TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 18 Kwietnia 2024, 10:55
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Blok Wschodni - Czechy i Albania

Blok Wschodni - Czechy i Albania

blok wschodni

Enver Hoxha twórca pierwszego ateistycznego państwa na świecie

 

Historia prześladowań chrześcijan kojarzy nam się w zasadzie wyłącznie z pierwszymi wiekami naszej ery. Mało kto zdaje sobie sprawę, iż represje, jakim poddawano wyznawców Chrystusa w wieku XX, przerosły wszystko, co zdarzyło się w tej materii na przestrzeni wcześniejszych dziewiętnastu stuleci.

Przywódcy krajów Bloku Wschodniego swą walkę z chrześcijaństwem rozpoczynali zwykle od publicznych wypowiedzi, w świetle których Kościół jawił się jako wróg ludzkości, postępu, wolności i naturalnie komunizmu. Zatem sekretarz generalny Komunistycznej Partii Czechosłowacji, Rudolf Slansky, nie wykazał się niczym oryginalnym, kiedy w lutym 1948 roku obwieścił Czechom i Słowakom, że oto Kościół jest ostatnim i najniebezpieczniejszym wrogiem wszystkiego, w co on i jego towarzysze partyjni wierzą (przynajmniej w deklaracjach). Pierwszy atak przypuszczono na silniejszy od czeskiego – Kościół słowacki. Już w 1945 r. uwięziono biskupa Jana Vojtaszka i biskupa sufragana Michała Buzalkę. Podobnie jak w Polsce (i co ciekawe – podobnie jak w Trzeciej Rzeszy, której ideologii świat komunistyczny przecież podobno nienawidził) urządzano pokazowe, sfingowane procesy sądowe duchownych. W trakcie takich właśnie postępowań biskupa Vojtaszka skazano na karę 24 lat pozbawienia wolności (warto podkreślić, że wyrok zapadł na początku lat 50-tych, gdy biskup miał już ponad 70 lat), biskupa Buzalkę zaś, na karę dożywotniego więzienia. W tym samym okresie aresztowano również przywódców świeckiej opozycji, a na mocy osobnego dekretu odebrano Kościołowi z terenów Słowacji 1800 prowadzonych przez niego szkół podstawowych i 80 ponadpodstawowych. W odpowiedzi na ataki władz komunistycznych, prymas Czechosłowacji, arcybiskup Josef Beran, w czerwcu 1949 roku, zaapelował do wiernych wzywając ich do wytrwania w wierze, pomimo prześladowań. Nietrudno się domyślić, iż wkrótce potem prymas Beran został uwięziony. Początkowo zastosowano wobec niego areszt domowy, ale w 1951 roku hierarchę osadzono już w regularnym więzieniu. Arcybiskup Beran przebywał w nim przez 12 lat bez jakiegokolwiek - nawet sfingowanego - postępowania sądowego. W 1963 roku komuniści ogłosili dla niego amnestię. Jak można ogłaszać amnestię w stosunku do kogoś, w kogo sprawie nie zapadł wyrok skazujący? Na to pytanie byliby chyba w stanie odpowiedzieć tylko ówcześni, reżimowi prawnicy. 

Klasztory ,,koncentracyjne”

Pod osłoną dwóch kwietniowych nocy 1950 roku funkcjonariusze czechosłowackiego aparatu bezpieczeństwa wdarli się, najpierw do wszystkich męskich, a następnie do wszystkich żeńskich klasztorów na terenie kraju, aresztowali członków i członkinie zgromadzeń i skierowali do tzw. klasztorów koncentracyjnych. Tamtej wiosny, na skutek powyższych akcji zamknięto 260 zakonów męskich i 750 żeńskich. 11 tysięcy sióstr zakonnych przymuszono do ciężkich robót „reedukacyjnych” (dziś takie właśnie obozy istnieją w Korei Północnej, ale o tym później). W czasie uwięzienia ponad połowa z nich straciła życie. 

Księża w ukryciu

W filmie „Karol – człowiek, który został papieżem” jest scena, w której kardynał Karol Wojtyła prowadzi w małym, górskim kościółku tajne seminarium duchowne dla czeskich kleryków. Młodzieńcy przyjeżdżają do Polski w całkowitej konspiracji, a przyszły papież przygotowuje ich do kapłaństwa. Kościół Czechosłowacji stał się bowiem po objęciu władzy przez komunistów, bardzo szybko Kościołem katakumb. Jednak ów Kościół, pomimo ciężkich prześladowań i prób rozbicia go od środka (prób, z mniejszym lub większym powodzeniem, uskutecznianych w każdym z państw Bloku Socjalistycznego) pozostawał w nieprzerwanej jedności z Watykanem. Już w 1949 roku, papież Pius XII udzielił biskupom czeskim i słowackim specjalnego pełnomocnictwa do tajnego wyświęcania biskupów i kapłanów. Czechosłowaccy księża nie nosili więc sutann i pracowali jak świeccy. W tym miejscu nie mogę nie wspomnieć, iż sam obecny prymas Czech, kardynał Myroslav Vlk przez długie lata pracował ciężko fizycznie jako robotnik. To z grona tych właśnie „kapłanów w ukryciu” wyrośli pasterze, którym po upadku komunizmu przyszło – tak w Czechach, jak i w Słowacji – mierzyć się z odbudową Kościoła katolickiego. O ile Kościół katolicki w Słowacji ma się dziś dość dobrze, o tyle o Czechach mówi się niestety, że są  najbardziej ateistycznym państwem Europy. Cóż, komunizm wprawdzie upadł, ale owoce komunistycznego antyteizmu wciąż zbieramy w postkomunistycznym świecie.

Trzy tysiące ateistycznych imion

Jesteśmy pierwszym w świecie państwem ateistycznym! – powtarzał z dumą Enver Hoxha, przywódca komunistycznej Albanii, którego rządy trwały blisko pół wieku i jak twierdzą historycy cechowały się najbardziej ekstremalnym antyteizmem w całym bloku państw pozostających w orbicie wpływów ZSRR. Jedną z form stosowanej przez Hoxhę bezwzględnej walki z religią, było wyrugowanie z języka albańskiego imion ludzkich i nazw miejscowości, które nawiązywałyby w jakikolwiek sposób do którejkolwiek z wyznawanych wcześniej w Albanii religii. Jednym z efektów owych zabiegów było opublikowanie w 1982 roku specjalnego słownika zawierającego 3000 zatwierdzonych przez rząd imion, których etymologia nie została skażona żadnym z albańskich wyznań i które można było nadawać dzieciom. Imiona i nazwy miejscowości (od maleńkich wiosek począwszy, a na dużych miastach skończywszy), które nawiązywały do któregokolwiek z wyznań, były delegalizowane i zmieniane. 

I tak dla przykładu, obowiązywał zakaz nadawania dzieciom imion biblijnych, czy też imion świętych chrześcijańskich. Arcybiskup Angelo Massafra, metropolita Szkodry, w wywiadzie udzielonym tygodnikowi ,,Niedziela”, stwierdził wręcz, iż Hoxha zabraniał nawet używać wyrażeń, które miały związek z religią i rzeczywistością nadprzyrodzoną. Inny albański hierarcha, Zef Simoni, biskup pomocniczy Scutari przez 12 lat więziony był w obozie eksterminacyjnym w Spac. W czasie swojego pobytu tam poznał księży torturowanych i mordowanych na dziesiątki różnych okrutnych sposobów. - Poddawano ich elektrowstrząsom, musieli chodzić boso po rozżarzonych metalowych płytach lub byli zanurzani głową w dół w beczkach z lodowatą wodą – opowiadał po latach Andrei Colombo, dziennikarzowi włoskiego czasopisma Tempi. -  Usta napełniano im solą, byli zmuszani do połykania leków uszkadzających system nerwowy. Pamiętam, że jezuita Gjon Karma został pochowany żywcem w trumnie. Franciszkanin Frano Kiri był przywiązany do trupa tak długo, aż zwłoki poczęły się rozkładać. Innych wieszano, ścinano im głowy lub topiono w bagnie.

Aleksandra Polewska

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!