TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Kwietnia 2024, 13:35
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Dlaczego ich nie lubią?

Dlaczego ich nie lubią?

Pewna moja znajoma, młoda dziewczyna, nie lubi Radia Maryja ani jej słuchaczy. Kiedy jej pytam dlaczego, odpowiada, że denerwuje ją to, że babcia zawsze słucha tego radia „na cały głos” i ona nie może się skupić na swoich sprawach. Kiedy jej się przyglądam ze zmarszczonym czołem w końcu uśmiecha się i mówi: - No dobra, mogę sobie założyć słuchawki od iPoda. A babcia rzeczywiście, bidulka, zawsze siedzi w domu sama, to chociaż sobie posłucha. Ale u nas w klasie i na „naszej klasie” nikt nie lubi Radia Maryja, bo jest obciachowe 

- A ty choć trochę posłuchałaś, tak przy babci?  - zapytałem.

- No co ty? Radia Maryja?

Zdaję sobie sprawę, że byłoby logicznie ten tekst na temat Rodziny Radia Maryja rozpocząć porządną analizą samego Radia Maryja, a pewnie i zastanowić się nad fenomenem ojca Tadeusza Rydzyka. I mam nadzieję, że już wkrótce takie teksty pojawią się na łamach „Opiekuna” również dlatego, że trzeba wreszcie odkręcić tę brudną manipulację, jakiej dokonano na nas wszystkich i jaka ciągle się dokonuje. Dzisiaj jednak, przy okazji kolejnej pielgrzymki słuchaczy i przyjaciół toruńskiej rozgłośni do św. Józefa w Kaliszu chcę podzielić się kilkoma refleksjami, również osobistymi, które kołatały mi się w głowie, kiedy chodziłem pośród tłumów przy kaliskiej bazylice przyglądając się twarzom i zachowaniom ludzi, głównie starszych, choć nie tylko, oczekujących na rozpoczęcie modlitwy. Bo właśnie wtedy tytułowe pytanie: „Dlaczego ich tak nie lubią?”, a może trafniej byłoby napisać „nienawidzą”, stanęło przede mną z całą stanowczością. No właśnie, dlaczego?

Bodaj dwa miesiące temu Biskup Kaliski dał na to bardzo konkretną odpowiedź opierając się na słowach Jezusa z Ewangelii: „Jeśli świat będzie was nienawidził, pamiętajcie, że wcześniej niż was mnie znienawidził. Gdybyście ze świata byli, świat lubiłby to, co swoje. A że ze świata nie jesteście, lecz to ja was sobie ze świata wybrałem, dlatego świat was nienawidzi” (J 15, 18-19). I pewnie tym cytatem można po prostu zamknąć dyskusję, bo taka jest prawda, że kto wybiera Jezusa nie jest kochany przez świat, ale ja pokuszę się jeszcze o kilka refleksji.

 

Przed kilkoma tygodniami miałem okazję wysłuchać spowiedzi pewnej starszej kobiety, która po wyznaniu swoich bieżących bolączek i trudności powiedziała, że chciałaby też dokonać spowiedzi z całego życia. Bo jak stwierdziła, gdy była młoda to różne rzeczy miała na sumieniu, ale nie zawsze je rozumiała, nie zawsze wyznawała na spowiedzi i choć wie, że Pan Bóg już jej wszystko wybaczył, bo nigdy niczego nie zataiła, to jednak czuje taką potrzebę, żeby to wszystko zebrać razem i w sakramencie pokuty Panu Bogu zostawić. I dokonała ta starsza, prosta kobieta tak głębokiej i mądrej rewizji swojego życia w ciągu kilku minut, że naprawdę języka mi w gębie zabrakło. Zanim więc zdążyłem jej cokolwiek powiedzieć, kobieta wyjaśniła mi, że to z Radia Maryja się tego wszystkiego dowiedziała i nauczyła. Że to dzięki tej rozgłośni wreszcie czuje się świadoma swojej wiary. Podaję ten jeden przykład, ale przecież wszyscy doskonale wiemy, że są może nawet setki tysięcy ludzi, którym Radio Maryja towarzyszy w codziennym cierpieniu, jest jedynym przerywnikiem w ciszy i samotności. Tych zasług nikt Radiu Maryja nie może odebrać. A są kolosalne.

 

Dalszą refleksję chciałbym teraz poprowadzić na... własnym przykładzie. Otóż ja bynajmniej nie byłem entuzjastą Radia Maryja i bacznie uważałem, aby ktoś, broń Boże, za takiego mnie nie uznał. Natomiast, podobnie jak mnóstwo ludzi, właściwie od zawsze bardzo doceniałem tę posługę, o której wyżej wspomniałem, wykonywaną przez toruńską rozgłośnię wobec ludzi chorych i samotnych, całą działalność ewangelizacyjną i katechetyczną, ale nie podobała mi się cała reszta. Czyli co? Mógłbym odpowiedzieć, że cała ta otoczka polityczno – biznesowa, o której ciągle się mówiło. Kto mówił? No, wszyscy mówili. Prawie wszyscy, powiedzmy. I tutaj, uważam, jest pies pogrzebany. Znakomita większość z nas, włącznie ze mną, uległa bardzo zręcznej manipulacji, jak małe dzieci. 

 

Po upadku komunizmu, kiedy obecność chrześcijan i Kościoła, po wcześniejszym zamknięciu w kruchtach i domowych ścianach, zaczęła się w sposób naturalny rozlewać na różne formy i płaszczyzny życia publicznego, rozpoczęły się problemy. W obecności chrześcijaństwa w życiu publicznym zaczęto dopatrywać się największego zagrożenia dla demokracji i modernizacji naszego kraju i chyba nie muszę dziś przypominać, kto był najgorętszym orędownikiem tej tezy, zresztą były to te same środowiska, które tak żarliwie sprzeciwiały się rozliczeniom przeszłości i wyciągały komunistów i zbrodniarzy z politycznego niebytu na salony. Radio Maryja prędko znalazło się na celowniku tego środowiska, które miało olbrzymi wpływ na myślenie Polaków. Doszło do tego, że nawet księża, i o zgrozo, niektórzy biskupi zaczęli uważać Radio Maryja za niebezpieczne. 

 

I tak mamy dzisiaj w zbiorowym postrzeganiu, w przestrzeni medialnej, swoiste rozdwojenie: mamy ojca Tadeusza tego z krwi i kości, czyli charyzmatycznego i niezmordowanego zakonnika, który z niczego stworzył niezależną grupę medialną wokół której powstał jedyny w naszym kraju po Solidarności autentyczny i poważny ruch społeczny; i mamy tego Rydzyka, którego malują jego wrogowie, czyli ich zdaniem największe zagrożenie dla demokracji i postępu, antysemitę, nacjonalistę, twórcę finansowego imperium, który żeruje na naiwności starszych, biednych ludzi, największy problem Kościoła. 

Mamy Radio Maryja, każdy może sobie go posłuchać i poznać proporcje modlitwy, katechezy i problematyki społeczno - politycznej, i mamy medialny obraz Radia tworzony przez przeciwników, według którego, w tym Radiu może się i modlą, ale przede wszystkim nawołują do wieszania Żydów, politykują, a w ogóle to taki obciach, że o czym my tu mówimy: Radio Maryja i wszyscy wiedzą, o co chodzi! Zamknąć, zniszczyć, spacyfikować, póki nie jest za późno. 

I mamy też słuchaczy Radia Maryja, czyli Rodzinę Radia Maryja. Przyglądałem się im uważnie w Kaliszu. Pogodni ludzie, rozmodleni, potrafiący trwać na modlitwie wiele godzin, gotowi wsiąść w autokar i jechać kilkanaście godzin, by spotkać się u św. Józefa czy u Jasnogórskiej Pani, kochający Polskę. I uwielbiający ojca Rydzyka, tak. A to jest jakiś problem? To znaczy, chcę zrozumieć. Jeżeli jeden z polityków uważa, że szef jego partii jest dotknięty geniuszem, innej pani dzieciątko z uśmiechem zasypia w wózeczku, gdy tylko usłyszy głos premiera, jeszcze ktoś inny ubóstwia piosenkarza albo piłkarza, wreszcie gdzieś w parafii mówi się piętnaście wierszyków na powitanie biskupa i nie ma problemu, wszystko normalne. A jak ktoś, nie daj Boże, w ogień by poszedł za zakonnikiem, którego radio może przywróciło go do życia, to jest jakiś problem? Nie sądzę, ale to na pewno ja jestem dziwny. I jest ta druga „Rodzina Radia Maryja”, opowiadana przez jej wrogów: jakieś straszne staruszki, które terroryzują operatorów kamer, tłuką parasolkami ludzi idących do kina na brzydkie filmy, no i w ogóle armia, że strach! Zagrożenie! Nawet hełmów im nie trzeba, bo w tych moherach, to przerażają gorzej niż huzary! Zdelegalizować je! Zabrać im dowody! 

Te drugie wersje, te fałszywe wersje, są z konsekwencją propagowane i przyjmowane niemal bezkrytycznie przez tych wszystkich, którzy nie mają do czynienia z oryginałem. Ba, oni nie chcą mieć do czynienia! Apage

Co z tego, że profesorowi Krzemińskiemu „intelekt stanął dęba”, kiedy po przeprowadzeniu badań socjologicznych okazało się, że nic z tego, co dotychczas twierdził o Radiu Maryja nie było prawdą, do czego nawet musiał się przyznać. Gęba już została dorobiona, żyje swoim życiem oderwanym od rzeczywistości i wielu się stara, by tak już pozostało. A że fakty są inne? Tym gorzej dla faktów.

 

Myślę, że właśnie dlatego ICH nie lubią. Czasem nawet ludzie głęboko wierzący, którzy powinni się cieszyć, że są media, które ewangelizują, nawet jeśli niekoniecznie muszą z nich korzystać, są tak przesiąknięci tą medialną mistyfikacją, że z góry przekreślają Radio Maryja i wszystko, co wokół niego. 

Jedynym sposobem na przełamanie tego dualizmu jest sięgnięcie do źródła. Posłuchać i wyrobić sobie zdanie samemu, a nie pozwalać, żeby ktoś to robił za nas. Spotkać się ze słuchaczami RM, porozmawiać, może w kolejny pierwszy czwartek miesiąca u św. Józefa. A w ogóle trzeba się zastanowić, ile mamy w naszym kraju mediów, które nie poddają się politycznej poprawności i mają odwagę mówić prawdę, bronić życia, bronić księży i tradycji?

Osobiście słucham Radia Maryja dość często, zwłaszcza w samochodzie, szczególnie audycji mówionych (na innych częstotliwościach leci głównie pop-sieczka) i sporo się dowiaduję rzeczy, których gdzie indziej nie usłyszę. Po katastrofie smoleńskiej doceniam to jeszcze bardziej. Ojca Tadeusza spotkałem wielokrotnie u św. Józefa. Czasem mnie denerwuje, że proszony o wypowiedź nie zawsze jest konkretny, nie potrafi utrzymać wątku, ale nigdy nie widziałem go nie w humorze, zawsze uśmiechnięty, zawsze radosny, dobre słowo dla każdego. Zawsze chce śpiewać! Zawsze podkreślający swoich współbraci redemptorystów. Zawsze „Alleluja i do przodu”. Czy popełnia błędy? Na pewno. Ale dokonał czegoś wielkiego, czego nawet cały Episkopat nie był w stanie dokonać. Takich rzeczy nie robią przeciętniacy, tylko Boży szaleńcy. I ludzie, którzy tworzą Rodzinę Radia Maryja intuicyjnie to wyczuwają, dlatego trwają przy ojcu Rydzyku, bo wierzą, że z nim trwają przy Bogu i Ojczyźnie.

ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!