TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 19 Kwietnia 2024, 01:46
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

A w rodzinie Nowaków? (39)

A w rodzinie Nowaków… (39)

Maciek posłuchał rady swojej mamy i wyciągnął z szafy znoszone buty. Zakładał je najczęściej, gdy szedł na boisko grać w piłkę. W takich butach najlepiej strzela się do bramki. Pani Nowak zapewniała syna, że będą niezastąpione także w drodze do Częstochowy. Cała rodzina Nowaków postanowiła w tym roku podjąć trud pielgrzymowania na Jasną Górę. Brzmi to bardzo dumnie, ale tak naprawdę mogli sobie pozwolić na jedynie dwa dni wędrówki. Niestety czas urlopów dobiegał końca
i rodzicom zostało tylko kilka dni wolnego. Dzieci bardzo przeżywały tę drogę. Nigdy wcześniej nie przeszły tylu kilometrów i trochę obawiały się, jak dadzą sobie radę. 
- Nie martwcie się! - pocieszała ich mama. - Wrócicie do domu z kilkoma pęcherzami, a może nic takiego wam się nie zdarzy.
- Ja w moich butach mógłbym dojść do samej Częstochowy i żaden pęcherz mi nie straszny. Odcisków też nie będę miał  zapewniał Maciek.
- Ja też dam radę! - zawtórowała mu Ola. - Zabieram moje super trampki i zobaczysz! Będę maszerować jak żołnierz na defiladzie. Pan Karol położył palec na ustach. Dał znak dzieciom, żeby przestały się przekomarzać.
- Wszyscy myślimy o butach. I dobrze. A to co najważniejsze? O co chcecie się modlić? Za co dziękować i przepraszać? A może ofiarujecie swój trud w intencji kogoś bliskiego?Następnego dnia pani Alicja obudziła się bardzo wcześnie. Odsłoniła rolety i spojrzała w niebo. Pomyślała, że droga, która przed nią i jej bliskimi może być trudna, ale warto ją przejść. Warto pokonać swoją słabość. Weszła do kuchni i odłączyła telefon od ładowarki. Zauważyła, że ktoś próbował się do niej dodzwonić dosłownie minutę wcześniej. To wujek Paweł, jej brat. Pani Alicja natychmiast oddzwoniła, bo takie wczesne telefony nie zapowiadają niczego dobrego. Chwilę  później do kuchni wszedł pan Karol i zobaczył żonę, jak chowa twarz w dłoniach i płacze. 
- Co się stało?
- Dzwonił Paweł – powiedziała szlochając.
- Mówi, że tata bardzo źle się czuje. Boli go głowa, wymiotuje. Mówi niewyraźnie i pokazuje na prawą rękę i nogę. Paweł! To może być udar mózgu!
- Wszystko na to wskazuje, ale spokojnie, zaraz zadzwonię tam jeszcze raz. Zapytam, czy możemy u nich zostawić dzieci i pojechać do twoich rodziców.
- Możemy. Paweł już to ustalił z Agą - powiedziała pani Alicja i poszła obudzić Maćka i Olę.
- Wstawajcie! Szybko. Jedziecie do cioci Agnieszki. Do Piotrka i Mateusza. Dziadek Stefan bardzo źle się czuje. Ja z tatą musimy tam pojechać.
- A co z naszą pielgrzymką?
- Pan Bóg ma swoje plany. Dalej, dalej - ponaglała mama. - Teraz już wiecie za kogo się modlić.
Rodzeństwo spojrzało na siebie z przerażeniem. To niemożliwe, żeby ich dziadziusiowi stało się coś złego. Ola schowała swoje buty do szafki. „Lepiej wyciągnę różaniec” - pomyślała.

Ewa Makowska

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!