TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 16:08
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Droga do domu Oblubieńca

Droga do domu Oblubieńca?

Obrzędy zaślubin poprzedzały zaręczyny. Sama obietnica małżeństwa nie wystarczała. Zdarzało się nawet, że była niedotrzymywana. Doświadczył tego Dawid, któremu Saul obiecał małżeństwo ze swą córką Merab. Gdy zbliżał się czas zaślubin okazało się, iż została ona wydana za mąż za Adriela z Mecholi (1 Sm 18, 17-19). Inaczej było w przypadku zaręczyn. ?

 


Określały one nie tylko warunki dotyczące małżeństwa. Tu obietnica była wiążąca. Po niej narzeczonych odróżniał od małżonków jedynie fakt oddzielnego zamieszkania. Co więcej, według biblijnego, prawodawstwa fakt zaręczyn niósł za sobą bardzo istotne konsekwencje. Pierwszą z nich było zobowiązanie do wierności. Jeśli narzeczona w sposób dobrowolny zdradziła swego narzeczonego to takie zachowanie karano bardzo okrutną śmiercią, jaką było ukamienowanie. Dotyczyło to wiarołomnej narzeczonej, jak i mężczyzny, który był sprawcą zdrady (Pwt 22, 23). Inny przepis mówił, iż młody człowiek po zaręczynach był zwolniony z obowiązku wyruszania na wojnę, dopóki nie wprowadził narzeczonej pod dach swojego domu – co równało się obrzędowi zaślubin (Pwt 20, 7). Jak długo czekano od zaręczyn do zaślubin? Na to pytanie trudno precyzyjnie odpowiedzieć. Dla patriarchy Jakuba miało być to siedem lat (Rdz 29, 15-21). Dawid dokonał bohaterskich czynów przed wyznaczonym dniem małżeństwa (1Sm 18, 26-27). Natomiast w przypadku Tobiasza i Sary ślub nastąpił zaraz po podjęciu definitywnych obietnic dotyczących wspólnego życia (Tb 7, 9-16).

Pierścień i wierność
Najprawdopodobniej decyzję o trwaniu ścisłego narzeczeństwa, które stanowiło bezpośrednie przygotowanie do małżeństwa, pozostawiano w gestii przyszłych małżonków i ich rodzin. Jako zewnętrzny znak zawartych zaręczyn narzeczony wręczał swej oblubienicy pierścień, lub inny drogocenny podarunek. Niekiedy sporządzano pisemny dokument. Od tej chwili przyszły mąż, na mocy Prawa Mojżeszowego, mógł żądać od swej narzeczonej wierności i domagać się zadośćuczynienia, jeśli jego honor zostałby w jakikolwiek sposób naruszony. W tym kontekście nie dziwi nas zachowanie św. Józefa, który po zaręczynach (nie mieszkał jeszcze pod jednym dachem z Maryją) stwierdza fakt brzemienności swej Oblubienicy i zamierza ją potajemnie oddalić.
Pośród różnych narodów zamieszkujących starożytny Bliski Wschód w dniu ślubu pan młody przeprowadzał się do domu panny młodej. W przypadku biblijnego Izraela postępowano odwrotnie. To oblubienica wprowadzała się do domu swego oblubieńca. Temu momentowi nie towarzyszyły żadne ceremonie religijne, choć w małżeństwie jednoznacznie widziano zamysł Boga.

Bez obowiązkowych dokumentów
Biblia nie wspomina również o zwyczaju spisywania jakichkolwiek dokumentów w dniu ślubu. Samo wydarzenie było słowem wiążącym obie strony. Jednak znamy żydowskie kontrakty małżeńskie pochodzące z V w. przed Chr. Zawierały one najczęściej krótkie stwierdzenie małżonka: „Ona jest moją żoną, a ja jestem jej mężem od dziś na zawsze”. Warto też zaznaczyć, iż starożytny Kodeks Hammurabiego pochodzący z XVIII w. przed Chr. mówił: małżeństwo zawarte bez kontraktu jest nieważne. Czy Hebrajczycy nie stosowali tej zasady, czy też traktowali ją jako oczywistą? Teksty biblijne w tym wypadku milczą. Póki archeolodzy nie odnajdą pozostałości takich dokumentów możemy poruszać się jedynie w przestrzeni domysłów.
Dzień zaślubin stanowił święto. Podkreślał to strój młodej pary. Narzeczony, zależnie od swego stanu majątkowego, zdobił swe skronie koroną lub wieńcem z kwiatów. Zakładał ozdobne szaty z najdroższych materiałów. Miał wyglądać jak król. Podobnie było w przypadku narzeczonej. Jej włosy ozdabiano szlachetnymi kamieniami. Twarz upiększano najlepszymi kosmetykami. Ślubne stroje kobiet niekiedy były tak cenne, iż przekazywano je z pokolenia na pokolenie. Bywało też, iż ubożsi ludzie musieli zadowolić się jedynie pożyczeniem odpowiednich szat. Odświętny strój był wymagany także od gości. Ten, kto naruszał te reguły mógł zostać wyproszony z uroczystości.
Pierwszym aktem zaślubin była uroczysta procesja do domu panny młodej. Orszak wyruszał po zmierzchu. Pan młody udawał się do swej narzeczonej w asyście przyjaciół. Towarzyszyli mu muzykanci i śpiewacy. Ponieważ szybko zapadały ciemności drogę rozświetlano pochodniami lub lampkami oliwnymi. Na głos nadchodzącego orszaku oblubienica wychodziła naprzeciw swego oblubieńca. I jej towarzyszyły przyjaciółki z lampkami oliwnymi. Były one niewielkie. Zazwyczaj mieściły się w dłoni. Niekiedy trzeba było mieć ze sobą zapas oliwy, by ich światło nie zgasło. Wspomina o tym Jezus w przypowieści o pannach mądrych i głupich. Te ostatnie nie przewidziały, iż przyjście oblubieńca może się opóźnić i zapomniały przygotować zapasu oliwy. Stąd ich lampy szybko stały się bezużyteczne (Mt 25, 113). Po spotkaniu narzeczonych entuzjazm uczestników wzmagał się. Z głośną muzyką i śpiewem wyruszali do domu poślubionych. Tu rozpocznie się weselna uczta.

Błogosławieństwo i radość
Niektóre zwyczaje bliskowschodnie wskazują, iż tam wpierw zasłaniano twarz narzeczonej – odtąd będzie mógł oglądać ją tylko jej małżonek. Z czasem wśród Żydów utarł się obrzęd wprowadzenia pary młodej pod baldachim, gdzie rabin wypowiada nad nimi błogosławieństwo. Po nim pan młody rozbija szklane naczynie - to wyraz żalu z racji zburzenia Jerozolimy przez Rzymian (weselnicy pilnie obserwują ten gest: kto nie rozbije naczynia za pierwszym razem będzie zapewne pantoflarzem).
Obrzęd wesela wiąże się z obfitym posiłkiem. Nie może na nim zabraknąć wina – znaku Bożego błogosławieństwa i radości. Ponieważ jest to święto małżonków, potrzeba kogoś, kto będzie czuwał nad przebiegiem całego spotkania. Kogoś, kto będzie dbał o to, by podano odpowiednie potrawy i napoje. Tym kimś był starosta weselny. Troszczono się, by dla nikogo nie zabrakło poczęstunku i nic nie zakłóciło odświętnego charakteru uroczystości. Zazwyczaj świętowano wesele około tygodnia, choć całe trzydzieści dni od chwili zaślubin nazywano dniami wesela. Jak przekazuje nam św. Jan Apostoł, to właśnie podczas wesela w Kanie Galilejskiej Jezus dokonał pierwszego znaku (cudu),  przemieniając wodę w wino (J 2,1-12). Ale dokonał też czegoś ważniejszego: związek dwojga ludzi uczynił sakramentem – znakiem miłości Boga wobec człowieka.

Tekst i foto ks. Krzysztof P. Kowalik?

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!