TELEFON DO REDAKCJI: 62 766 07 07
Augustyna, Ingi, Jaromira 20 Kwietnia 2024, 10:40
Dziś 19°C
Jutro 13°C
Szukaj w serwisie

A w rodzinie Nowaków...(63)

A w rodzinie Nowaków...(63)

 

Gdzie można pojechać we wrześniu, by połączyć przyjemne z pożytecznym? Jak to gdzie? Do lasu. Na grzyby oczywiście! Rodzinne grzybobranie zostało wcześniej zaplanowane i przygotowane, tak aby nic nie zakłóciło radości z szukania brązowych kapeluszy.

To, można powiedzieć, tradycja. Rodzice pana Karola, zwłaszcza tata, dobrze znają się na grzybach. Dziadek Mirek zapewnił wszystkich, że żaden trujący grzyb nie ma prawa znaleźć się w koszyku, a każdy wypatrzony zostanie poddany jego wnikliwej ocenie. Wiedział to z taką pewnością, że Ola nazwała go grzybowym ekspertem, a dziadek od razu mianował wnuczkę swoją asystentką. I tak rodzina w komplecie wybrała się do lasu na grzyby. Dźwięk budzika wczesnym rankiem nigdy nie jest przyjemny, a już na pewno nie w sobotę. Nikt jednak nie marudził, choć ziewali wszyscy po kolei. Las przywitał ich świeżym powietrzem i ciszą. Przybyli na miejsce naprawdę wcześnie i zdawało się, że nie ma w lesie nikogo więcej. Po jakimś czasie minęli starszego pana z wiaderkiem w jednej, a nożykiem w drugiej ręce. Sprawiał wrażenie doświadczonego grzybiarza. Maciek zwrócił uwagę na nożyk i doskonale wiedział do czego służy. Ola też wiedziała, bo pan Karol jeszcze przed wyjazdem przypomniał dzieciom, jak należy zachować się w lesie i jak poprawnie zbierać grzyby. Starszy pan uśmiechnął się na widok dzieci.
- Dzień dobry! - powiedział radośnie. - Jak to dobrze widzieć na grzybach najmłodsze pokolenie. Większość waszych rówieśników przewraca się w łóżkach na drugi bok, a wy? Pięknie! - pochwalił Maćka i Olę, którzy po godzinie dreptania nieco zatęsknili za poduszką i ciepłą kołdrą.
- Przepraszam, nie przedstawiłem się – mówił dalej. - Mam na imię Jerzy, a jeśli powiem państwu jak się nazywam, to z pewnością będziecie się śmiać.
Po chwili rzeczywiście śmiali się wszyscy, bo czy to nie zabawne, by najlepszy grzybiarz w okolicy nazywał się Grzyb?
- Czy pan jest leśniczym? - zapytała odważnie Ola.
- Nie, nie jestem, ale znam ten las jak własną kieszeń i bardzo lubię to miejsce. Przychodziłem tu zawsze z moją żoną, a teraz Wandzia z góry widzi wszystkie grzyby lepiej ode mnie. Brakuje mi jej, ale jak tak chodzę i zdołam wypatrzeć choćby jednego grzybka, to zaraz myślę, że ona jest tu ze mną.
Dziadek Mirek spojrzał na babcię Elę i mocno uścisnął jej dłoń. Pan Karol przytulił żonę, a starszy pan spuścił głowę i trochę się zawstydził.
- Gaduła ze mnie – powiedział zakłopotany. - Nie będę już państwu przeszkadzał, do widzenia!
- Nie przeszkadza pan! - zaprzeczyła pani Alicja. - Proszę zostać. - Właśnie mieliśmy zrobić małą przerwę. - Mamy dużo kanapek i herbatę w termosie.
Pan Jerzy dał się namówić na wspólny posiłek, a dziadek Mirek znalazł w nim równego sobie rozmówcę. W temacie grzybów oczywiście.
- Byłby pan dobrym przewodnikiem – powiedziała babcia Ela. - Nie każdy czuje się pewnie w lesie. Przydałby się ktoś, kto pomoże się nie zgubić albo podpowie, jakie grzyby zbierać.
- Bardzo chciałbym robić coś pożytecznego, ale co ja mogę?
- Może pan zgłosić się do Nadleśnictwa – włączył się Maciek. - Może pan zostać takim leśnym wolontariuszem.
Oczy pana Jerzego zaiskrzyły. Zupełnie jakby wstąpiła w niego jakaś nadzieja, jakaś wiara w to, że może zrobić jeszcze coś dobrego dla innych. Dla siebie też. Pan Karol patrzył z dumą na syna. Kto by pomyślał, że ten wyjazd da im nie tylko całkiem sporą ilość pachnących smakołyków, ale też radość i wdzięczność za to, że mają siebie. Swoją rodzinę.

Ewa Makowska

 

Galeria zdjęć

Dodaj komentarz

Pozostało znaków: 1000

Komentarze

Nikt nie dodał jeszcze komentarza.
Bądź pierwszy!