TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 22:53
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Chcę przeprosić za to, co zrobiłem

Chcę przeprosić za to, co zrobiłem

30 lat temu, 9 sierpnia 1991 roku, polscy misjonarze z Pariacoto o. Michał Tomaszek i o. Zbigniew Strzałkowski - dziś już błogosławieni - po raz pierwszy od chwili, w której przyjechali do Peru, mieli wyjechać na urlop do Polski. Pierwszy do kraju poleciał ojciec Jarosław Wysoczański. Ojcowie Zbigniew i Michał zostali w wielkiej, andyjskiej parafii, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że są bacznie obserwowani przez terrorystów „Świetlistego Szlaku”. 

Mało tego, nie mieli bladego pojęcia, że bojownicy z tej organizacji, żywili do nich tak ogromną nienawiść, że postanowili ich zabić. Los Polacos, bo tak naszych misjonarzy nazywali tubylcy, nawet nie zdawali sobie sprawy jak dalece krzyżowali plany terrorystów wobec miejscowej ludności. Np. dotyczących założenia w Pariacoto uniwersytetu ludowego, dzięki któremu mogliby infekować młodych ideami komunizmu.

Kiedy ojciec Jarek był na urlopie, w Polsce rozpoczynały się właśnie Światowe Dni Młodzieży z Janem Pawłem II. Młodzi z duszpasterstwa prowadzonego przez ojca Michała, z niecierpliwością czekali na moment, w którym ojciec Jarek wróci do Pariacoto, opowie im o tym wspaniałym spotkaniu, pokaże zdjęcia, a może nawet obdaruje jakimiś drobnymi pamiątkami. Ponieważ o Światowych Dniach Młodzieży było bardzo głośno w mediach na całym świecie – tym bardziej głośno, że po raz pierwszy odbywały się w byłym kraju komunistycznym i to w tym, od którego upadek komunizmu się rozpoczął - a misjonarze z Pariacoto byli Polakami, terroryści „Świetlistego Szlaku” postanowili zamordować misjonarzy w trakcie ich trwania. Wybrali ten czas celowo. Chcieli przy okazji Światowych Dni Młodzieży zwrócić na siebie uwagę całego świata.

Wieczorem, 9 sierpnia 1991 roku zaatakowali z bronią Pariacoto, wdarli się na teren kościelny i zażądali od ojców Michała i Zbigniewa, by przyprowadzili im nowicjuszy, czyli przebywających pod ich opieką, kandydatów na zakonników. Ojcowie nie zgodzili się na to. Powiedzieli terrorystom, że jeżeli chcą kogoś pojmać, to niech pojmują ich dwóch. I choć terroryści nie byli do końca zadowoleni z takiego obrotu sprawy, przystali na tę propozycję.

Zabrali ojców do dwóch należących do parafii w Pariacoto samochodów, wywieźli w nieodległe miejsce zwane Pueblo Viejo i tam zabili strzelając w plecy i tył głowy. Na miejscu zbrodni zostawili kartkę z tekstem: „Tak giną lizusy imperializmu. Niech żyją partyzanci Armii Ludowej!” Pod tekstem widniał rysunek skrzyżowanych sierpa i młota. Wart podkreślenia jest fakt, iż ojcowie byli wyraźnie ostrzegani przez miejscowych rolników, że grozi im niebezpieczeństwo i niemal do ostatniej chwili mieli możliwość zbiec przed terrorystami. Z pełną świadomością i odpowiedzialnością  zrezygnowali z tej szansy. Pozostali tam, gdzie jak mówili, było ich miejsce.

Jeszcze w sierpniu 1991 roku rząd Peru uhonorował polskich męczenników Wielkim Oficerskim Orderem Słońca Peru, najwyższym odznaczeniem państwowym. Na nagrobkach męczenników z Pariacoto, które znajdują się w tamtejszym kościele parafialnym pod wezwaniem Senor de Mayo, umieszczono następujący napis: „Mocni w wierze, płonący miłością, posłańcy pokoju, aż do męczeństwa”.

W cztery oczy z Towarzyszem Gonzalo

Towarzysz Gonzalo, czyli Abimael Guzmán, szef „Świetlistego Szalaku”, który wydał rozkaz zamordowania naszych Los Polacos, został aresztowany w 1992 roku. Skazano go na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Wkrótce po ujęciu – z nim i innymi uwięzionymi terrorystami – spotkał się biskup diecezji Chimbote Luis Bambarén. „Rozdałem im Biblie i wybrałem fragment opisujący zbrodnie Kaina – relacjonował owe spotkanie biskup Chimbote. - Powiedziałem do nich: Kain zabił swojego brata, wy też. Bóg spytał Kaina: Gdzie jest twój brat? I teraz tak samo pyta każdego z was: Gdzie są twoi bracia, których zamordowałeś? Bóg ukarał Kaina, ale darował mu życie. Was też ukarano więzieniem, ale nie skazano was na śmierć. Zastanówcie się nad tym.

Na koniec tego długiego spotkania, Abimael Guzman, poprosił mnie o rozmowę w cztery oczy. Przeszliśmy do niewielkiego pomieszczenia i tam powiedział: Ekscelencjo, nie mogę spać. Jestem głęboko przejęty, roztrzęsiony. Chcę przeprosić za to, co zrobiłem. Proszę o wybaczenie Kościół i społeczeństwo. Rozmawialiśmy długo. Spytałem czy wie, jaki popełnił błąd. W końcu przyznał, że błędem było uciekanie się do walki zbrojnej. Potem wyciągnął do mnie rękę. Chwileczkę, panie profesorze – powiedziałem wtedy. – Najpierw chcę się dowiedzieć, dlaczego kazał ich pan zlikwidować. Pragniemy wszcząć proces beatyfikacyjny i dla tego musimy koniecznie wiedzieć, dlaczego zginęli. Czy wydał pan ten rozkaz z powodów politycznych? Gdyby tak było, nie prosiłby pan o wybaczenie. Czy może z przyczyn społecznych? Czy dlatego, że pańskim zdaniem, religia to opium dla ludu? Z nienawiści do religii? Odpowiedział: Tak i dlatego proszę o wybaczenie. Wtedy wstałem, uściskałem go i pojednaliśmy się. Przyznał się otwarcie do błędu i okazał skruchę”.

Jeszcze w 1992 roku Abimael Guzman zwrócił się do prezydenta Peru Alberta Fujimoriego z propozycją nakłonienia pozostających na wolności terrorystów do przerwania aktywności zbrojnej w zamian za poprawienie warunków odbywania przez niego kary. Po aresztowaniu Towarzysza Gonzalo ujęto większość znaczących członków „Świetlistego Szlaku”. Aresztowanie Guzmana stało się również początkiem końca terrorystycznej działalności tej organizacji. 

Patroni w obronie przed terroryzmem?

Pamiętam jak w ostatnich latach minionego stulecia, mówiło się, że o ile wiek XX był wiekiem totalitaryzmów, o tyle wiek XXI będzie wiekiem terroryzmu. I te ponure prognozy zaczęły się sprawdzać już 11 września 2001 roku, w chwili zamachów na World Trade Center w Nowym Jorku.

Dziś, kiedy na całym globie szaleje pandemia covid-19, problemy terroryzmu zeszły na dalszy plan. Nie mniej, i dziś o Męczennikach z Peru mówi się między innymi w kontekście ich patronatu w obronie przed terroryzmem. I myślę, że to świetnie, bo przecież trudno o lepsze wzory do naśladowania, w tak zagrożonej terroryzmem rzeczywistości jak dzisiejsza. 

Tekst Aleksandra Polewska-Wianecka
Zdjęcie: o. Zbigniew Strzałkowski

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!