TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 29 Marca 2024, 01:32
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

A w rodzinie Nowaków? (40)

A w rodzinie Nowaków… (40)

Koniec wakacji w rodzinie Nowaków zaskoczył wszystkich. Nikt nie spodziewał się, że dziadek Stefan trafi do szpitala. Babcia Stasia bardzo to przeżyła i gdyby nie troska najbliższych, załamałaby się zupełnie. Udar niedokrwienny mózgu. Te trzy słowa, ta okropna diagnoza zasmuciła i starszych i młodszych członków rodziny.

Dziadek Stefan, z natury pogodny i wesoły, starał się pocieszać bliskich. Zwłaszcza żonę, która naprawdę wystraszyła się tym, co się stało. Maćkowi i Oli też nie było do śmiechu. Odwiedzili dziadka dopiero w drugim tygodniu. Wcześniej nie byli pewni, czego się spodziewać. Trochę się bali, że dziadzio nie będzie już taki jak wcześniej.
- Mamo – zapytała cichutko Ola – czy dziadziuś przestał mówić? Czy nie będzie mógł sam chodzić?
W głosie dziewczynki dało się słyszeć tyle samo smutku, co troski. Przecież do tej pory wskakiwała dziadkowi na kolana, a on tak chętnie słuchał rymowanek, wierszyków, piosenek i szczebiotu ukochanej wnusi. Ola bała się, że to straci.
- Posłuchaj – zaczęła spokojnie mama – mieliśmy dużo szczęścia. Dziadziuś miał dużo szczęścia. Tata wytłumaczył tobie i Maćkowi, czym jest udar mózgu. Najważniejsze, by chory jak najszybciej znalazł się pod opieką lekarzy. Dziadziuś dostał lek, który, mamy nadzieję, sprawi, że będzie mógł normalnie się poruszać i mówić. Na razie dziadzia musi być w szpitalu. Musi też odpowiednio się odżywiać i dbać o siebie.
- A my o niego – wtrącił Maciek.
- Tak – pani Alicja westchnęła głęboko. - Przykro mi, że wakacje właśnie tak się zakończyły, a nowy rok szkolny zaczęliście ze zmartwieniem w głowach. Może trudno wam nie myśleć o dziadziusiu, ale w szkole musicie skupić się na nauce, i to od samego początku. Bądźmy dobrej myśli. Dziadziuś wyjdzie z tego nieszczęścia obronną ręką. Zobaczycie!
- Ja się o to modliłam – powiedziała Ola.
- Ja też – zawtórował jej Maciek.
W tym momencie do domu wrócił pan Karol z Babmbikiem. Pies skakał jak szalony, szczekał i merdał ogonem.
- Bambik! Cisza! My tu mówimy o poważnych sprawach – wydała komendę pani Alicja.
- Domyślam się, o czym rozmawiacie – powiedział pan Karol. - Widziałem wasze poważne miny. Maszerowaliście dzielnie i znoszone buty jednak się przydały.
- Tato, to tylko cztery kilometry, ale masz rację. Oprócz prośby o dobry rok szkolny, prosiliśmy też o zdrowie dla dziadka Stefana – uśmiechnął się Maciek.
- To wszystko pokazuje, jak ważna jest rodzina i to, żeby trzymać się razem. Każdy w rodzinie zasługuje na troskę, na szacunek. Najstarszy i najmłodszy. Nawet ten, którego jeszcze nie widać. Ten, na którego inni czekają – powiedziała łagodnie mama.
- Dlatego nie chowajcie butów do szafki. Przed nami kolejna trasa do pokonania. Marsz dla życia i rodziny. Oto zadanie dla nas na jutrzejszy dzień. Dziękujmy Bogu za siebie nawzajem i cieszmy się, że jesteśmy razem.
- Ok, tato. Wchodzimy w to! - ucieszyły się dzieci.


Ewa Makowska

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!