TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 12:08
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Co ze świadkami wiary?

Co ze świadkami wiary?

Przez siedem lat byłem proboszczem we włoskiej parafii i doskonale pamiętam jak często podczas kapłańskich spotkań dochodziło do spięć na tle dopuszczania do godności matki czy ojca chrzestnego osób nie spełniających wymogów Prawa Kanonicznego.

Mimo że u Włochów, zwłaszcza na południu, podejście do jakiegokolwiek prawa jest dalekie od rygorystycznego, to akurat w tym punkcie zawsze były problemy, ponieważ większość księży jednakobstawała przy zasadach, ale kilku „miłosiernych”, którzy zgadzali się na wszystko, też zawsze się znalazło. Nie trzeba wyjaśniać, że ci „miłosierni” niczym magnes ściągali do siebie wszystkich, którzy chcieli ochrzcić dzieci, ale upierali się przy chrzestnych nie posiadających odpowiednich rekwizytów moralnych. Na każdym formalnym spotkaniu księży temat powracał, ale nigdy nie udało nam się ustalić jakiegoś wspólnego podejścia do tej kwestii.

Jak ja sobie radziłem z tym problemem? Jako wierny syn Jana Pawła II trzymałem się zasad. Czasem wręcz posłu- giwałem się naszym papieżem i kiedy kończyły mi sięargumenty, którymi dysponowałem nie wyrażając zgody na ak ja sobie radziłem z tym problemem? Jako wierny syn Jana Pawła II trzymałem się zasad. Czasem wręcz posłu- giwałem się naszym papieżem i kiedy kończyły mi się dopuszczenie na chrzestnego kogoś, kogo dopuścić nie mogłem, wytaczałem największe działo: pytałem, czy kochają
Jana Pawła II i czy jest on dobrym papieżem i oczywiście odpowiedzi były entuzjastycznie na tak, wówczas dramatycznie oświadczałem, że w takim razie ja nie mogę być LEPSZY
od Jana Pawła II i skoro on ustalił takie zasady, to kim jestem ja, abym je zmieniał? Czasami to skutkowało, a czasami i tak szli do „miłosiernych”

Każdego, kto chciał ochrzcić dzieci, być chrzestnym, albo otrzymać zaświadczenie, że może być chrzest- nym, zapraszałem też na katechezę. Miałem przygotowaną prezentację, ale przede wszystkim dużo opowiadałem o tym, kim był chrzestny w pierwszych wspólnotach chrześcijańskich. Dla wielu uczestników było szokiem, że chrzestny był wybierany spośród wspólnoty wierzących, a nie z najbliższej rodziny, bo miał być świadkiem wiary, a nie pokrewieństwa. Dużo też podczas tych katechez rozmawialiśmy: o tym, że żeby być dobrą ciocią, wcale nie trzeba być chrzestną, o nieuleganiu szantażom moralnym (skoro oni nas wybrali na chrzestnych, to teraz my musimy wybrać ich), a przede wszystkim o ich doświadczeniach z własnymi chrzestnymi. Jaki był efekt tych katechez? Różny. Zdarzało się, że ktoś po katechezie już mnie nie prosił o zaświadczenie, bo sam stwierdził, że się nie nadaje. Czasami ktoś zmienił swój wybór (z bliższej rodziny na dalszą, ale bardziej zaangażowaną w wiarę), a najbardziej ewidentny efekt odczułem na własnej skórze, kiedy już po wyjeździe z Włoch zostałem poproszony o bycie chrzestnym dla córki moich przyjaciół, bo „byłem jedynym ich znajomym, który w ogóle chodzi do kościoła”.

Dzisiaj dowiedziałem się, że włoska diecezja Viterbo, od 1 września 2021 zawiesza dwa lata funkcję rodziców chrzestnych i świadków ad experimentum na bierzmowania. Biskup Lino Fumagalli (ma 74 lata) ogłosił ten dekret w listopadzie ubiegłego roku i zezwala, aby od początku 2021 roku księża mogli opuszczać podczas obrzędu te części, które dotyczą chrzestnych, a we wrześniu stanie się to obligatoryjne. Hierarcha zaznacza, że zmieniający się obecnie kontekst społeczno-kościelny wymaga od nas odważnego rozeznania w zweryfi kowaniu i, jeśli to konieczne, przemyśleniu wielu wymiarów praktyki duszpasterskiej, ponieważ dziś nie wystarcza „zwykłe administrowanie”, ale konieczne jest bycie w „permanentnym stanie misji”. Dalej podaje cztery powody, dla których należy zmienić praktykę dotyczącą chrzestnych: po pierwsze w większości przypadków wybór rodziców chrzestnych i świadków bierzmowania dokonuje się w innym celu i z innych powodów, niż te wymagane przez ich szczególną rolę. Po drugie, coraz więcej jest przypadków osób, które nie spełniają wymogów kanonicznych i w związku z tym nie mogą dać pełni chrześcijańskiego świadectwa. Po trzecie, narastają problemy księży, którzy nie są rozumiani, gdy muszą odmówić przyjęcia niektórych kandydatur na chrzestnych i świadków bierzmowania z wyżej wymienionych powodów. I po czwarte, Kodeks Prawa Kanonicznego w kan. 872 stanowi, że „przyjmujący chrzest powinien mieć, jeśli to możliwe, chrzestnego”, a więc nie jest to konieczne.

Na koniec biskup Fumagalli wyraża nadzieję, że czaso- we zawieszenie funkcji chrzestnych pozwoli wspólno- tom podjąć wyzwanie przywrócenia tej funkcji jej tradycyjnego znaczenia. Cóż, myślę że wątpię, ale czas pokaże.

Ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!