TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 13:36
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Dni wielkiej łaski

Dni wielkiej łaski

„Podróż z Kuby do Stanów Zjednoczonych Ameryki miała wymiar symboliczny, mostu, który dzięki Bogu jest odbudowywany. Bóg zawsze chce budować mosty; to my stawiamy mury! A mury padają, zawsze!” - takie między innymi słowa papieża Franciszka znalazły się w jego własnym omówieniu pielgrzymki na Kubę i do USA. 

Myślę, że te słowa doskonale oddają nie tylko treść tej ważnej wizyty, ale również całego pontyfikatu: wraz z Bogiem budować mosty i unikać murów, które my z taką łatwością, a czasem i zawziętością, stawiamy. W poprzednim numerze omówiliśmy pokrótce papieskie spotkania na Kubie. Teraz chciałbym subiektywnie podkreślić niektóre aspekty i słowa papieża Franciszka, których byliśmy na odległość świadkami w Stanach Zjednoczonych. 

Waszyngton i niezbywalne prawa

Zaczniemy ponownie od słów samego Franciszka: „W Waszyngtonie spotkałem się z przedstawicielami władz politycznych, zwykłymi ludźmi, biskupami, kapłanami i osobami konsekrowanymi, najuboższymi i zepchniętymi na margines. Przypomniałem, że największym bogactwem tego kraju i jego mieszkańców jest jego dziedzictwo duchowe i etyczne. Chciałem w ten sposób zachęcić do rozwijania konstrukcji społecznej w wierności jej zasadzie podstawowej, a mianowicie, że wszyscy ludzie stworzeni są przez Boga równymi i obdarzeni niezbywalnymi prawami, takimi jak prawo do życia, do wolności i dążenia do szczęścia”.

Papież Franciszek już na samym początku pobytu w Waszyngtonie podczas powitania upomniał się o uwzględnienie najgłębszych obaw amerykańskich katolików oraz ich prawie do wolności religijnej. Zaznaczył, że wolność jest jedną z najcenniejszych rzeczy, jakie posiada Ameryka, a wszyscy są wezwani, aby być czujni, właśnie jako dobrzy obywatele, aby zachować i bronić tej wolności od wszystkiego, co by jej groziło lub ją przekreślało”. Podkreślił także, że przybył do USA, aby wesprzeć „instytucje małżeństwa i rodziny w tym krytycznym momencie historii naszej cywilizacji”. 

W spotkaniu z biskupami Ojciec Święty podziękował im za męstwo, z jakim stawili „czoła mrocznym wydarzeniom w waszym Kościele, nie bojąc się samokrytyki, ani nie szczędząc upokorzeń i wyrzeczeń, nie ulegając lękowi ogołocenia się z tego, co drugorzędne, aby odzyskać autorytet i zaufanie potrzebne sługom Chrystusa, jak tego oczekuje wasz wyjątkowy lud”. Przypomniał im także: „Jesteśmy biskupami Kościoła, pasterzami ustanowionymi przez Boga, aby paść Jego owce. Nasza największa radość to być pasterzami, niczym innym, jak właśnie pasterzami o niepodzielnym sercu, składającymi nieodwracalnie dar z samych siebie. Trzeba strzec tej radości, nie pozwalając, aby nam ją skradziono”.

Podczas Mszy Świętej kanonizacyjnej żyjącego w XVIII wieku hiszpańskiego franciszkanina Junipero Serry, który działał na terenie dzisiejszej Kalifornii i założył miasto San Francisco, Papież zwrócił uwagę, że duch tego świata zachęca, aby być jak wszyscy, zadowolić się tym, co przychodzi bez trudu i zachęcił, aby odpowiedzieć na takie myślenie orędziem Chrystusa: „Chrześcijanin odnajduje radość w misji: Idźcie do ludzi wszystkich narodów! Chrześcijanin doświadcza radości wypełniając polecenie: Idźcie i głoście Ewangelię! Chrześcijanin znajduje nieustannie nową radość odpowiadając na wezwanie: Idźcie i namaszczajcie!”. Jednocześnie Franciszek zauważył, że misja nie jest owocem doskonale zaplanowanego programu lub podręcznika, dlatego nie trzeba bać się „zagubienia swej drogi”, ale trzeba bać się zamknięcia w sobie, przywiązania do własnego bezpieczeństwa. Lud Boży wie „że zamknięcie w sobie w wielu licznych formach, jakie przybiera jest przyczyną tak wielkiej apatii”. Powinniśmy pamiętać, że jesteśmy spadkobiercami wielu mężczyzn i kobiet, którzy woleli nie być „zamknięci w strukturach dających fałszywe poczucie bezpieczeństwa z przyzwyczajeniami”.

Wracając z bazyliki Niepokalanego Poczęcia papież Franciszek odstąpił od programu, aby odwiedzić zakonnice ze Zgromadzenia Małych Sióstr Ubogich. Ta wizyta ma wielkie znaczenie symboliczne, ponieważ siostry walczą sądownie z administracją Obamy o prawo do wolności religijnej. Reforma ubezpieczeń zdrowotnych Obamy zobowiązuje wszystkich pracodawców do opłacania swym pracownikom pakietu obejmującego m.in. refundację środków wczesnoporonnych, sterylizacji i antykoncepcji. Siostry zajmują się działalnością charytatywną, nie mogą skorzystać z prawa do wyjątku, jakie przysługuje instytucjom zajmującym się wyłącznie kultem. Siostry procesują się na razie bez skutku, ale gest papieża świadczy o poparciu i wywołał wielki rezonans medialny.

Nowy Jork i Jezus na jego ulicach

Tak sam papież podsumował wizytę w Nowym Jorku: „Dane mi było odwiedzić centralną siedzibę Narodów Zjednoczonych i pozdrowić zatrudnione tam osoby. Odbyłem rozmowy z sekretarzem generalnym oraz przewodniczącymi ostatnich Zgromadzeń Ogólnych i Rady Bezpieczeństwa. Przemawiając do przedstawicieli narodów, śladem moich poprzedników ponowiłem poparcie Kościoła katolickiego dla tej instytucji oraz jej roli w promowaniu rozwoju i pokoju, przypominając zwłaszcza konieczność zgodnego i rzeczywistego zaangażowania w troskę o rzeczywistość stworzoną. (…) Modliliśmy się o pokój i braterstwo pod pomnikiem na Ground Zero, wraz z przedstawicielami religii, krewnymi wielu poległych i mieszkańców Nowego Jorku, tak bogatego w różnorodność kulturową. A w intencji pokoju i sprawiedliwości sprawowałem Eucharystię w hali Madison Square Garden”.

Papież Franciszek był pierwszym papieżem, który wystąpił w Kongresie USA i w pewnym sensie jego wystąpienie przypominało wystąpienie Świętego Pawła na Areopagu, który odwołał się do licznych bóstw, które widział u Greków. Papież Franciszek nie odwołał się do bóstw, ale do słynnych Amerykanów, którzy zapisali się w historii tego narodu, a nawet ludzkości. „Trzech synów i córka tej ziemi, cztery osobistości i cztery marzenia: Lincoln - wolność; Martin Luther King - wolność w pluralizmie i odrzuceniu wykluczenia; Dorothy Day - sprawiedliwość społeczna i prawa osób; i Tomasz Merton - zdolność do dialogu i otwartość na Boga(...). Naród może być uznany za wielki, kiedy broni wolności, podobnie jak czynił to Lincoln; kiedy krzewi kulturę, która pozwala ludziom «marzyć» o pełnych prawach dla wszystkich swoich braci i sióstr, jak starał się to czynić Martin Luther King; kiedy dąży do sprawiedliwości i stara się o sprawy uciśnionych, jak czyniła to swoim niestrudzonym działaniem Dorothy Day, będącym owocem wiary, która staje się dialogiem; i sieje pokój w kontemplacyjnym stylu Tomasza Mertona” .

W przeciwieństwie do św. Pawła, papież Franciszek za swoje przemówienie zebrał liczne brawa, zwłaszcza kiedy mówił o rodzinie, która powracała, jak refren podczas całej podróży. 

Wystąpienie na Kapitolu było najbardziej oczekiwane przez media, ale Franciszek nie zapomniał również o tych, którzy są na drugim końcu wektora potęgi i znaczenia, a mianowicie bezdomnych, z którymi spotkał się w katedrze św. Patryka, a którym powiedział m.in. że „nie możemy znaleźć społecznego czy moralnego usprawiedliwienia, żadnego usprawiedliwienia dla braku dachu nad głową. Jest wiele niesprawiedliwych sytuacji, ale wiemy, że Bóg cierpi wraz z nami, doświadczając ich u naszego boku. On nas nie opuszcza”.

W tej samej katedrze Franciszek spotkał się z kapłanami i osobami konsekrowanymi. Zaprosił ich do przeżywania swojego powołania w radości i oparcia swej duchowości na dwóch filarach: wdzięczności i pracowitości. Przypomniał, że to właśnie „radość mężczyzn i kobiet, którzy kochają Boga, przyciąga do Niego innych. Kapłani i zakonnicy są powołani, aby w swoim powołaniu znajdować i promieniować trwałym zadowoleniem. Radość wypływa z wdzięcznego serca. Zaprawdę, wiele otrzymaliśmy, tak wiele łask, tak wiele błogosławieństw, i tym się cieszymy. Warto będzie przemyśleć na nowo swoje życie z łaską pamięci (…). Kiedy już zdamy sobie sprawę, jak dużo Bóg nam dał, to życie pełne poświęcenia, pracy dla Niego i dla innych, staje się uprzywilejowanym sposobom odwzajemnienia się za Jego wielką miłość”. Papież przestrzegł przed mierzeniem pracy duszpasterskiej kategoriami biznesowymi: wydajnością, dobrym zarządzaniem czy sukcesem zewnętrznym. „Prawdziwa wartość naszego apostolstwa jest mierzona wartością, jaką ma ona w oczach Boga”.

W Nowym Jorku Franciszek zwrócił się również do Zgromadzenia Ogólnego ONZ, co nie jest nowością, bo byli tutaj również inni papieże, ale ponieważ rozpoczynał się światowy szczyt, na którym ustalano plany rozwoju na najbliższych 15 lat, obecnych było ponad 60 prezydentów i premierów, co jest rzadkością. ONZ jest w głębokim kryzysie i dlatego pragnę podkreślić słowa papieża Franciszka, które wzywały do wyjścia poza deklaracje, do czego niestety ogranicza się od lat działanie tego gremium: „Nie wystarczają jednak uroczyście podjęte zobowiązania, choć niewątpliwie stanowią niezbędny krok w kierunku rozwiązania problemów... Świat stanowczo domaga się od wszystkich rządzących woli skutecznej, praktycznej, stałej, wyrażającej się w konkretnych krokach i bezpośrednich środkach służących ochronie i poprawie stanu środowiska naturalnego oraz jak najszybszemu przezwyciężeniu zjawiska wykluczenia społecznego i ekonomicznego. Ich smutnymi konsekwencjami są między innymi handel ludźmi czy organami ludzkimi, wykorzystywanie seksualne chłopców i dziewcząt, praca niewolnicza, w tym prostytucja, handel narkotykami i bronią, terroryzm i międzynarodowa przestępczość zorganizowana. Musimy zadbać, aby nasze instytucje były naprawdę skuteczne w walce z tymi plagami”.

Podczas modlitwy w ramach Spotkania Międzyreligijnego na Ground Zero papież Franciszek nawiązał do pomnika upamiętniającego ofiary z World Trade Center, w którym „woda płynąca w kierunku pustej jamy przypomina nam o tych wszystkich, których życie padło ofiarą ludzi uważających, że zniszczenie jest jedynym sposobem rozwiązywania konfliktów. Jest to cichy krzyk tych, którzy są ofiarami logiki przemocy, nienawiści i zemsty. Logiki, która może spowodować jedynie ból, cierpienie, zniszczenie i łzy”.

W Madison Square Garden, najbardziej znanej hali sportowej, a także koncertowej Nowego Jorku Ojciec Święty odprawił Mszę dla 18 tys. wiernych, na którą szalenie trudno było się dostać. Szczęśliwcy usłyszeli m.in.: „Nadzieją napełnia nas świadomość, że Jezus wciąż chodzi po naszych ulicach, że jest częścią życia swojego ludu, że jest z nami związany w jednej wielkiej historii zbawienia. Jest to nadzieja, która uwalnia nas od sił popychających nas do izolacji i braku troski o życie innych, o życie naszego miasta. Nadzieja, która uwalnia nas od pustych „połączeń”, od abstrakcyjnych analiz lub rutyny żądnej sensacji. Nadzieja, która nie boi się zaangażowania, która działa jak zaczyn, gdziekolwiek jest nam dane żyć i pracować. Nadzieja, która pozwala nam zobaczyć, nawet pośród smogu, obecność Boga, który nadal kroczy po ulicach naszego miasta”.

Filadelfia i cała Boża miłość w rodzinie

I ponownie podsumowanie Ojca Świętego: „Punktem kulminacyjnym tej podróży było Światowe Spotkanie Rodzin w Filadelfii, gdzie horyzont poszerzył się na cały świat przez, że tak powiem, „pryzmat” rodziny. Rodzina, to znaczy owocne przymierze między mężczyzną a kobietą, jest odpowiedzią na wielkie wyzwanie naszego świata, które jest podwójnym wyzwaniem: rozdrobnienia i umasowienia - dwóch skrajności, które współistnieją i wzajemnie się wspierają oraz wspólnie umacniają konsumpcyjny model ekonomiczny. Rodzina jest odpowiedzią, ponieważ jest komórką takiego społeczeństwa, które równoważy wymiar osobisty i społeczny, a który jednocześnie może być modelem zrównoważonego zarządzania dobrami i zasobami stworzenia. Rodzina jest głównym podmiotem ekologii integralnej, ponieważ jest głównym podmiotem społecznym, zawierającym w sobie dwie podstawowe zasady ludzkiej cywilizacji na ziemi: zasadę komunii oraz zasadę owocności. Humanizm biblijny przedstawia nam następującą ikonę: para ludzi, zjednoczona i owocna, umieszczona przez Boga w ogrodzie świata, aby go uprawiać i strzec”.

Podczas Mszy św. z udziałem biskupów, kapłanów i osób konsekrowanych w katedrze św. Piotra i Pawła papież wiele mówił o zaangażowaniu... świeckich. Przypomniał pochodzącą z Pensylwanii wielką świętą Katarzynę Drexel (1858-1958), misjonarkę pracującą wśród ubogich i ofiar dyskryminacji rasowej. Franciszek przytoczył jej rozmowę z papieżem Leonem XIII na temat misji. Leon XIII zapytał: „A co z tobą? Co zamierzasz zrobić?” i te słowa zmieniły życie Katarzyny, bo przypomniała sobie, że na mocy chrztu świętego otrzymała misję. „A co z tobą?” - z tym pytaniem zwrócił się papież Franciszek do zgromadzonych w katedrze przypominając, że jednym z największych wyzwań stojących przed Kościołem w obecnych czasach jest krzewienie we wszystkich wiernych poczucia osobistej odpowiedzialności za misję Kościoła i umożliwienie im wypełniania ich odpowiedzialności jako uczniów-misjonarzy.

I wreszcie na koniec kilka słów papieża Franciszka z improwizowanego wystąpienia podczas spotkania Święta Rodzin: „Całą miłość, jaką Bóg ma w sobie, całe piękno, jakie Bóg ma w sobie, całą prawdę, jaką Bóg ma w sobie przekazuje rodzinie. A rodzina jest naprawdę rodziną, kiedy potrafi otworzyć ramiona i przyjąć całą tę miłość. Oczywiście raju na ziemi nie ma już tutaj, życie ma swoje problemy, ludzie z powodu przebiegłości szatana nauczyli się dzielić. I cała ta miłość, jaką dał nam Bóg, niemal się zatraca. Staje się to niebawem, w pierwszej zbrodni, pierwszym bratobójstwie. Brat zabija drugiego brata: wojna. Boża miłość, piękno i prawda oraz zniszczenie wojny. Dzisiaj podążamy między tymi dwoma stanowiskami. To do nas należy wybór, do nas należy decyzja, jaką drogą pójdziemy. Ale wróćmy. Kiedy mężczyzna i jego żona pobłądzili i oddalili się od Boga, Bóg nie zostawił ich samymi. Taka była miłość. Taka była miłość, która zaczęła podążać z ludzkością, zaczęła kroczyć z Jego ludem, aż nadszedł czas dojrzały i Bóg dał największy znak Swej miłości: Swego Syna. A gdzie posłał Bóg Swego Syna? Do pałacu? Do jakiegoś miasta? Żeby utworzył przedsiębiorstwo? Posłał Go do rodziny. Bóg przyszedł na świat w rodzinie. A mógł to uczynić, ponieważ ta rodzina była rodziną, która miała serce otwarte na miłość, miał otwarte drzwi. (…) Bóg zawsze puka do drzwi serca. Lubi to czynić. Wkracza do nich od wewnątrz. Ale wiecie co się Jemu podoba najbardziej? Pukanie do drzwi rodzin. I spotykanie rodzin zjednoczonych, rodzin, które się kochają, rodzin, które wychowują dzieci, edukują, prowadzące je naprzód, które tworzą społeczeństwo dobra, prawdy i piękna”.

tekst ks. Andrzej Antoni Klimek
foto Grzegorz Gałązka

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!