TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 13:35
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Co się wydarzyło w Kanadzie?

Co się wydarzyło w Kanadzie?

W okresie wakacyjnym staram się jak najmniej wchodzić w odmęty Internetu przede wszystkim dlatego, że kiedyś od tego wszystkiego trzeba odpocząć, aby nie zwariować. Poza tym lato, czyli tzw. „sezon ogórkowy” w polityce sprawia, że media robią coś z niczego, czyli na siłę podnoszą do rangi wydarzeń sprawy, których w okresie normalnej politycznej nawałnicy nie wzięłyby nawet pod uwagę. Niewątpliwie jednak wydarzeniem, które zdominowało uwagę mediów w ostatnich tygodniach jest odkrycie masowych grobów dzieci przy tzw. residential schools, czyli szkołach z internatem, do których posyłano dzieci rdzennej ludności Kanady. Ponieważ większość z tych szkół (około 60 %) była prowadzona przez Kościół katolicki, przekaz medialny został natychmiast sformatowany w kierunku „kolejnej strasznej zbrodni Kościoła” i nikt już sobie nie zadaje trudu jakiejkolwiek weryfikacji odnośnie tego, co i w jakich okolicznościach naprawdę się wydarzyło. Kościół ma przeprosić, wypłacić odszkodowania, a zaraz po tym najlepiej się rozwiązać i przestać istnieć. Dlaczego? No choćby z powodu „Kanady”, bo tak jest sprawa ujmowana. Po krucjatach, inkwizycji, pedofilii, Irlandii mamy teraz Kanadę. 

Edytorial nie jest oczywiście miejscem, w którym można dogłębnie zanalizować problem, obiecuję więc, że wkrótce ten temat powróci na nasze łamy w bardziej wyartykułowanej formie, ale chciałbym, choć pokrótce, nakreślić sytuację. Sprawa szkół dla rdzennej ludności nie jest nowa (odkrycie grobów dzieci dzięki nowym technikom przywróciło temat uwadze publicznej). W Kanadzie w roku 2015 powstała specjalna Komisja Prawdy i Pojednania, aby zbadać sprawę. Szkół tego typu powstało tam 139 i działały przez 150 lat (ostatnią zamknięto dopiero w 1996 r.). Co istotnie, ich pomysłodawcą i inicjatorem było państwo. W 1883 r. pierwszy premier Kanady John A. Macdonald przemawiając w parlamencie stwierdził, że Indianie są dzikusami, a szkoły są potrzebne, by „indiańskie dzieci nabyły obyczajów i sposobu myślenia białego człowieka”. Według pomysłodawców wyciągnięcie dzieci ze środowisk rdzennych i wprowadzenie ich w krąg kultury zachodniej, miało im dać większą szansę na udział w cywilizowanym społeczeństwie. Szkoły były finansowane z budżetu federalnego, a ich prowadzenie powierzono instytucjom kościelnym katolickim i protestanckim. Co ustaliła komisja? Przede wszystkim, że szkoły otrzymywały zbyt skromne fundusze, co siłą rzeczy przekładało się na fatalne standardy zakwaterowania, wyżywienia i opieki medycznej. Dalej, nie było odpowiednich regulacji prawnych, dotyczących opieki medycznej. Na przykład: w przypadku śmierci dziecka władze zgadzały się opłacić koszty przewiezienia zwłok do rodzimej miejscowości zmarłego, jeśli były one niższe od kosztów pochówku na lokalnym cmentarzu szkoły. Czyli niemal zawsze oznaczało to pochówek przy szkole, a nie było przepisów odnośnie prowadzenia ksiąg cmentarnych czy powiadomienia rodziny. Należy też pamiętać, że śmiertelność dzieci w tamtych społeczeństwach sięgała kilkunastu procent.

Czy to wszystko oznacza, że ludzie Kościoła nie zrobili nic złego? Ależ skąd! Na pewno działy się tam rzeczy straszne i nieewangeliczne i nawet jeśli byli tylko wykonawcami polityki państwowej, to ich nie usprawiedliwia. Odbieranie rodzicom dzieci przez państwo, uwaga, a to się dzieje również dzisiaj, bo państwo myśli, że je wychowa lepiej, jest karygodne. Każda śmierć dziecka jest strasznym dramatem, a z problemem traktowania ludności rdzennej muszą się zmierzyć przede wszystkim Kanada, USA i Australia, które dzisiaj próbują wszystkich uczyć prawdziwej demokracji, ale ludzie Kościoła na pewno też. Jednak trzeba pamiętać, że szkoły, o których mowa i panująca w nich dyscyplina i metody wychowawcze zasadniczo nie odbiegały od wzorców rozpowszechnionych w cywilizacji zachodniej w połowie XIX w., gdzie jako normę stosowano system kar, w tym cielesnych. Uważano wówczas powszechnie, że posługując się tymi narzędziami, można narzucić całym narodom, a dzieciom w szczególności, nową i bardziej zaawansowaną kulturowo tożsamość. I tak, takim prądom myślowym i filozoficznym ulegał czasami również Kościół. Nie można tego ignorować, ale też nie można obarczyć Kościoła całą odpowiedzialnością za wszystko. Najpierw zbadajmy, a potem wyciągajmy wnioski i konsekwencje. Nawet bardzo surowe. A winni wtedy niech przepraszają. Zacytuję klasyka na koniec: „Poznajcie prawdę, a prawda was wyzwoli”.

ks. Andrzej Antoni Klimek

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!