TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 15:10
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Chwała Józefowi!

Chwała Józefowi!

Czuję pewne zażenowanie siadając do napisania felietonu mówiącego o Świętym Józefie. Moje zakłopotanie wynika z faktu przyzwyczajenia adresatów do tego zagadnienia - wszak Czytelnicy mieszkają w diecezji kaliskiej, w której stolicy Oblubieniec Najświętszej Maryi Panny króluje ze swojego cudownego wizerunku. 

Kościół Święty prawdę o Józefie odkrywał stopniowo. Trudno powiedzieć dlaczego przez długie wieki pozostawał skryty, w pewnym sensie w cieniu Jezusa i Maryi, a jego niezliczone dary mało wyraźnie oddziaływały na wiernych. Czy zaważył na tym brak cytatów z jego wypowiedzi? A może stosunkowa skromność ewangelicznych opisów odnoszących się do jego osoby?

Fakt faktem, św. Józef przez długi czas pozostawał niejako na marginesie „oficjalnej” pobożności. Kościół na Zachodzie do swojego kalendarza liturgicznego wspomnienie Opiekuna Zbawiciela ostatecznie wprowadził dopiero w drugiej połowie XV wieku, być może na fali devotio moderna, czyli ruchu religijnego stawiającego silny akcent na osobistą pobożność i świętość dnia codziennego. A św. Józef - w porównaniu z Jezusem i Maryją - zawsze pozostawał bliższy grzesznemu człowiekowi. Spójrzmy jednak - zwłaszcza panowie, którzy jesteśmy szczególnie wyczuleni na prawdę - jak niesłychanie odważną i cnotliwą postacią był Józef.

Wyobraź sobie, że spotykasz się ze swoją narzeczoną…, a ona jest w ciąży. Nie ty jesteś ojcem dziecka, a narzeczona nie została pohańbiona… Co zrobiłby niejeden z mężczyzn w XXI wieku? Zapewne postarałby się kobietę maksymalnie upokorzyć przed znajomymi, czując na sobie hańbę i wstyd. Józef znalazł się w takiej właśnie sytuacji. Nie wiedział, skąd w łonie Maryi znalazło się Dzieciątko. Prawo Mojżeszowe pozostawało bardzo okrutne, Józef mógł swoją narzeczoną wydać na ukamienowanie. Nie dość, że postępowałby zgodnie z prawem, to jeszcze na dodatek - wydawałoby się - spełniłby nakaz Starego Testamentu, mówiącego o kamienowaniu cudzołożnic. Nic nie rozumiejący Józef nie chciał jednak tak postąpić, próbował Maryję potajemnie oddalić i nie wystawiać jej na hańbę. Ostatecznie w wyniku snu - ale któż z nas miałby tak silną wiarę, aby uwierzyć w sen?! - żeni się z Maryją i uznaje Jezusa za swojego prawnego syna.

Trudne? Niewyobrażanie.

Tradycja katolicka miała swoje wyjaśnienia, dlaczego stało się to możliwe. Jej zdaniem Maryja była tak czysta i wspaniała, że św. Józef po prostu nie mógł mieć żadnych wobec Niej wątpliwości, ostatecznie zaś został przekonany przez anioła podczas snu. Ale - wydaje mi się - byłoby to zbyt proste, banalne, aż nierzeczywiste. Panna Maryja, rzecz jasna, była czysta i wspaniała, a anielski sen nastąpił, ale mam wrażenie, że bliżej prawdy pozostaje przepiękny fragment Akatystu ku czci Bogurodzicy, gdy głosi: „Falami sprzecznych myśli szarpany jak burzą chwiał się i gubił Józef. Patrząc na Ciebie, dotąd nietkniętą od męża, snuł ciemny domysł o tajemnym związku, o Nienaganna”.

Do józefowej litanii można byłoby dodać zatem jeszcze jedno wezwanie - „Mężu targany wątpliwościami, a z Bożej łaski utwierdzony - módl się za nami”. I nie byłoby to bluźnierstwo, tylko jeszcze jedna perła do zasług, które może nam wyjednać nazaretański Mocarz.

Kajetan Rajski

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!