TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 17:55
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Cofnąć się, aby iść naprzód - Dzieło biblijne im. Jana Pawła II

Cofnąć się, aby iść naprzód

ks. Jerzy

Po tej nocy wszystko wydawało się być oczywistym. Egipt stał się przeszłością, zamkniętym rozdziałem. Jego budowle i mieszkańcy pozostały za plecami maszerujących Hebrajczyków. I choć pustynia, w stronę której zmierzali była nieznana i tajemnicza, to nie było tam ludu, który zniewalał i niszczył ich życie.

Przed nimi otwierała się nowa ziemia, przestrzeń tajemnicza i bezmierna jak wolność w stronę której zmierzali. Wolność, która była dla nich nieznana tak jak pustynia. Przecież każdy z wędrujących, poczynając od Mojżesza narodził się w niewoli. Nikt nie wiedział co znaczy mieć swoją własną ojczyznę, ziemię, dom, móc decydować o swym życiu. Teraz ta niezwykła rzeczywistość otwierała się przed nimi. Była piękna jak niezwykle piękną potrafi być pustynia. Ale niosła też ze sobą wiele trudów i zmagań, o czym jeszcze nie wiedzieli. Choć wolność została im dana, to o jej utrzymanie przyjdzie im zmagać się i walczyć. Będą musieli pokonać wielu wrogów i przeciwności oraz zmierzyć się z tym najtrudniejszym przeciwnikiem jakim jest własne wnętrze. Jednak teraz w tę drogę szli z ufnością. Przecież Bóg okazał im swoją potęgę. Stało się tak, jak zapowiedział Mojżesz. On zaś szedł na ich czele drogą ku ziemi obiecanej, ku nowemu życiu. Ów bezmiar radości wypełniał równeż serce Mojżesza. Pamiętał jak sam pośród piasków i skał pustyni odnalazł swoje życie, zrozumiał samego siebie, spotkał Boga i stał się wolnym. Teraz tą samą drogą prowadził swych braci i siostry. Wiedział ile kosztowało go wyprowadzenie ich na ten szlak wytyczony głosem Boga. Ile razy musiał cierpieć z powodu buntów i sprzeciwów. Był wtedy zawsze sam. Mógł się zdać jedynie na Boga, a czasem liczyć na wsparcie Aarona. W kolejnych próbach czuł się przegranym. Wszystko wydawało się na nic. A teraz razem z Izraelitami rozpoczynał drogę, którą przed wiekami Bóg nakreślił jego przodkom: Abrahamowi, Izaakowi, Jakubowi. Opowiadania krążące po izraelskich domostwach w Egipcie, które wydawały się jedynie słowami powtarzanymi od wieków, teraz stawały się rzeczywistością. Słowa dawniej wydawały mu się kruche, ulotne i słabe. Jednak obecnie poznał ich moc. One kruszyły mury i kajdany niewoli.

Kruchość planów
Kiedy tak myślał nad przeszłością przez jego serce przebiegła tajemnicza siła. W głębi duszy rozległ się głos. Znał go dobrze i umiał błyskawicznie rozpoznawać. Był to głos niosący za sobą słowo Boga. Jednak tym razem to, co usłyszał wydawało mu się nieprawdopodobnym. Może się przesłyszał? Może nie zrozumiał? A może to jakiś inny podszept? Nie. Wyraźnie był to głos Boga, jaki odczuwał w swym wnętrzu. Jednak polecenie jakie otrzymał wydawało się zaprzeczać zdrowemu rozsądkowi. Uchodzący z Egiptu Izraelici zostali wezwani, aby zawrócić i rozbić swe namioty pod Pi-Hachirot. Obóz miał stanąć w okolicach morza między Migdol a Baal-Sefon. Po co zatrzymywać się w drodze, skoro jeszcze nie czas na odpoczynek? Przecież można by spokojnie wędrować do zmierzchu. Byleby dojść jak najdalej od Egiptu. Tymczasem plan Boga był inny. Co węcej, zapowiadał pościg faraona. Jego zbrojne zastępy miały ruszyć w pogoń. A Izraelici mieli czekać. Bóg w tym, co potem nastąpi chciał okazać swoją moc i potęgę. Choć te czyny i decyzje stanowiły ludzkie plany, to Bóg mówił iż sam uczyni upartym serce faraona, aby ten ścigał Hebrajczyków. Co kryło się za tymi słowami? Czyżby Bóg bawił się ludźmi jak pionkami na szachownicy? Nie. On kierował biegiem wydarzeń tak, by ujawniały się ludzkie plany i zamiary. Chciał, by człowiek poznał Jego moc oraz zobaczył jak zawodne i kruche są ludzkie plany, by wiedział, że nikt i nic nie jest w stanie sprzeciwić się woli Boga pragnącego doprowadzić swój lud do wolności.

Pościg
I faktycznie stało się tak, jak przepowiedział Bóg. Gdy faraon otrząsnął się z dramatu śmierci pierworodnych, a myśl jego wróciła do codziennych spraw Egiptu uląkł się o swoją władzę. Jeśli raz pozwoli na ustępstwo, to za nim będzie musiał pójść na kolejne i kolejne. Skąd zatem weźmie ludzi do pracy dla wznoszenia potęgi Egiptu. Co więcej, jego rodacy mogą uznać, że nie nadaje się do sprawowania władzy. Wprawdzie ta tajemnicza noc, pośród której Hebrajczycy uciekli z jego kraju przyniosła ze sobą śmierć, ale tym, którzy umarli nikt już nie przywróci życia. Umarli odzeszli, natomiast pozostali żywi. O ich los trzeba było zadbać. Kraj poniósł wielkie szkody. Nie można pozwolić, by niewolnicy porzucali swą służbę. Potrzebne były ręce do pracy. Dlatego ci co uciekli będą musieli powrócić, albo zapłacą za swój czyn srogą cenę, cenę śmierci. Dla zrealizowania tego celu faraon tym razem postanowił użyć wszelkich środków. To nie będzie zwykły pościg. To będzie chwila, która wpisze się w pamięć wszystkim, którzy by chcieli sprzeciwić się jego woli. Błyskawicznie przygotowano rydwany i żołnierzy. Wybrano najdzielniejszych. Dodatkowo wytoczono sześćset rydwanów używanych tylko do szczególnych walk, rydwanów prowadzonych przez najlepszych woźniców, wozów do których zasiadali jedynie najlepsi żołnierze. Egipt podniósł dumnie swą głowę. Łoskot wozów i stukot podbitych butów piechurów napełnił ulice i drogi. Faraon był przekonany, że nikt i nic nie jest w stanie się mu oprzeć. On nie ugnie się. Nie zmieni decyzji. Jest jedynym panem życia i śmierci. Zaskoczyła go jedynie wieść o Hebrajczykach, którzy zatrzymali się w drodze i rozbili swój obóz nieopodal wód morza. Skrzywił się na tę wiadomość. Myślał, że Mojżesz jest roztropniejszy. Przecież z czasów, gdy mieszkał na dworze egipskim powinien choć trochę pamiętać o sztuce walki. A oto sam wydaje Hebrajczyków na łatwy cel i łup. Nie rozumiał tego. Czyżby zbytnia pewność siebie zgubiła Mojżesza? Uwierzył w swój sukces, uznał, że potęga Egiptu została pokonana? Gorzko przekona się o swym błędzie. Dlatego cokolwiek by się nie wydarzyło pozostawi go przy życiu. Mojżesz będzie patrzył na klęskę swego ludu i na jego niewolę. Ten obraz będzie się roztaczał przed nim do końca życia. I taki będzie los każdego, kto ośmieli się sprzeciwić woli faraona, kto będzie próbował podważyć potęgę Egiptu. W swych postanowieniach faraon upewnił się gdy jego armia dotarła w okolce obozowiska zbiegów. Oni stali na otwartej przestrzeni. Rozbite namioty nie mogły chronić nikogo i niczego. Wody morza tworzyły zaporę. Tam uciec się nie da. Egipscy żołnierze ustawiali swe szeregi. Zaciskali pierścień dookoła tych, którym zamarzyła się wolność. Rydwany stawały w szykach bojowych. Woźnice byli gotowi ruszyć do ataku. Łucznicy szykowali strzały. Za chwilę ich uderzenie spadnie, jak grom z jasnego nieba. Kto ma zginąć zginie, kto ocaleje pozostanie niewolnikiem. Już nigdy ten lud nie będzie się przeciwstawiał faraonowi - najpotężneszemu z potężnych.

Tekst i foto ks. Krzysztof P. Kowalik?

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!