TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 28 Marca 2024, 22:21
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

Asceza - od włosiennicy po komórkę

Asceza - od włosiennicy po komórkę

Wydaje się, że asceza była dobra w średniowieczu i na początku istnienia chrześcijaństwa. Na dodatek kojarzona jest często z włosiennicą, pokutnymi łańcuchami i biczowaniem pokutników przechodzących kiedyś przez wiele miast i wsi. Są jednak tacy, którzy proponują ascezę dla każdego w rozpoczynającym się niedługo Wielkim Poście. Ma ona pomóc zachować równowagę w życiu, w pędzącym coraz szybciej świecie.

Może na początek nieco wyjaśnień dla tych, którzy mają trochę problemów ze zrozumieniem, czym jest asceza. Przyznaję, że im dłużej o niej rozmawiałam, czytałam, coraz więcej pojawiało się pytań z nią związanych. Okazało się, że to jeden z tematów rzek, ale warto poświęcić mu choć chwilę. Bo kto z nas nie pragnie czegoś lepszego, kto nie chciałby doskonalszego życia niż mamy?

 

Ćwiczenie czyni mistrza?

Asceza to forma duchowości chrześcijańskiej. To w skrócie doskonalenie duszy, by odtworzyć w człowieku obraz Boga. Wiąże się z trudem duchowym albo fizycznym podejmowanym, by osiągnąć zjednoczenie z Bogiem, zbawienie przez opanowanie namiętności, samozaparcie, ograniczenie potrzeb życiowych, wyrzeczenie się przyjemności i rezygnację z wygód. To podstawowe wyjaśnienie.

Kiedy pytam innych o ascezę, studiująca historię Marta najpierw przypomina to, co działo się w średniowieczu. - Asceza to umartwienia, wstrzemięźliwość. Jej celem jest osiągnięcie doskonałości, a w konsekwencji ma to prowadzić do zbawiania. Najbardziej znane postawy ascetycznego życia widzimy na przykładzie św. Aleksego i św. Benedykta z Nursji – stwierdza. Tak na marginesie – asceta św. Aleksy jako syn z książęcego rodu wyrzekł się majątku dla służby Bożej. Opuścił dobra rodzinne, oddał wszystko co posiadał ubogim, bo bogactwa nic dla niego nie znaczyły w porównaniu z najważniejszym, czyli osiągnięciem szczęścia wiecznego. Podobnie
św. Benedykt, jeden z najbardziej znanych ascetów, zostawił swój majątek. Był pustelnikiem, a kiedy przyłączyli się do niego uczniowie, został cenobitą, czyli ascetą mieszkającym na pustyni. W końcu założył zgromadzenie benedyktynów. Do tego jeszcze ktoś może przeczytać:
o św. Antonim Pustelniku, który mieszkał w grobie i jadł raz dziennie po zachodzie słońca; potem o św. Szymonie Słupniku przestrzegającym postu, jak Jezus na pustyni; i o św. Janie od Krzyża noszącym ostrą włosiennicę raniącą ciało. Inni dodają, że niektóre przesadne formy ascezy stosowano w średniowieczu najczęściej wbrew oficjalnym wskazaniom Kościoła.

Wiedza Marty o ascezie nie ogranicza się oczywiście tylko do tego. - Do najczęstszych praktyk ascetycznych zalicza się posty, kontemplację, modlitwę. Współcześnie różnie są one realizowane. Niektórzy wybierają życie pustelnicze i zakonne, inni np. poszczą od jedzenia lub propagują abstynencję seksualną. Bez względu na obraną drogę każda z nich prowadzi do Boga i świętości – dodaje.

 

Zbędny balast

Dla wielu asceza to pozbycie się tego, co zbędne, ale nie może być mylona ze zrzucaniem zbędnych kilogramów (choć niektórym to się przydaje), czy z wysiłkiem i wyrzeczeniami, by zdobyć lepszą sprawność fizyczną (to także często jest potrzebne). Po prostu brakuje tu spotkania z Bogiem. Chyba, że ktoś świadomie ofiaruje owoce tego wysiłku Jezusowi w jakieś intencji. Podobno starożytni sportowcy byli ascetami.

Nie można też popaść w inną skrajność myśląc, że w ascezie dba się tylko o ducha. Asceza nie może oznaczać wrogości wobec własnego ciała i odrzucenia wszystkiego, co przyjemne. Kiedyś przeczytałam historię spowiedzi pewnego ascety, który pościł przykładnie i umartwiał swe ciało do granic wytrzymałości, oskarżał się przy spowiedzi o zbytnią łagodność wobec siebie.

- Mój drogi, ty masz zbyt rozwinięty zmysł posiadania - odpowiedział spowiednik.

- Ależ ja nic przecież nie posiadam - zdziwił się penitent.

- Nieprawda: karcisz i ujarzmiasz swe ciało tak, jakby należało tylko do ciebie, a przecież jest ono również własnością Pana Boga - usłyszał w odpowiedzi.

Trzeba zachować harmonię między tym, co duchowe, a tym, co cielesne. Ojciec Tomasz Merton, trapista i znawca życia duchowego zauważa: „Jeśli dusza nakaże milczenie ciału, zadając mu gwałt, ciało zemści się na niej zarażając ją skrycie duchem buntu. Rozgoryczenie i zły humor – to owoce ascezy, która karciła jedynie ciało”.

 

Droga ascezo

Asceza wymaga wyrzeczeń. To niełatwa droga. Pojawiają się na niej także cierpienia i zwątpienia. Ale najważniejsze jest to, co chcemy osiągnąć - świętość i doskonałość. Dlatego w dzisiejszych czasach konsumpcjonizmu można spotkać ascetów i to nie tylko w zakonach. Można ich spotkać, choć najczęściej nie ujawniają się od razu i nie zawsze chętnie o tym rozmawiają. Udało mi się z Olą.
- To doskonalenie siebie – mówi, kiedy stara się wyjaśnić, jak rozumie ascezę i dlaczego ją podejmuje. - Obecnie tempo życia jest tak duże, że człowiek też potrzebuje wyciszenia, zatrzymania się, pomyślenia, co dalej. Poszukuję wtedy miejsc ciszy. Będąc w ciszy wchodzę w głąb siebie. Przyznam, że nie zawsze to się udaje. Post też oczyszcza wewnętrznie. Kiedyś udało mi się pościć o chlebie i wodzie w każdą środę i piątek przez trzy miesiące. To wyczerpujące, ale ważne dla życia. To jest powrót do normalnego życia – przyznaje, bo dla niej asceza nie jest ucieczką od życia, ale zapewnia mu pełnię.

Podobnie patrzy na to Mariusz, mąż i tata. - Asceza w moim rozumieniu jest tym wszystkim, co mogę ofiarować z miłości Panu Bogu. Bardzo ciężko być ascetą w obecnym świecie skupionym na przyjemnościach, na kulcie samego siebie. Nie jestem typem ascety, jednak szukając czegoś, co mógłbym dać mojemu Zbawicielowi czasami odmawiam sobie przyjemności, ograniczam czas spędzony przy komputerze, pieniądze przeznaczone na zakup np. słodyczy, czy jakiegoś gadżetu przeznaczam na pomoc potrzebującym, których przecież nie brakuje. Asceza idzie w parze z postem. Wielokrotnie pościłem o chlebie i wodzie. Z początku bardzo źle się czułem i miałem wątpliwości. Wydawało mi się, że wprowadzam zamęt w organizmie, minimalizuję wydajność fizyczną i intelektualną. Owoce postu jednak były o wiele większe niż jego „koszty”. Czuję wtedy bliższy kontakt z Bogiem i moja duchowość odżywa – przyznaje.

 

Wyrzucanie śmieci

Niektórzy zamieniają post o chlebie i wodzie na inny – na dzień bez telefonu komórkowego. Zdarza się, że kiedy zapomnimy go zabrać z domu wracamy po niego, bo inaczej czujemy się jak bez przysłowiowej ręki. A gdyby tak wybrać dzień, kiedy choć trochę ograniczymy ilość rozmów przez komórkę czy wysyłanych sms-ów, nie będziemy od razu rano po otwarciu oczu zaglądać na facebooka czy do internetu? Każdy przecież wybiera indywidualną formę ascezy: poszczenia, rekolekcji czy modlitwy.

Jest jeszcze jedna droga ascezy dla wielu trudniejsza niż post o chlebie i wodzie. To asceza języka. Św. Jakub w swoim liście napisał parę ważnych słów o języku: „Wiedzcie, bracia moi umiłowani: każdy człowiek winien być chętny do słuchania, nieskory do mówienia, nieskory do gniewu”. Ta rada jest ważna, bo przy pomocy języka zwracamy się do Boga i ludzi i nie zawsze jesteśmy z tego dumni. Siostra Faustyna w swoim „Dzienniczku” daje nam radę, która sama stosowała: „Ile razy przyjmę Komunię św., tyle razy proszę, aby Jezus raczył umocnić i oczyścić język mój, abym nim nie raniła bliźnich”. To nasz język, ale pomoc Jezusa jest konieczna. Sami sobie nie poradzimy w ascezie, ale i sam Jezus bez nas tego nie załatwi. Jak powiedział na Westerplatte Jan Paweł II
- musimy od siebie wymagać. Jeszcze na koniec znalezionych parę słów autorstwa znanego wielu, choćby ze słyszenia, dominikanina o Jana Góry, który wyjaśnia po co asceza: „Bez ascezy nie ma ładu ani porządku. Asceza to jest wyrzucenie niepotrzebnych zdań, wyrazów, przedmiotów, wyrzucenie niepotrzebnych obrazów i bodźców, po to, aby móc skoncentrować się na tym, co istotne. Bez ascezy otoczeni jesteśmy śmieciami. Społeczeństwo konsumpcyjne proponuje bardzo dużo gadżetów i śmieci, zupełnie nikomu niepotrzebnych. W sposób sztuczny prowokuje naszą zachłanność. Dlatego trzeba ćwiczyć się w ascezie, ażeby zadowolić się rzeczami niezbędnymi”.

Renata Jurowicz

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!