Po wyjściu na wolność chcę stworzyć z nimi prawdziwą rodzinę. Chcę wziąć na ramiona swój krzyż i dalej iść przez życie jako uczciwy mąż i ojciec, ciesząc się rodziną, której sam nigdy nie miałem - mówił dalej młody tata. Natomiast Feliks przy trzeciej stacji, z bólem serca wyznał, że to był jego pierwszy upadek. - Dopuściłem się oszustwa. W chwili kiedy popełniałem to przestępstwo nie zdawałem sobie sprawy z konsekwencji jakie ono ze sobą poniesie. I nie mam tu na myśli siebie, ja ponoszę zasłużoną karę za to, co zrobiłem, myślę o cierpieniu jakie sprawiłem mojej żonie, synowi, wnukom. Oni niczym sobie na to nie zasłużyli. Panie Jezu, Ty także doświadczyłeś upadku, ufam, że dasz mi siły, abym się podniósł i wskażesz drogę, abym miał szansę na naprawę krzywd, które wyrządziłem – mówił osadzony Feliks.
Kolejne stacje odkrywały kolejne ludzkie tragedie, wydarzenia, o których chcieliby zapomnieć, a najlepiej gdyby w ogóle ich nie było. Bo jak usłyszeliśmy przy czwartej stacji, łzy w więzieniu mają smak porażki i samotności, wyrzutów sumienia i braku zrozumienia. O czym mówił kolejny z osadzonych przy stacji XIV. - W zakładzie karnym przebywam od 2017 roku. Zostałem skazany jako osoba młodociana na siedem lat za wypadek drogowy pod wpływem alkoholu, ze skutkiem śmiertelnym. Zabiłem człowieka. W tamtym czasie doszło do tragedii w dwóch rodzinach: ofiary wypadku
i mojej. Byłem młody, pogubiony, popełniałem wiele błędów, ale byłem i jestem świadomy, że muszę ponieść konsekwencje przestępstwa, które popełniłem – wyznał szczerze Andrzej.
Niewątpliwie ta Droga krzyżowa była inna niż wszystkie, po jednej stronie ludzie odcięci murem więziennym od codziennego życia, po drugiej żyjący jako wolni, nie skrępowani żadnymi więzami, ale zapewne każdy z nich niesie swój krzyż, każdy idzie Drogą krzyżową w swoim życiu.


Arleta Wencwel

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!